poniedziałek, 19 maja 2014

Each subsequent job makes me feel life more.

Kilka uwag dotyczących imagina. 

  • jest on pisany (czyt.poprawiany) na szybko.
  • przepraszam,że dopiero teraz,ale w następnym imaginie będzie to obszerniej rozpisane.
  • Ten imagin jest stary.Napisałam go prawie rok temu,ale mam nadzieje,że Wam się spodoba.
  • Zapraszam do czytania.
  • Kocham Was.
  • Dziękuje za to,że jesteście ze mną.
  • Nowość.! W niektórych momentach będzie pojawiała się muzyka.:)
  • W weekend zamierzam iść do Kinii i poprosić ją o zmianę wyglądu strony i prawdopodobnie zmienię adres bloga.:)
  • Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
  • LETS GO.!


Wyszłaś.Jesteś wolna.Wciągałaś powietrze do płuc. Mocno ściskałaś ramię swojej czarnej,sportowej torby.Twoje włosy są krótkie. Szybko Ci odrastają. Są dosyć jasne,ale musisz je  zaakceptować. Nic nie poradzisz przecież na to co Ci się przytrafiło. Mama zawsze Ci powtarza,że w życiu tak jest. Los daje nam coś,a my bez względu na to czy nam się to podoba czy nie mamy to zaakceptować. Ty sobie to tłumaczyłaś tak,że Bóg chce nas sprawdzić.Chce zobaczyć jak się zachowamy w różnych sytuacjach.To on sprawia,że żyjesz.Jeszcze żyjesz. Stoisz przed lekko zielonym budynkiem z okropnym dachem i czekasz na Shay. Sh to moja przyjaciółka. Zwariowana. Nie tak jak Ty,ale kochasz ją strasznie mocno.Zawsze jest przy Tobie. W drugim ręku trzymasz rulon papieru. Razem z nią robiłaś listę ''zadań'',które masz spełnić zanim to się stanie. Tworzyłyście ją od pół roku i było 10 podpunktów. Wczoraj ją oficjalnie zamknęłyście. Nie ma dopisywania ani skreślania. Uśmiechnęłaś się i rozglądałaś się w celu znalezienia ciemnego afro. Zaśmiałaś się w duchu. Przesadziłaś. Shay ma ciemne,kręcone włosy i jasną cerę. Ma bardzo charakterystyczną urodę, co zostało już nie raz docenione. Jest.! Biegnie w Twoją stronę z uśmiechem. Zaledwie po kilku sekundach rzuca się na Ciebie i mocno przytula.
-Aaaaaa.!-krzyczy Ci do ucha przytulając Cię mocno.Zaśmiałaś się i wtuliłaś się w przyjaciółkę mocno. Nie widziałyście się zaledwie od  dwóch dni,ale bardzo za nią tęskniłaś.Kiedy już stałyście naprzeciwko siebie pomachałaś jej listą przed oczami.-Czyli zaczynamy już teraz.?-zapytała z tym swoim uśmiechem.-Co jest pierwsze.?-zapytała i rozwinęła papier.-Mmmmm...ciekawie.-powiedziała z uśmiechem.
-Co jest pierwsze.?-zapytałaś podekscytowana patrząc na nią.
-Pocałuj pierwszego,napotkanego chłopaka zaraz po wyjściu.-przeczytała z uśmiechem.
-O matko.!-zaśmiałaś się.-Więc zaczynamy.-powiedziałaś podekscytowana z uśmiechem na ustach. Pierwszy chłopak jaki rzucił Ci się w oczy stał pod placówką,która nazywana byłą szkołą. Był otoczony grupką dziewczyn,które mdlały na jego widok. Każda z nich miała włosy za tyłek,ogromne piersi i piękne ciała. Chłopak miał na nosie ciemnie okulary przeciwsłoneczne i bandamę na włosach,co dodawało mu uroku. Zagryzałaś wargę patrząc na niego.-Tamten.-powiedziałaś wskazując na niego głową,a Shay zaśmiała się.
-Dobry gust,Mała.Ruszaj.-powiedziała klepiąc Cię po ramieniu,a Ty poprawiając swoje włosy ruszasz pewnie w stronę chłopaka. Dziewczyny,które mu towarzyszą  i patrzą uważnie na Ciebie.Ty uśmiechasz się pod nosem i pewnym krokiem podchodzisz do wysokiego bruneta. Delikatnie klepiesz go w ramie i czekasz aż się odwróci do Ciebie przodem. Patrzysz mu w oczy przez ciemne okulary i łapiesz go za czarną koszulkę, przyciągając w swoją stronę. Wasze wargi się stykają. Uśmiechasz się i namiętnie go całujesz. Na początku chłopak nie odwzajemnił pocałunku. Nie dziwiłaś się. No w końcu widzicie się pierwszy raz na oczy, a ty go już całujesz. Przejechałaś językiem po jego dolnej wardze,poczułaś jak kąciki jego ust unoszą się do góry i on momentalnie wpił się w twoje wargi. 
Puściłaś jego koszulkę i przygryzłaś jego wargę przerywając pocałunek z uśmiechem i odchodząc od niego bez słowa. Wróciłaś do Shay.
 


 -Zrobione.-powiedziałaś z uśmiechem.
- Odwrócił się i patrzy na Ciebie. Spodobałaś mu się.-powiedziała ucieszona bardziej niż Ty.Uśmiechnęłaś się do niej.
-No i co w związku z tym.?-zapytałaś z uśmiechem.-Daj mi lepiej długopis.-powiedziałaś z uśmiechem do niej i czekałaś na to aż da Ci proszone urządzenie.Dopiero po kilku minutach dała Ci długopis,a Ty napisałaś szybko,przy punkcie pierwszym, ''zrobione''.
-Lecimy już.?-zapytałaś z uśmiechem.
-[T.I] on tu idzie.-powiedziała uśmiechając się,a Ty odkręciłaś się patrząc na chłopaka zmierzającego w Twoją stroną.
-Nie uważasz się,że to dosyć dziwne.?
-Nie.Gdyby to było dziwne,nie zrobiłabym tego.-chłopak się melodyjnie zaśmiał i przez okulary patrzył w Twoje oczy.
-Wiesz następnym razem daj jakieś ostrzeżenie,że zamierzasz się na mnie rzucić przed szkołą...
-Po co.?-zapytałaś z uśmiechem patrząc na chłopaka,na co ten się uśmiechnął.
-No wiesz to jednak jest ...zaskakujące....
-Ale Tobie to nie przeszkadza prawda.?-zapytałaś z uśmiechem.-Mmmm..to się ciesze. Do zobaczenia.-powiedziałaś z uśmiechem i odwróciłaś się do przyjaciółki chcąc iść już do domu.
-Harry...-powiedział.-Nazywam się Harry.
-Mhm. Fajnie.-powiedziałaś patrząc na niego przez ramię.-Do zobaczenia ,Harry.-powiedziałaś i odeszłyście razem z Shay, zostawiając chłopaka. Przyjaciółka patrzyła na Ciebie z tym swoim uśmieszkiem.
-No co.?Powiedz to,bo widzę,że Cię męczy.-powiedziałaś patrząc na nią rozbawiona.
-Podobasz mu się...-powiedziała bacznie wpatrując się w Twój lewy profil, na co Ty się tylko uśmiechnęłaś.Pewnymi krokami udałyście się do Twojego domu. Tata i bart już czekali z obiadem. Weszłaś do domu.
-Kochanie..-powiedział Twój tata mając łzy w oczach.-Witaj w domu.-powiedział do Ciebie mocno przytulając.
-Też się cieszę tato,że jestem w domu.-powiedziałaś z uśmiechem przytulając rodzica.
-Zobacz, mam dla Ciebie tyle zabawek i książek i nawet narysowałem dla Ciebie coś...-mówił Twój braciszek,znaczy miał już 8 lat,ale był niski i wydawał się dużo młodszy. Zawsze płakał kiedy ty wyjeżdżałaś na ''te wakacje''.We czwórkę zasiedliście do obiadu i zaczęliście jeść śmiejąc się,żartując i rozmawiając tak jak za starych, dobrych czasów.
-Mamy nie ma.?-zapytałaś pijąc białe wino.Milczeli.-Gdzie ona jest.?-zapytałaś przełykając picie.Tata patrzył w talerz.
-Chodź Lucas. Pójdziemy do ogrodu.-powiedziałaś Shay wiedząc,że musisz pogadać ze swoim tatą. Dwójka odeszła od stołu,a Sh dokładnie zamknęła wielkie drzwi, które prowadził na balkon.
-Mama wyjechała,
-Gdzie.?
-Nie wiem.
-Ale jak to.?
-Nie powiedziała gdzie wyjeżdża.
-A Lucas.?
-Nie umie się z tym pogodzić.-powiedział Twój tata chowając twarz w dłonie. Zamknęłaś oczy i oddychałaś głęboko.
-Tato...damy sobie radę.-powiedziałaś do niego.-Zobaczysz.-powiedziałaś przytulając go do siebie.
-Boję się, [T.I].
-Nie ma czego, tato. Takie jest życie.Bóg nas sprawdza i teraz trwa Twój test. Nie oblej go.-powiedziałaś przytulając się taty.-Zostawiła Ci numer.?
-Tak. Jest przy telefonie.-pokiwałaś głową i wstałaś od stołu.-Wezmę deser i będziemy czekać w ogrodzie.-powiedział do Ciebie całując Cię w czółko.
-Dobrze.-rzekłaś i zobaczyłaś,że tata zaczyna sprzątać po obiedzie.-Tatuś ja posprzątam.-powiedziałaś z delikatnym uśmiechem, na co mężczyzna tylko skinął głową i wziął cztery przygotowane wcześniej desery.Kiedy tylko zniknął za szybką podeszłaś do telefonu i wstukałaś dziewięć liczb.Jeden sygnał.Nic. Drugi sygnał. Nic.                                          -Hallo.? Tim co się dzieje.?-usłyszałaś jej głos.                
                                                 Birdy.- Skinny Love.
-Gdzie jesteś.?-zapytałaś twardo.
-Córeczko.?To Ty.?
-Mamo...odpowiedz mi gdzie jesteś.?
-Mmm..widzisz wyjechałam.
-Nie obchodzi mnie to. Masz mi odpowiedź gdzie jesteś.?Jak mogłaś nam to zrobić.?Jak.?
-To nie tak..
-Nie tłumacz się.-warknęłaś do słuchawki.-Jaka z Ciebie matka.?-zapytałaś wściekła na nią.
-To nie tak..ja musiałam...
-Gówno prawda,mamo.! Twoje miejsce jest tu z nami.! Ze mną,tata i Lucasem,ale Ciebie tu nie ma.! - podniosłaś głos.
-Nie mów do mnie takim tonem...
-A jakim mam mówić.?Mamo....potrzebuje Cię...Dlaczego nam to zrobiłaś .?Dlaczego odeszłaś.?
-Nie odeszłam...ja tylkoo..
-Uciekłam tak.?
-Uciekłam.-przyznała.
-Widzisz...Uciekłaś...Nie obchodzi mnie z kim,a teraz już nawet nie obchodzi mnie to dlaczego...Dla mnie już nie istniejesz...-powiedziałaś, a w Twoich oczach zebrały się niechciane łzy.Cisza. Nie odpowiedziała nic.-Nie dzwoń już więcej. Lucas i tak nie może sięz tym pogodzić..Mamo on ma dopiero 8 lat. Jak Ty to sobie wyobrażałaś.? Że co.? Że on zapomni.? Że tak łatwo przyjdzie mu to do wiadomości,że jego ukochana mamusia ma go gdzieś.? -powiedziałaś,a po Twoich łzach spłynęły łzy,które szybko ocierałaś.Rzuciłaś niebieską słuchawką nie chcąc nawet słuchać jej tłumaczeń. Nagle zakręciło Ci się w głowie. Złapałaś się ściany i przymknęłaś oczy szybciej oddychając.
- [T.I] wszystko w porządku.?-usłyszałaś głos przyjaciółki za sobą.Odkręciłaś się,ale nic więcej nie słyszałaś i nic nie widziałaś czułaś tylko jak łapie Cię w polocie abyś nie uderzyła w podłogę. Po kilku minutach ocknęłaś się na kanapie.
-Córeczko zadzwonić po doktora Fitza.?-zapytał zmartwiony tata.
-Nie ,tato.Dobrze się czuję.-powiedziałaś mając przymknięte oczy.
-Na pewno.?-zapytał zmartwiony. Tylko on,mama i Ty wiedzieliście o ''TYM'' o czym nikt nie wiedział,nawet Shay.Tyle razy chciałaś jej powiedzieć,ale nie mogłaś. Coś Ci nie pozwalało. Głos Ci gdzieś znikał i stawałaś się niemową. Ona patrzyła na Ciebie tymi swoimi oczami i oczekiwała prawdy,ale Ty nie mogłaś jej tego powiedzieć. Bałaś się na to jak ona zareaguje.
-Pójdę do siebie. Jestem strasznie zmęczona.-powiedziałaś cichym głosem.
-Dobrze. Shay Ci pomoże.-powiedział Twój tata patrząc na Ciebie tym swoim, mądrym wzrokiem,a Ty delikatnie pokręciłaś głową nie mając w sobie tyle sił,żeby powiedzie Sh o tym co się dzieje. Po upływie kilku chwil znalazłyście się w Twoim pokoju.
- [T.I]..
-Tak.?-zapytałaś kiedy we dwie leżałyście w Twoim łóżku.Milczała. Usłyszałaś tylko ociąganie nosem.-Ej,Mała co się dzieje.?-zapytałaś siadając na łóżku patrząc na nią przestraszona.
-Twój tata mi powiedział.-powiedziała przez łzy, które zostawiały mokre ślady na jej idelanej cerze.
-Ohh,SKarbie. To nic.-Ale jak to nic.? [T.I] dlaczego mi nie powiedziałaś.
-Wiedziałam, że tak będzie. Nie chce żebyś płakała przeze mnie.-mówiłaś ocierając łzy swojej przyjaciółki.
-To dlatego robiłyśmy tą listę prawda.?
-Tak.-powiedziałaś spuszczając wzrok.
-Kocham Cię,wiesz.?
-Wiem. Ja Ciebie też.-powiedziałaś przytulając ją mając łzy w oczach.
-Mogę zostać dzisiaj z Tobą.?-zapytała przytulając się do Ciebie.
-Po co się pytasz skoro wiesz,że tak.-powiedziałaś uśmiechając się do niej.Było po 19 więc wzięłyście laptopa Twojego taty i włączyłyście swój ulubiony film. Znałyście go na pamięć i oglądałyście go tysięczny raz,ale taka już była tradycja.Kiedy się skończył leżałyście na łóżku i rozmawiałyście.
-Co zrobisz z Harrym.?
-A co mam zrobić.?-zapytałaś patrząc w sufit.
-No nie wiem. Ty mi powiedz. To Ty go całowałaś...-zaśmiała się,a Ty razem z nią wspominając to wydarzenie.
-Ale to,że go pocałowałam to nic nie znaczy,a poza tym on mnie nie obchodzi.No wiesz...Sama widziałaś w jakim towarzystwie się on obraca. Widziałaś tamte laski. Cycki,tyłek i tak dalej. Nawet jeżeli coś by miało być to ja nie pasuje do jego towarzystwa.-powiedziałaś i dodałaś na koniec swój charakterystyczny śmiech.
-A ja sądzę,że Ty go zbyt pochopnie oceniasz. Znam go trochę dłużej...-zaczęła powoli mówić.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć.?
-Nie. Znaczy chodzi mi o to,że on no wiesz prowadza się z tymi laskami,ale tak naprawdę zawsze jest nieobecny. Tak jakby był gdzieś indziej. No wiesz...w swoim świecie.-powiedziała przyjaciółka patrząc w sufit.
-Czemu musimy marnować nasze słowa,czas i rozmowę na jakiegoś dupka.?-zaśmiałaś się.
-Bo Ci się podoba i chce mieć pewność,że będziesz mi o wszystkim mówić.
-Zawsze Ci o wszystkim mówię.Mówię Ci o wszystkim o czym mogę Ci powiedzieć.-powiedziałaś patrząc na nią z delikatnym uśmiechem, na co Shay zmarszczyła słodko nosek i przymknęła oczy.-Jesteś zmęczona.?-zapytałaś patrząc na przyjaciółkę.
-Troszkę. Dzisiaj był dosyć ciężki dzień.-powiedziała i zasypiała powoli.Mówiła wolniej niż zwykle.Uśmiechnęłaś się i pilotem od wieży włączyłaś waszą ulubioną piosenkę.( Birdy. - People Help The People. ) Patrzyłaś na nią jak spokojnie się relaksuje i zasypia. Nagle spojrzałaś w okno i zauważyłaś światła samochodu przeszywające Twoją ulicę. Delikatnie wstałaś do okna i Twoim oczom ukazała się wielka biała ciężarówka i krążący w okół niej ludzie. Przez krótką chwilę się im przyglądałaś krzyżując ręce na piersiach.Uśmiechasz się pod nosem. Od tak dawna czekałaś aż ten stary podglądacz się wyprowadzi. Nienawidziłaś pana Smitha. Całe życie gapił się wam w okna. Nie ważne,że każdy jeden człowiek ceni sobie prywatność,nie ważne czy to dzień, czy noc on stał w tym oknie i patrzył.Gorzej niż baba. Cieszyłaś się,że wyniósł się stąd na dobre. Wokół ciężarówki kręcili sie tylko wysocy mężczyźni w białych fartuchach. Ciekawość zżerała Cię od środka. Błagałaś tylko o kogoś normalnego. Bez podglądania,obgadywania i wtykania nosa w nieswoje sprawy.
-Skarbiee...-usłyszałaś głos swojego taty.
-Tu jestem.-powiedziałaś do niego z lekkim uśmiechem.
-Ohh Shay już śpi.?
-Tak. Była bardzo zmęczona.-powiedziałaś poprawiając swój szary kardigan.
-Bo przyniosłem Wam desery.-powiedział z lekkim uśmiechem.
-Ja chętnie zjem.-powiedziałaś nie chcąc robić przykrości tacie.-Zjesz ze mną.?-zapytałaś z uśmiechem. Kąciki jego ust podniosły się do góry i usiadł na parapecie,a Ty obok niego z uśmiechem zajadając się kremem z truskawek i kiwi.
-Mmmmm..pyszny. Ty robiłeś.?
-Nie. Lucas.-powiedział uśmiechając się,
-Mały ma talent. Myślałeś o tym, żeby zapisać na jakiś kurs albo obóz kucharski.?
-Szczerze.?Znalazł jakiś tam kurs,ale musiałem odmówić.-przyznał jedząc.
-Czemu.?
-Koszta. Był za drogi. Gdybym się zgodził poleciałby do Polski na miesiąc. Tam jeździli by po kraju i uczyli się od najlepszych,ale kosztuje to strasznie dużo.
-Tato pozwól mu.
-Nie stać nas na to. [T.I] Twoje leczenie też jest drogie on to zrozumiał,że pieniądze idą na Ciebie.-powiedział patrząc na Ciebie z tym delikatnym błyskiem w oku.Wstałaś odstawiając deser na półeczkę i podeszłaś do szafy wyjmując z niej dużą, metalową skrzynkę.Otworzyłaś ją i dałaś tacie pieniądze,które zbierałaś na swoją osiemnastkę. Tyle,że nie mogłaś wyprawić sobie wymarzonej imprezy,więc pieniądze nie były Ci tak na dobrą sprawę potrzebne.
-Masz weź i niech jedzie na ten kurs.-powiedziałaś z uśmiechem.
-Ale to Twoje pieniądze na imprezę...
-Tato moje urodziny już były i te pieniądze przydadzą Wam się bardziej niż mi.-powiedziałaś uśmiechając się.Tata patrzył w Twoje oczy nie wiedząc jak ma się zachować,ale w końcu wziął od Ciebie pieniądze i zaczął przeliczać chcąc się dowiedzieć ile pieniędzy mu dałaś. 
-Oddam Ci je.-powiedział i widziałaś,że jest delikatnie zażenowany tą sytuacją.
-Nie musisz mi oddawać tych pieniędzy.-powiedziałaś życzliwym głosem, na co tata się uśmiechnął i w ciszy dokończyliście swoje desery. W trakcie jedzenia zauważyłaś,że po dom sąsiadów podjechał czarny SUV.
Te samochody bardzo Ci się podobały. Uważnie obserwowałaś kto wysiądzie z samochodu. Nie mogłaś się doczekać kiedy poznasz właściciela. No i się doczekałaś.
-Córeczko to  ja już pójdę.Położę się,bo też jestem zmęczony.-powiedział tata z uśmiechem i ucałował Cię w czoło.
-Dobranoc.-powiedziałaś uśmiechając się, nie odrywając wzroku od ciemnego samochodu.Otworzyły się drzwi i wysiadł chłopak dobrze Ci znany. Otworzyłaś okno i uśmiechnęłaś się.-Witam w domu,Harry.-powiedziałaś z zadziornym uśmiechem do chłopaka. Podniósł głowę i pomachał Ci z uśmiechem, a następnie wszedł do swojego nowego domu.Zamknęłaś okno i pociągnęłaś rączkę do góry, uchylając je. Do pokoju wpadło jeszcze więcej ciepłego powietrza. Wróciłaś do łóżka z uśmiechem i przytuliłaś się do swojej przyjaciółki, momentalnie zasypiając.
Następnego dnia rano kiedy wstałaś Shay już nie było u was. Przeciągnęłaś na swoim dużym łóżku i powolnie wstałaś. Tata nie zgodził się jeszcze na powrót do szkoły,ale wiedziałaś,że niedługo to będzie musiało nastąpić,że w końcu będziesz musiała wrócić do normalności i życia sprzed odłączenia się. Założyłaś na siebie biały,puszysty szlafrok i zeszłaś na dół,gdzie czekała na Ciebie już zaparzona kawa i małe czekoladowe ciastko.
Stała też mała,biała karteczka,na której widniało kilka prostych słów:
Zaparzyłem Ci kawe,a Lucas kupił ciastko. Wypij,zjedz weź leki i odpoczywaj.Kocham Cię ,Tata.
Uśmiechnęłaś się i podrapałaś po lekko zadartym do góry nosku. Upiłaś łyk kawy. Mmm. Ciepła,czarna z mlekiem i dwie kosteczki słodzika. Uwielbiałaś taką. Z uśmiechem i rozkoszą zaczęłaś delektować się smakiem tego oto napoju. Kiedy wypiłaś pół szklanki kawy zrobiłaś pierwszego gryza ciastka. Smakowało dzieciństwem i wspomnieniami. Dla innych mogło się to wydać dziwne,ale przywiązywałaś ogromną wagę do szczegółów,a chociażby dla momentów takich jak ten. Uśmiechnęłaś się do siebie i z kubkiem kawy podeszłaś do ogromnego okna. Patrzyłaś na ludzi idących po chodniku i obserwowałaś ich przez krótką chwilę,a potem nagle spadł deszcz. Wszyscy uciekli. Zostało tylko kilka osób,ale wystarczyło tylko kilka kropel deszczu i oni też uciekli. Postawiłaś kawę na parapet i wróciłaś się do kuchni w celu wzięcia leków. Kiedy przełknęłaś kilka białych tabletek postanowiłaś się położyć na kanapie i najzwyczajniej w świecie poleniuchować. Poprawiłaś poduszki na beżowej kanapie i usadziłaś się wygodnie,a następnie włączyłaś telewizor, natrafiłaś na swój ulubiony serial. Znałaś ten odcinek na pamięć,ale nie obchodziło Cię to i tak oglądałaś.Od zawsze przeżywałaś wszystko razem z aktorami i tym razem było tak samo.Śmiałaś się i komentowałaś wszystko,ale w pewnym momencie posmutniałaś. Przypomniało Ci się,że od zawsze robiłaś to z mamą. Ona z Tobą zawsze przeżywała,a teraz jej nie ma. To było przykre,ale z rozmyślań wyrwał Cię dzwonek do drzwi. Potrząsnęłaś delikatnie głową, poprawiłaś szlafrok i ruszyłaś do drzwi. Otworzyłaś i na twarz sam Ci się uśmiech wkradł.
-Witam.-powiedziałaś uśmiechając się,a nawet śmiejąc się. Nie wiedziałaś czemu,ale to było takie odruchowe.
-No hej.-przywitał się.
-Aż tak zawróciłam Ci w głowie,że nie możesz żyć beze mnie.?-zapytałaś żartując sobie z chłopaka stojącego w progu Twoich drzwi.
-Mniej więcej.-powiedział z tym swoim przebiegłym uśmieszkiem.Zaśmiałaś się melodyjnie,wsuwając rączki do kieszeni swojego szlafroka.-Zapraszam,Harry.-dodałaś z uśmiechem, na co chłopak tylko skinął i wszedł do domu. 
-To dla Ciebie. Nie wiedziałem co lubisz więc wybrałem róże. One są zawsze odpowiednie,na każdą okazję.-powiedział wręczając Ci cztery czerwone róże.Patrzyłaś w jego oczy. Wiedziałaś,że to będzie najlepsza przygoda Twojego życia. Z uśmiechem wzięłaś od niego róże i powolnym ruchem ruszyłaś w stronę jasnej kuchni.
-Dziękuję. To bardzo miłe z Twojej strony,ale czy to nie ja powinnam iść do Ciebie i wręczyć Ci jakieś ciasteczka czy coś w tym stylu..w końcu to Ty jesteś tu tym nowym.-powiedziałaś stojąc tyłem do chłopaka nalewając do wysokiego wazonu wody,a następnie ustawiłaś go na kredensie w kuchni i wsunęłaś piękne,cztery róże. Cały czas czułaś na sobie wzrok chłopaka.
-Myślę,że tak jak jest teraz jest okey.-odpowiedział zajmując miejsce przy stole w kuchni.
-Widzę,że się rozgościłeś.-powiedziałaś z uśmiechem krzyżując ręce na klatce piersiowej.Zaśmiał się. Zajęłaś miejsce na przeciwko niego.-Więc po co tu jesteś.?
-No wiesz jestem nowy i te sprawy...
-Jakie sprawy.?
- Nowi sąsiedzi..
-Co w związku z tym.?-chłopak na chwilę zapatrzył się na Ciebie,a Ty nie odrywałaś wzroku. Patrzyłaś na niego.
-Chce Cię bliżej poznać. W końcu całowaliśmy się wczoraj.
-Pocałunek w tych czasach nic wielkiego nie znaczy.-powiedziałaś nie zastanawiając się nawet nad odpowiedzią. Delikatnie się uśmiechnęłaś,aczkolwiek nie byłaś przyzwyczajona do tego,że chłopak chce Cię bliżej poznać.
-Dla innych nic nie znaczy...-odpowiedział patrząc na Ciebie.
-A dla Ciebie.?-zapytałaś.
-Coś tam znaczy.
-Coś tam.?
-Czemu zadajesz tyle pytań.?
-Czemu odpowiadasz pytaniem na pytanie.?
-Czemu Ty też to robisz.?
-Bo mogę.-odpowiedziałaś z uśmiechem zagryzając swoją bladoróżową wargę.
-Możesz.?
-Tak.
-Czemu Ty możesz,a ja nie.?
-Jestem dziewczyną.-zaśmiał się słodko,aż zmiękło Ci serce. To był taki dziecięcy śmiech. Taki szczery.Sama się zaśmiałaś.Cały czas podtrzymywaliście kontakt wzrokowy. Żadne z was nie mogło odwrócić wzroku.-A poza tym jesteśmy u mnie i wolno mi wszystko.-dodałaś wesołym głosem.Ponownie się zaśmiał.
-Jako Twój nowy sąsiad chce spędzić trochę czasu z Tobą i poznać Cię lepiej. No wiesz w końcu będziemy teraz mieszkać płot w płot.-powiedział kładąc ręce na stole,splatając je ze sobą.
-Jesteś miły.-powiedziałaś.-Chcesz coś do picia.?-zapytałaś z uśmiechem. Polubiłaś go. Wydawał się zupełnie inny.
-Poproszę. Obojętnie co.-wstałaś delikatnie się chwiejąc,ale postanowiłaś nie zwracać na to uwagi i podeszłaś do białych szafek wyciągając z nich dwa kubeczki i wlałaś do niego soku pomarańczowego,wrzuciłaś po kostce lodu i postawiłaś szklanki na stole.
-Niestety nie mam nic słodkiego,ani niczego innego do zaoferowania Ci.-powiedziałaś wracając na swoje miejsce.
-Znam świetny przepis na ciasteczka.-powiedział do Ciebie z uśmiechem sącząc sok pomarańczowy. 
-Jesteś pierwszy raz u mnie w domu,znamy się dzień i sadzisz,że pozwolę Ci się dotknąć do mojej kuchni.?-zaśmiałaś się.
-Tak. Tak właśnie sądzę.-powiedział pewny siebie. Wyczułaś to,ale już zdążyłaś to w nim polubić.
-Lubię Cię.
-Jestem od kilku minut w Twoim domu,znamy się dzień,a Ty mówisz,że mnie lubisz.?
-Tak. Tak właśnie mówię.-powiedziałaś z tym swoim uśmieszkiem.-Pozwolisz,że pójdę się przebrać w coś normalnego.-powiedziałaś z uśmiechem i nie czekając na jego reakcję wstałaś od stołu i udałaś się na górę. Otworzyłaś szafę i w dosyć krótkim czasie wybrałaś prosty,wygodny strój, Wzięłaś bieliznę ubrania i zamknęłaś się w łazience. Wykonałaś poranną toaletę i założyłaś zaplanowane ubrania. Wzięłaś perfumy,które dostałaś od Twojej mamy i delikatnie spryskałaś swoją szyję i dekolt.Jak miałaś w zwyczaju założyłaś swoją czarną czapkę i zeszłaś na dół.
-Chodźmy na zakupy. Nie mamy nic w lodówce.-powiedziałaś do niego z delikatnym uśmiechem, na co on tylko skinął i wstał od stołu podchodząc do drzwi wyjściowych. Założyłaś swoje trampki i wyszliście na zewnątrz. Zamknęłaś drzwi na klucz i schowałaś go w tajną skrytkę,o której wiedział tylko Ty i Twój tata.
-Muszę Cię zabić.-powiedziałaś rozbawiona.
-Czemu.?
-Teraz już wiesz gdzie trzymamy klucz od domu.-zaśmiałaś się obserwując go. Rozluźnił się i zaśmiał.Przez kilka chwil szliście w milczeniu. Pokonywaliście kolejno ulice Londynu,aż w końcu dotarliście do supermarketu. Harry wziął mały wózek,a Ty czekałaś na niego w środku. Chociaż była już połowa maja Tobie nadal było zimno. Wszyscy w sklepie byli ubrani na krótki rękawek ,krótkie spodenki,ale Ty wiedziałaś,że jak ubierzesz się jak oni prawdopodobnie zemdlejesz albo dostaniesz krwotoku więc wolałaś nie straszyć ludzi i ubierać się nieco cieplej niż inni.Kilka dziewczyn uśmiechało się do Was,a raczej do Harrego co bardzo Cię śmieszyło, bo chłopak nie zwracał uwagi na nie.Szedł spokojnie koło Ciebie wybierając odpowiednie składniki potrzebne do zrobienia ciasteczek.
-Masz rodzeństwo.?-zapytałaś.
-Tak. Mam starszą siostrę,Gemmę.-odpowiedział.
-Masz zwierzaki.?
-Nie.
-Czemu mieszkasz tylko z mamą.?
-Mieszkam też z ojczymem.
-Co się stało z Twoim tatą.?
-Odszedł.-odpowiedział wsadzając mąkę do koszyka.
-Dlaczego.?
-Nie wiem,ale nie chce o tym gadać.
-Czemu.?
-To zbyt osobiste.
-Bzdura.
-Co.?
-Boisz się mnie.?
-Mmmmm..nie.
-Więc czemu mi nie zaufasz.?-chłopak spojrzał Ci w oczy i milczał.-Życie jest zbyt krótkie i piękne na milczenie,Harry.-powiedziałaś z uśmiechem do niego wrzucając batonika do koszyka. Chłopak po krótkim namyśle lekko się uśmiechnął i ruszył dalej. Po pół godzinnych zakupach wreszcie wyszliście ze sklepu i tym razem złapaliście autobus,który zatrzymywał się zaledwie pięćdziesiąt metrów za Twoim domem.
-Twój tata jest w domu.?-zapytał siedząc obok Ciebie na siedzeniu w autobusie.
-Nie.
-Pracuje.?
-Tak.-odpowiedziałaś trzymając na kolanach papierową torbę z zakupami.
-Kochasz go prawda.?
-Bardzo.-odpowiedziałaś szczerze.
-Jak to jest mieć ojca cały czas przy sobie.?-patrzyłaś przed siebie,a potem delikatnie przekręciłaś głowę w jego stronę,ale nie patrzyłaś na niego.
-Nie wiem,Harry.-powiedziałaś szczerze. Czułaś,że przy nim nie musisz nikogo udawać,że możesz być sobą.Zamilkł.
-Jak to.?
-Jak będziesz gotowy to Ci powiem.-powiedziałaś i już przeniosłaś wzrok na niego.-Mogę Ci jedynie powiedzieć,że to wspaniałe uczucie kiedy wracam do domu,a w drzwiach stoi on ze łzami w oczach,nie mogąc się doczekać kiedy mnie przytuli do siebie i powie to swoje słynne: Witaj w domu, [T.I].-powiedziałaś patrząc na chłopaka,a on się zamyślił.
-A co z Twoją mamą.?
-Wyjechała.
-Gdzie.?
-Nie wiem. 
-Zostawiła Was.?
-Tak.-odpowiedziałaś krótko. Loczek wyczuł,że nie chcesz tego dalej ciągnąc więc odwrócił wzrok i wpatrywał się gdzieś daleko za okno.
-Idziesz jutro do szkoły.?-zapytał.
-Nie.-odpowiedziałaś z leciutkim uśmiechem.
-Czemu.?
-Dowiesz się w swoim czasie.
-Pomyślałem,że może mógłbym pomóc Ci nadrobić zaległości.-powiedział z delikatnym uśmiechem.
-To miłe z Twojej strony.
-Staram się.-powiedział uśmiechając się.
-To nasz przystanek.-powiedziałaś z uśmiechem i po kilku minutach znów byliście u Ciebie w domu.Rozłożyliście wszystkie składniki potrzebne i zabraliście się do pieczenia ciastek. Okazało się,że nawet ciastek nie umiesz upiec. Harry natomiast wykazał się ogromną cierpliwością i tłumaczył Ci wszystko od początku aż do samego końca. Przedrzeźniałaś go przy okazji,ale on nie zostawiał tego bez kary. Kiedy już wsadziliście ciasteczka do piekarnika sypnął Cię mąką w twarz.
-Co.? Jak mogłeś.?-zaśmiałaś się mając zamknięte oczy wycierając szybko twarz.
-Co.? Jak mogłeś.?-zaczął Cię przedrzeźniać śmiejąc się.
-Głupek.-zaśmiałaś się rzucając w niego garścią mąki.
-Wojna.?-zapytał rozbawiony z iskierkami w oczach.
-Kto przegra ten sprząta kuchnie.-powiedziałaś śmiejąc się.
-Umowa stoi.-powiedział i wyciągnął do Ciebie dłoń z uśmiechem. Uściskaliście sobie dłonie i wojna się zaczęła. Rzucaliście w siebie wszystkim czym się dało. Kakao,mąka,cukier,proszek do pieczenia,cukier waniliowy aż w końcu doszło do tego,że rzuciłaś w niego jajkiem,które rozbiło się na głowie chłopaka,a następnie spłynęło po mnie. Wybuchłaś śmiechem,ale zanim się obejrzałaś także byłaś cała w jajkach. Kuchnia była cała zdemolowana i brudna. Pomyślałaś sobie,że gdyby teraz wszedł Lucas albo Twój tata, to zabili by Cię żywcem.
-Przegrałeś.-powiedziałaś śmiejąc się rozbawiona.
-Nie. Ty przegrałaś. 
-Harry przegrał! Harry przegrał.!-zaczęłaś śpiewać śmiejąc się słodko.
-Remis.-powiedział chłopak z szerokim uśmiechem na ustach.Spojrzałaś na niego wystawiając swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Co tu się do cholery stało.?-usłyszałaś głos Shy i natychmiast się odwróciłaś do niej przodem z niewinnym uśmiechem.
-Pieczemy.-powiedziałaś z szerokim uśmiechem gestykulując dłonią,a Harry spojrzał w dół powstrzymując się od śmiechu. Mina Shy była bezcenna. Na jej twarzy malowało się zdziwienie i zaskoczenie,a także bezradność i złość. Zaśmiałaś się patrząc na nią.Stała tak przez dłuższą chwilę,a Ty i Harry staraliście się powstrzymać od śmiechu.
-W tej sekundzie pan idzie do siebie,a Ty na górę się przebrać. -powiedziała nagle,a Ty zmarszczyłaś brwi, Pierwszy raz w życiu widziałaś jej w takim wydaniu. Harry spojrzał na nią i sam nie wiedział jak ma się zachować.
-Shy spokojnie. To tylko mąka,proszek do pieczenia i kakao.-powiedziałaś nie rozumiejąc tego co się dzieje z Twoją przyjaciółką.
-Nie ma żadnego spokojnie. Obiecałam Twojemu tacie,że nie zdemolujesz mieszkania,a to właśnie robisz.-powiedziała, na co Ty się zaśmiałaś i spojrzałaś w jej oczy,a po chwili sama się zaśmiała patrząc na Was.-Teraz tak serio idźcie się przebierzcie i musimy to posprzątać, bo Twój tata będzie tu za godzinę.-powiedziała do nich już poważnie,ale nadal miała na ustach ten swój uśmieszek.Wystarczyło tylko,że powiedziała te słowa,a Harrego nie było już w domu,a Ty byłaś na górze pod prysznicem. Dokładnie myłaś swoje ciało i włosy. Prawie się rozpłakałaś kiedy zobaczyłaś,że włosy znów Ci wypadają. Chwile postałaś pod prysznicem z ręką we włosach i pomyślałaś nad tym jak by to było gdybyś jednak została tam jeszcze,gdybyś nie przerwała tamtego życia i zaczęłaś się zastanawiać jakby to było gdyby nie było Cię tu jeszcze. Czy byłabyś w końcu normalna.?
Czy nie odstawałabyś od reszty.?Czy poznałabyś Harrego.?

-Młoda...wszystko okey.?
-Nie.-powiedziałaś cicho,ale nie miałaś odwagi powiedzieć tego na głos.-Tak. Tak. Zaraz wychodzę.-powiedziałaś normalnym głosem.
-To dobrze,bo nie mam zamiaru sprzątać tego gówna sama.
-Spokojnie,Słodka. Już idę.-powiedziałaś i wyszłaś z pod prysznica owijając się ręcznikiem. Szybko się ubrałaś w czyste ubrania i zbiegłaś na dół. We dwie zaczęłyście sprzątać kuchnie śmiejąc się.
-Kocham Cię.-powiedziałaś do przyjaciółki.
-Ja Ciebie też, Młoda.
-Jakby mnie...
-Nie myśl o tym...
-Ale Ty..
-Tak.-odpowiedziała. Obie siedziałyście na posadzce w kuchni i patrzyłyście w swoje oczy.
-Dziękuję.-powiedziałaś do niej przytulając ją mocno.Wtuliła się w Ciebie. Słyszałaś jak pociąga nosem,ale nie powiedziałaś nic. Siedziałyście tak przez chwilę,a potem spojrzałyście sobie w oczy.
-Wiesz myślałam o tym,żeby zamieszkać u was na jakiś czas...-zaczęła bardzo niepewnie.
-Shy...zamieszkać u nas.? W naszej klitce, podczas gdy Ty masz dom jak naszych trzy.?-zapytałaś.
-Tak u Was.
-Co się dzieje.?-zapytałaś. Wiedziałaś,że coś jest nie tak. Za dobrze ją znałaś i czułaś to w środku,że ona coś przed Tobą ukrywa.
-Jestem.-usłyszeliście głos Harrego.Spojrzałaś na Shy pytającym wzrokiem.
-A Ty co tu robisz jeszcze.?-zapytałaś patrząc na chłopaka.
-Pogadamy potem.-wyszeptała do Ciebie Shy.
-Nie po to piekłem ciasteczka,żebyście mogły się nimi obżerać. Też chce coś skorzystać.-powiedział z uśmiechem nie wyczuwając powagi sytuacji jaka panowała między Tobą, a Shy.Harry dokończył sprzątanie kuchni,a po upływie kwadransa siedzieliście na kanapie z ogromną ilością ciasteczek. Oglądaliście jakieś seriale w telewizji śmiejąc się,komentując i przeżywając.
-Ja już nie mogę.-powiedziałaś śmiejąc się z tego,że pierwszy raz o dłuższego czasu, przejadłaś się czymś słodkim.
-Dobrze się czujesz.?-zapytała Shy.Domyśliłaś się ,że przypomniała sobie atak z tamtego roku,ale odpędziłaś od siebie te myśli i pokiwałaś twierdząco głową.Przyjaciółka oparła głowę na Twoje ramię i zaczęła oglądać serial,a Ty spojrzałaś z lekkim uśmiechem na Harrego. Ten nic nie powiedział tylko odwzajemnił uśmiech.
-Teraz możemy się przyjaźnić.-powiedziałaś szeptem do niego czując,że Shy zasypia.
-Jak to.?
-Nauczyłeś mnie piec ciastka. -powiedziałaś z uroczym uśmiechem.

-To oznacza,że możemy się przyjaźnić.?Czyli pieczenie ciastek dyktuje Ci z kim możesz się przyjaźnić.?
-Głupek.-zaśmiałaś się.- Ciężko jest mnie czegoś nauczyć,ale Tobie się to udało i teraz już wiem,że możemy się przyjaźnić.
-Ufasz mi.?
-Tak.-odpowiedziałaś bez zastanowienia.
-Przecież ledwo co się znamy..
-Nauczyłeś mnie czegoś.-powtórzyłaś z tym swoim uśmieszkiem.-Masz jakiś z tym problem.?
-Nie,nie skądże.-powiedział z uśmiechem patrząc na Ciebie.Zamilkł i zjadł jedno ciasteczko.-Zostawił nas dla innej.-powiedział nagle patrząc w dół.-Miałem wtedy 6 lat i z dnia na dzień mój najukochańszy tatuś zniknął.-powiedział i nieśmiało spojrzał na Ciebie,a Ty słuchałaś go.-Odszedł bez słowa. Dopiero po 3 latach zadzwonił do mamy i opowiedział jej wszystko.-dodał i ponownie spuścił wzrok.
-Wiem co czujesz.-powiedziałaś tylko kładąc rękę na jego ramieniu,ale szybko ją zabrałaś.
-Brakuje mi go.-przyznał się.
-Dzięki niemu jesteś silniejszy.-powiedziałaś przekonana.
-Nie sądzę.-powiedział.
-A ja tak. Musiałeś sam sobie radzić,no oczywiście miałeś mamę i siostrę,ale wyobrażam sobie jak ciężko było Ci bez taty. Wiem coś o tym. To przykre kiedy wychodzisz z domu i mama jest z domu. Wracasz po czterech miesiącach ze szpitala i jej nie ma.-powiedziałaś zapominając się.
-Ze szpitala.?
-Yyy co.?-zapytałaś patrząc na niego.
-Powiedziałaś,że po czterech miesiącach wracasz ze szpitala...
-Przesłyszało Ci się.
-Nie. Doskonale słyszałem.
-Chyba powinieneś już iść.-powiedziałaś nie chcąc się tłumaczyć.
-Tak.-powiedział krótko.-Pójdę już,-powiedział Harry czując się dosyć niezręcznie.
-Do zobaczenia.-powiedziałaś patrząc na niego nieśmiało.
-Do jutra.-powiedział i wstał z kanapy,a następnie wyszedł z Twojego domu. Zamknęłaś oczy.
-Głupia Ty.-powiedziałaś do siebie. -Jak zwykle musisz wszystko zepsuć.-powiedziałaś zła na siebie. Przyciągnęłaś do siebie Shy i zasnęłyście na kanapie. Fakt,było dopiero po 17,ale Ty czułaś się strasznie zmęczona. Ostatnio ciągle się tak czułaś,ale nikt tego nie zauważał i to było dla Ciebie dobre. Delikatnie drżałaś z zimna. W domu było 26 stopni. Zasnęłaś nawet nie wiedziałaś kiedy.Spałaś twardym snem. Śniłaś o scenach z dzieciństwa.Mogłaś je kontrolować. Słyszałaś to wszystko co się działo na okół. Słyszałaś jak tata z Lucasem wrócili do domu. Jak tata sprawdzał Ci temperaturę i słyszałaś nawet jak rozmawiał z doktorem FItzem przez telefon.Chciałaś się wybudzić ze snu żeby mu powiedzieć ,że wszystko jest okey,ale nie mogłaś tego zrobić. Poczułaś jak Shy się przebudza i wstaje z kanapy dokładnie okrywając Cię kocem. Idzie do kuchni i siada na krześle. Zaczyna opowiadać wszystko Twojemu tacie. Śmiech. Krótki i urywany,ale śmiech. Czujesz ulgę,ale nadal w dalszym ciągu śpisz. W końcu tracisz to wszystko i zasypiasz naprawdę. Następnego dnia budzisz się już w swoim pokoju.Przy łóżku jest lekarz i zadaje Ci mnóstwo pytań, na które grzecznie odpowiadasz starając się udzielić wszystkich informacji.Po dwudziestu minutach zakończył wizytację,a Ty nadal leżałaś w łóżku.
-Młoda.?
-Mmmm?
-Jak się czujesz.?
-Jestem tylko trochę zmęczona.-odpowiadasz trochę sennym głosem.
-Przespałaś ponad 12 godzin...-powiedziała zmartwionym tonem. Wiedziałaś,że martwi się o Ciebie.Miałaś na wpółprzymknięte oczy,ale słuchałaś jej.-Martwię się.
-Teraz tak będzie,Sh.
-Jak.?
-Będę zmęczona,ospała. Różnie ze mną będzie,ale pamiętaj o jednym ja tak łatwo się nie poddam.-powiedziałaś sennym głosem,ziewnęłaś i powoli znów odpływałaś. Czułaś jak Shy leży koło Ciebie na łóżku i tuli się do Ciebie mocno. Słyszałaś jak pociąga nosem,ale znów nie mogłaś się wybudzić.Tak spędziłaś ten dzień. Przebudziłaś się na wieczór.Udałaś się do toalety. Spojrzałaś na swoje odbicie w lustrze. Kolejne włosy wypadały.Zrobiłaś siku i z ledwością wróciłaś do łóżka.
-Harry tu był.-powiedziała Shy do Ciebie.
-Co chciał.?
-Mieliście się uczyć.
-I tak nie wrócę do szkoły.-powiedziałaś przekonana o tym,że tak będzie.
-Wrócisz.-powiedziała Shy przytulając się znów do Ciebie.Przytuliłaś ją i ponownie zasnęłaś. Tym razem z przyjaciółką. Znów dręczyły Cię sceny z dzieciństwa. Uśmiechałaś się. Tak leciały Ci kolejne dni. Leżałaś i spałaś. Jadłaś,przyjmowałaś leki,korzystałaś z łazienki,czasem posiedziałaś w ogrodzie i popatrzyłaś jak wszystko się rozwija. Zbliżał się już czerwiec,a Ty nadal nie wróciłaś do szkoły.Wszyscy już o Tobie zapomnieli. Czasem jak podchodziłaś do okna widziałaś Harrego,ale zdarzało się to naprawdę rzadko. Tak mijały tygodnie. Słabłaś,ale nie poddawałaś się. Chciałaś być silna dla Shy,dla taty dla Lucasa.Nadszedł czerwiec. Shy zamieszkała u Ciebie. Pewnego wieczoru siedziałyście na hamaku w pięknym ogrodzie.
-Musimy porozmawiać.-powiedziała do Ciebie bardzo zestresowana.
-Co jest.?-zapytałaś delikatnym głosem znów mając przymknięte oczka.Czułaś jej wzrok na sobie.
-Musimy pogadać.-powiedziała,a Ty delikatnie rozchyliłaś oczka.
-[T.I]!-zawołał Cię Twój tata.-Ktoś do Ciebie.
-Tato nie mogę.!-odkrzyknęłaś.-Shy.?-zapytałaś ponownie,ale ona tylko wstała i odeszła od Ciebie. Wstałaś za nią,ale za szybko się podniosłaś i zakręciło Ci się w głowie co spowodowało,że znów opadłaś na hamak.
-[T.I] wszystko okey.?-usłyszałaś znajomy głos.
-Tak.-odpowiedziałaś i znów wstałaś owijając się szarym kardiganem i odkręciłaś się przodem do osoby mówiącej.-Harry.? Czego znów chcesz.?-zapytałaś naskakując na niego bez powodu.
-Chciałem tylko zapytać co u Ciebie.
-Świetnie. Super. Zajebiście.-powiedziałaś z sarkazmem. Nie wiedziałaś czemu,ale wyładowywałaś na nim swoją złość na to wszystko. Zobaczyłaś Shy rozmawiającą z Twoim tatą,a potem zobaczyłaś jak kieruje się w stronę wyjścia z domu.
-[T.I]....-usłyszałaś głos Harrego,który sprowadził Cię na ziemię.
-Harry...nie mam czasu.Jestem zmęczona.-powiedziałaś nie dając mu dojść do słowa.
-Dobrze. Ja rozumiem.Tylko ja się martwię o Ciebie.-powiedział cichym głosem.
-Nie znasz mnie. Nie masz o co się martwić.-powiedziałaś patrząc na chłopaka.
-Znam Cię lepiej niż myślisz. Nie wiem czemu dopiero teraz zbieram się na odwiedziny...
-Ja też nie wiem i nie obchodzi mnie to.-przerwałaś mu czując jak robi Ci się słabo.-Idź stąd.-powiedziałaś do niego.
-Ale..
-Idź.-powiedziałaś. Harry. Mmm. To był drażliwy temat. Ten chłopak przez to jedno spotkanie,tam wtedy, stał się dla Ciebie kimś bliskim. Czułaś między wami więź,której nie do opisać się słowami. Nie mówiłaś mu nic o sekrecie, no oprócz tamtego felernego wieczoru,kiedy wspomniałaś o szpitalu. Od tamtej pory widziałaś się z nim raz,a tak to nie miałaś kiedy się z nim widzieć.Chłopak uważnie na Ciebie patrzył,a Ty chciałaś żeby jak najszybciej stąd poszedł.Nie chciałaś żeby widział Cię w takim stanie. -No idź. nie chce Cię tutaj. Wynocha.-mówiłaś nie patrząc mu w oczy. Pierwszy raz w życiu zadrżał Ci głos,a nogi ugięły się delikatnie w kolanach. Obraz zaczął Ci się rozmazywać,ale nadal silnie usiłowałaś zachowywać dobre pozory do złej gry. 
-[T.I] czemu taka jesteś.?-zapytał nie rozumiejąc Twojego zachowania,ale Ty mu już nic nie odpowiedziałaś. Poczułaś tylko jak odłączasz się od świata,rzeczywistości, a potem tylko upadek na ziemie. Nie umiałaś tego odróżnić czy ktoś Cię złapał czy upadłaś na ziemię. Zawsze miałaś z tym problemy. Na chwilę się wyłączyłaś. Byłaś w innym świecie. Tam wszystko było inne. Było szaro,ale przytulnie.Nie było ludzi,a Ty spacerowałaś po miekkich szarych obłokach. Jednak po chwili spadłaś.Bolesny upadek. Trzęsienie i głosy docierające do Ciebie jak przez gruby mur.Widzisz twarz taty i Harrego. Kucając nad Tobą,a Ty wracasz z tamtego świata i znów lądujesz w szarej rzeczywistości.Czujesz jak Cię obejmuje,ale to nie tata. To Loczek. Kleczy koło Ciebie i obejmuje Cię męskim silnym ramieniem.Widzisz przerażenie w jego oczach. Jakby pierwszy raz widział mdlejącą osobę. Tata razem z Harrym przenieśli Cię na kanapę w salonie.
-[T.I]..-wyszeptał Harry,a Ty spojrzałaś na niego.
-Nie chce o tym gadać.-powiedziałaś. Wiedziałaś o co zapyta,a Ty już nie miałaś siły odpowiadać,że jest dobrze. Słyszałaś jak tata rozmawia przez telefon.Loczek wpatruje się w Ciebie tymi swoimi zielonymi oczami i zaciska wargi w jedną linię. Patrzy i czeka na Twój ruch.
-Dziękuje za pomoc,ale chyba powinieneś już iść.-powiedział Twój tata psując czar tej chwili.Potrząsasz delikatnie głową i wyrywasz się z hipnozy, w jaką wprowadził Cię chłopak.
-Um..tak jasne. Wpadnę jutro.-powiedział zmieszany.Tata nic nie powiedział,a Ty patrzyłaś na Harrego uważnie, siedząc na kanapie.-Wpadnę o 19.-powiedział do Ciebie.
-Odprowadzę Cię.-powiedziałaś do niego.Wstałaś z kanapy i powolnym krokiem zmierzałaś razem z Harrym do drzwi wyjściowych.
-Będę już leciał.-powiedział i przytulił Cię. Pierwszy raz w życiu Cie przytulił. Poczułaś jego oddech na swoim policzku,jego perfumy,jego ciepło,które biło od jego ciała.Uśmiechnęłaś się i wtuliłaś się w niego. Potrzebowałaś tego. Potrzebowałaś jego. Przyjaciela,kolegi.Kimkolwiek on był dla Ciebie czułaś,że musi tu być przy Tobie.Nie wiedziałaś jak to określić. Znaliście się bardzo krótko. Unikałaś go bojąc się jakiegokolwiek zaangażowania w tą znajomość,ale teraz czułaś,że nic ani nikt go nie zastąpi. Dla Ciebie przestało liczyć się to ile razy sie spotkaliście, a zaczęło się liczyć to ile on dla Ciebie znaczy.
-Dbaj o siebie.-powiedział do Ciebie.
-Do jutra Harry.-powiedziałaś i puściłaś go,a Twój tata opierał się o łuk,przez który wchodziło się do salonu.
-Mogę z panem jeszcze porozmawiać.?-zapytał brunet patrząc z poważną miną na Twojego ojca. Ten nic nie odpowiedział tylko podszedł do chłopaka, a ten wyszedł na dwór. Nie słyszałaś o czym rozmawiają. Mówili zbyt cicho. Delikatnie się wychyliłaś,żeby ich  podejrzeć. Nie miałaś pojęcia o czym rozmawiają. Za wszelką cenę chciałaś to wiedzieć. Pobiegłaś na górę i po cichutku wyszłaś na balkon.
Jest. Udało się . Słyszysz ich. Uśmiechasz się delikatnie.Wsłuchujesz się we fragment ich rozmowy.
-Wiem co sobie pan myśli,ale ja nie chce źle dla [T.I].
-Nie wiem. Nie znacie się.
-Znamy...
-Widzieliście się dwa razy...
-Ale to nie zmienia faktu,że jest dla mnie ważna.
-Chłopcze..ja nie wierze w takie gadanie. To nie jest dla mojej córki rozumiesz. Ona się nie zadaje z takimi typami...
-Czyli jakimi.?
-Pobawisz się nią i rzucisz jak zabawkę.
-Nieprawda. -zaprotestował.
-Nie różnisz się niczym od tych dupków,którzy zranili moją małą córeczkę.Dam Ci dobrą radę....Trzymaj się od niej z daleka.
-Nie.
-Co.?
-Nie zrezygnuje z niej. Mamy 19 lat. Jesteśmy młodzi. Mamy jeszcze kupę czasu na poznawanie się.Ja chce poznawać [T.I] każdego dnia na nowo i wiem,że ona też tego chce.-powiedział.-Jedną szansę. Chce ją zabrać jutro na randkę.-powiedział poważnie.
-Nie ma mowy.
-Błagam.-powiedział Harry,a Ty uważnie się przysłuchiwałaś temu co mówią.
-Nie ma mowy Harry. -powiedział Twój tata.
-Od 17 do 19.-powiedział błagalnym tonem. Cisza.
Delikatnie się wychylasz . Chcesz zobaczyć minę swojego taty.Po raz pierwszy w życiu pragniesz iść na randkę z chłopakiem.Pragniesz tego z całego serca. Harry był zdecydowanie inny niż wszyscy.Nie chodziło o to,że od razu wielka miłość. Nie. To nie było tak. Po prostu czułaś,że między Wami powstała taka mała nić porozumienia i zrozumienia.Wychylasz się, starasz się dojrzeć.Jest ciemno. Oni Cię nie zobaczą,a Ty widzisz tylko Harrego. Uśmiechasz się,ale znów czujesz jak Ci się kręci w głowie.Znów to samo.Mocno ściskasz dłonie na barierkach.



________________________________________CDN.
Hej misie.<3
Przepraszam,że tak długo. Przepraszam,że taki beznadziejny imagin,ale to jest stary,a po prostu musiałam coś dodać.
W następnej notce się rozpisze bardziej na temat nie obecności,a teraz daje Wam to co mam. Mam nadzieje,że się spodoba.
Jutro pojawią się ankiety do wypełnienia tam po lewo,więc już od razu zachęcam do wypełniania.
Imagin dosyć dziwny,ale teraz dopiero będzie się działo. 
Mam prośbę....czytasz = komentujesz. Nawet dwa głupie słowa. Chce znać waszą opinię,bo to buduje i motywuje. Chce wiedzieć czy wam się to podoba czy mam pisać dalej czy nie. Piszcie to wszystko w komentarzach. Jeżeli chcecie to reklamujcie bloga,jak się podoba. Można także składać zamówienia. 
Kocham Was bardzo mocno.
Dziękuję za wszytskie komentarze i wejścia.
ZAPRASZAM TAKŻE NA MOJEGO ASKA----> JEŻELI MACIE PYTANIA ODNOŚNIE IMAGINÓW. czy jeżeli chodzi o zamówienia czy coś to piszcie tam.
No to na tyle.
Na dzisiaj już dziękujemy.
Proszę o komentarze.:)
Kocham i życzę słodkich snów misie.
Pozdrawiam, Leilla. :)

12 komentarzy:

  1. Ooooo świetny :-* Olsa♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam pomysł na imagin jest świetny, ta lista z rzeczami, którą ma wykonać [T.I.] ze swoją przyjaciółką - super. Ale mam jedną uwagę - opisy. Dla mnie jest za mało szczegółów, przeskakiwanie z jednego na drugie. Poza tym jest super :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słuszna uwagę. ;)poprawie sie, znaczy postaram się opisywać wszystko dokładniej ;)

      Usuń
  3. boże to tak cudowne jest..matko ja miałam nawet łzy w oczach. płakałam ze szczęścia. Kocham cie i twoja tworczosc kocham czekam na druga czesc
    a co do tego imagina to co .?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuuuu jakie ty cudowne imaginy piszesz
    jestes w ogóle cudowna

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie następny imagin.?
    I o co chodzi właśnie z tą durgąś częścią imagina z Hazzym.?

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę,że lasky robią niezły spam.: D
    Pozdrawiam.
    Imagin jak zwykle świetny.! :D
    Pomożemy rozławić bloga i postaramy się aby przybywało więcej komentarzy.!
    Izka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu dodajesz imaginy tylko z Harrym.?
    One DIrection to nie tylko Harry czy Louis.
    Dodaj coś z Liamem albo Zaynem albo Niallem.
    Ja na przykład kocham Liama uważam,że jest wspaniały i strasznie bardzo lubię czytać o nim imaginy,a tu było ich zaledwie kilka.
    Nie bierz tego jako krytyki,po prostu chodzi o to,żeby częściej pojawiały się imaginy z innymi osobami.:)
    Karla.

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie to mi tam to nie przeszkadza,że np są z samym Harr. Ja nie jestem DIrectionerką,ale czytam Twojego bloga,bo uwielbiam twój talent i twórczość.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeezu
    jesteś mega utalentowana.
    serio
    czytałam jeszcze imagina tego światecznego i ja takie O MATKO.
    to było boskie. Wszytsko jest w ogóle super na tym blogu tylko grafika mnie troche wkurza.
    Merciek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na asku czytałam,że masz taki spam,ale szkoda,że nikt tuaj tego nie komentuje...
    może to po prostu zwykły szajs. ;-;
    któy raz już chcesz go usuwać.?
    Ogarnij sięgłupia i zacznij albo na prawde blogować,albo rzuć tp w pizdu i daj se spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie słuchaj ich kochana
      imagin cudowny i czekam na nexta.<3

      Usuń