wtorek, 28 stycznia 2014

Smutny świąteczny imagin z Louisem. CZEŚĆ II. ♥

-A co mam powiedzieć.?-zapytał zdezorientowany chłopak . Patrzył na Ciebie,ale po pewnej chwili ,dłuższej chwili,milczenia przytulił Cię do siebie. Mocno z lekkim uśmiechem.-To wszystko co mi powiedziałaś i tak nie zmienia faktu,że Cię kocham,Szkrabie.-wyszeptał Ci na uszko. Uśmiechnęłaś się wtulając w niego mocniej.-A teraz chodź do domciu,bo zamarzniesz mi tu.-powiedział całując Cię w czółko cały czas przytulając.Uśmiechnęłaś się i złapałaś go za rączkę idąc w stronę waszego domku.
-Wierzysz mi prawda.?-zapytałaś kiedy staliście pod domem.
-Oczywiście Kochanie.-odpowiedział poważnie patrząc na Ciebie.Pokiwałaś tylko twierdząco głową i weszliście do domu. 
-Hej.-powiedział Louis.-Znalazłem naszą zgubę.-powiedział zdejmując Twój szalik i kurtkę. Uśmiechnęłaś się i pomogłaś mu się rozebrać. Z każdą minuta przebywania z nim humor Ci się polepszał.Po zdjęciu zimowych ubranek udaliście się do salonu. Wypiliście herbatę,zjedliście kanapki i usnęliście w swoich objęciach. W środku nocy się przebudziłaś. Ktoś Cię wołał.Wstałaś po cichu.Nie chciałaś obudzić Louisa. Uśmiechnęłaś się kiedy zobaczyłaś jak słodko śpi.Zapatrzyłaś się na niego i uśmiechałaś się słodko.Jednak z Twoich rozmyślań wyrwał Cię znajomy głos.Skrzywiłaś się lekko,ale szłaś przed siebie,kierując się głosem,który Cię wzywał.Zaprowadził Cię do Waszego,Twojego i Louisa,pokoju. Powoli weszłaś i zobaczyłaś istotę nie z tego świata. 
-Witaj.-powiedziała spokojnym głosem,odkręcając się do Ciebie przodem,gdyż wcześniej stała odwrócona do Ciebie. Kobieta,a raczej dziewczyna była po prostu śliczna. Długie,brązowe ,zakręcone włosy,słodki uśmiech,brązowe oczy,które były zwrócone w stronę Twoich.-Wiesz dlaczego tu jestem prawda.?-zapytała w końcu,a jej oczy już nie miały tej charakterystycznej iskierki.
-Hmmm...nie bardzo. Coś zrobiłam nie tak.?-zapytałaś lekko zdezorientowana.
-Powiedziałaś mu.-szepnęła patrząc zmartwiona na Ciebie.
-Alllleee Lea nic nie mówiła,że nie mogę mu powiedzieć. Kocham go. Nie chciałam go dłużej okłamywać.-powiedziałaś i zaczęłaś się denerwować. Tak bardzo się przestraszyłaś,że możesz go stracić.
-Muszę wyciągnąć konsekwencje z tego,że nie trzymałaś się warunków umowy.
-Czekaj jakiej umowy.?-zapytałaś w szoku. Nic nie wiedziałaś o żadnej umowie. Nie miałaś pojęcia o czym ona mówi.
-Lea Ci nie powiedziała.?-zapytała patrząc na Ciebie zmartwiona.
-Nie. Nic nie mówiła o żadnej umowie.Proszę...ja nie chcę go tracić.-powiedziałaś mając łzy w oczach.-Ja go kocham.-powiedziałaś patrząc na nią  przerażona wizją,że możesz go stracić.
-Posłuchaj....musisz...musisz wybrać. Nie mogę odpuścić..tego wymagają ode mnie tam na górze. Chciałabym żebyś była szczęśliwa,ale nie mogę.-powiedziała podchodząc do Ciebie zasmucona.
-Ale ja nie chce.Proszę....chcę żeby było tak jak jest teraz.-powiedziałaś mając już łzy w oczach.
-Masz trzy opcje...-powiedziała wolnym,ale za to melancholijnym głosem.-Pierwsza....to jesteś z Louisem,ale tracisz głos i wzrok.-powiedziała.-Drugie to.....wracasz do wcześniejszego życia,ale Louis nie zna Cię,nie pamięta nic. -powiedziała delikatnie- i masz ostatnią opcje..Louis znika z Twojego życia,a Ty wracasz do dawnego życia sprzed wypadku. Wracasz do swoich rodziców....wszystko zaczynasz od nowa..-powiedziała,a Twoje serce zaczęło nagle szybko bić kiedy wyobraziłaś sobie powrót do tamtego życia.Nie chciałaś powrotu do domu dziecka i tego wszystkiego od czego się dopiero co uwolniłaś.Dopiero co odzyskałaś normalne życie u boku ukochanego,a już musisz z niego rezygnować.-Przykro mi...-powiedziała patrząc na Ciebie smutnymi oczami.-Pokaże Ci wszystkie trzy wersje...-powiedziała.-Jeżeli tylko chcesz.
-Tak.-odpowiedziałaś powstrzymując łzy. Kiwnęła głową i złapała Cię za rękę. Przeniosłyście się w czasie. Czułaś jak leciałyście w przestrzeni. Upadłaś. Stałaś na środku białego pokoju. Nikogo nie widziałaś. Wytężyłaś wzrok i zobaczyłaś siebie leżącą w łóżku szpitalnym.
-To.. to...tto ja.?-zapytałaś drżącym głosem,ale jej nie było obok. Podeszłaś bliżej i zobaczyłaś siebie,a obok Ciebie siedział zapłakany Louis. Usłyszałaś jak coś szepcze. Modlił się.
-Proszę...Niech ona żyje.-szeptał.-Dlaczego mi to zrobiłaś.?Przecież kocham Cię bez względu na to czy widzisz mnie czy nie,czy słyszysz czy nie, czy możesz mi coś powiedzieć czy nie. Po prostu masz przeżyć. Kocham Cię,[T.I]. Kocham i nie zostawię.-powiedział głośno całując Cię w dłoń,ale Ty nawet drgnęłaś. Twoje powieki leżały ciężko,a puls był ledwo widoczny na pulpicie urządzenia,które rejestrowały uderzenia Twojego serca.Nagle do sali wszedł Marcel.Jego oczy był zapłakane i nie nie wyrażały. Były puste. Jak nie jego. 
-Co z nią.?-zapytał szeptem.
-Nic nie wiadomo.-powiedział cicho Twój ukochany.-Marcel...proszę powiedz mi ...dlaczego ona to zrobiła.?-zapytał mając łzy w oczach.
-Nie wiem,Louis. Nie wiem.-powiedział pusto.
-Wiem,że wiesz. To Ty z nią ostatnio spędzałeś najwięcej czasu.-powiedział,a po jego policzkach spływały po kolei łzy.
- Bała się,że nie będzie dobra dla Ciebie..-powiedział do niej.-Nie rozumiesz tego....ona potrzebowała kogoś kto byłby przy niej dwadzieścia cztery na dobę. Ja Cię rozumiem..trasa,fani ja to wiem,ale ona nie może sama przebywać...rozumiesz..-powiedział histerycznym głosem.
-Przerwij to. ! Nie chce tego już dłużej oglądać.-powiedziałaś histerycznym głosem do Ducha,a raczej Dziewczyny Anioła.Jak wypowiedziałaś te słowa zapadłaś się i znów znalazłaś się w Domu Dziecka. Siedziałaś na parapecie,tak jak przed tym wszystkim.
-Nie. Przestań.Już nic mi więcej nie pokazuj. Nie chce już nic widzieć.-powiedziałaś zapłakana.
-Więc chcesz zostać tu.?-zapytała dziewczyna.
-Nie. Chce wrócić do rodziców..
-Ale jeszcze nie widziałaś tego co będzie Cię czekać..
-Jeżeli nie mogę mieć go przy sobie...nie chce nikogo innego jak rodziny.-powiedziałaś .
-Dobrze.-odpowiedział patrząc na Ciebie.
-Mogę się jeszcze z nim pożegnać tylko...proszę...-powiedziałaś błagalnym głosem.Nie odpowiedziała już tylko skinęła głową i w ułamku sekundy znalazłaś się przy kanapie ,na której spał Louis.
-Kocham Cię ,Skarbie.-powiedziałaś szeptem-Muszę już odejść.-powiedziałaś łapiąc go za zimną rączkę.-Nawet nie wiesz jak mi ciężko teraz mówić to wszystko.-powiedziałaś przez łzy,ale uśmiechnęłaś się widząc jego zamknięte oczka,słodkie usta,poczochrane włosy. Tak jak zawsze wiercił się przez sen i często przeczesywał włosy. Miał już tak.-Kocham Cię.-powiedziałaś całując go w czółko.-Tak bardzo mocno.-dodałaś.-całym serduszkiem. Proszę znajdź mnie.-powiedziałaś a łzy spłynęły na policzek Louisa.-Proszę postaraj się Kochanie.-powiedziałaś składając pocałunek na jego ustach.Otworzył oczy,ale nie patrzył na Ciebie. Wiedziałaś,że pewnie Cię nie widzi. Spojrzałaś na  niego.-Znajdź mnie.-powiedziałaś głośno,ale Louis nie reagował. Położył się dalej spać.Przykryłaś go kocem całując ostatni raz i wstałaś idąc w stronę Dziewczyny Anioła.
-Znajdę.-usłyszałaś nagle te słowa wypowiedziane z ust chłopaka. Uśmiechnęłaś się lekko przez łzy,ale nie zatrzymywałaś się. Nagle zniknęłaś w ciemności. Nie bardzo miałaś pojęcie co się dzieje,ale zamknęłaś mocno oczy i rozpłynęłaś się.
Nic potem nie pamiętałaś. 
-Wstawaj. Spóźnisz się do szkoły.-usłyszałaś słodki głos Twojej mamy.Uśmiechnęłaś się szeroko.
-Mamo.!-krzyknęłaś i przytuliłaś ją mocno do siebie.-Kocham Cię wiesz.-powiedziałaś mając łzy w oczach.
-Wiem córeczko , Ja Ciebie też.-powiedziała tuląc Cię do siebie.
-Mamuś...
-Tak.?
-Ile ja mam lat.?-zapytałaś patrząc na swoją rodzicielkę.
-17 córeczko,od wczoraj nic się nie zmieniło wiesz.-powiedziała rozbawiona Twoim pytaniem.-Wstawaj już śpioszku,pod prysznic,śniadanie i do szkoły.-powiedziała całując Cię w główkę.Kiwnęłaś głową i wstałaś z łóżka,a następnie ja pościeliłaś z uśmiechem.Podeszłaś do szafy i zaczęłaś przebierać ubrania zadowolona. W życiu nie miałaś ich tyle. Z szerokim uśmiechem wybierając odpowiedni strój do szkoły, dziwnym trafem była już wiosna,cieplutka wiosna,prawie początek lata. Wzięłaś bieliznę i udałaś się do ogromnej łazienki,która była w kolorze beżu połączonego z przyćmionym białym. Odkręciłaś ciepłą wodę i zamknęłaś drzwi na klucz.Zrzuciłaś swoją pidżamkę i złożyłaś ją,a następie położyłaś na szafce.Wskoczyłaś szybko pod prysznic i zaczęłaś myć swoje ciało mydełkiem o zapachu truskawki z odrobina mięty. Trochę słodyczy i świeżości. Lubiłaś to połączenie. Sprawiało,że czułaś się taka orzeźwiona i po prostu czułaś się tak dobrze. Szybko umyłaś się i wyszłaś z ogromnej kabiny prysznicowej, owijając swoje ciało w biały,wygrzany ręczniczek. Stanęłaś przed lustrem i spojrzałaś uważnie na swoje odbicie w lustrze. Szybko jednak przestałaś się sobie przyglądać gdyż brat zaczął walić Ci w drzwi żebyś szybciej wychodziła.Wytarłaś się szybko i założyłaś swoją bieliznę,a następnie dziewczęce i delikatne ubrania,które naszykowałaś wcześniej.Włosy dokładnie rozczesałaś i starannie zaplotłaś w pięknego

kłosa,który opadał Ci na  prawy bok.Makijażu nie robiłaś. Mokry ręcznik rozwiesiłaś na kaloryferze i wyszłaś z uśmiechem z łazienki . Udałaś się do swojego pokoju,z którego wzięłaś tylko plecak z kilkoma zeszytami i książką do poczytania. Z uśmiechem zbiegłaś na dół i założyłaś swoje jasne trampki,a przynajmniej buty zrobione na styl trampek. Były w sumie nawet wygodne. Wesołym krokiem udałaś się do kuchni gdzie czekały na Ciebie kanapki do szkoły i kanapki do zjedzenia teraz.
-Hej tatuś.-przywitałaś się całując go w policzek z uśmiechem i zajęłaś swoje miejsce przy stole.
-Cześć.-przywitał się z  uśmiechem.-Jak się szybko uwiniesz to podrzucę Cię do szkoły.-powiedział z uśmiechem do Ciebie.
-Yhym.-mruknęłaś i wzięłaś się za jedzenie kanapki z ogórkiem i wędliną. 
-A jak tam w szkole.?-zapytał tata.-Dobrze wszystko.?-zapytał z uśmiechem.
-Tak. Wszystko okey.-powiedział popijając ciepła herbatkę z dodtakiem brzoskwini. Szczerze to nic nie pamiętałaś z wcześniejszego życia,ale nie wiedziałaś czemu. Straciłaś pamięć.? Masz problemy z pamięcią .? Nie miałaś pojęcia,ale postanowiłaś się cieszyć tym co masz teraz.Szybko dokończyłaś kanapkę i dopiłaś herbatkę odstawiając talerzyk i szklankę do zlewu.
-Gotowa.?-zapytał z uśmiechem tata.
-Tak. Możemy już jechać.-powiedziałaś z uśmiechem i ruszyłaś w stronę wyjścia z domu,a zaraz po tym znalazłaś się w samochodzie i ruszyliście. Drogę przebyliście w ciszy i spokoju. Po dwudziestu minutach drogi Twój tata zatrzymał się pod Twoją szkołą.
-Dziękuje. Papa.-pożegnałaś się i wyszłaś z samochodu kierując się do wejścia do szkoły. Kiedy weszłaś zadzwonił już dzwonek,a Ty popędziłaś szukać klasy numer 502,gdzie miałaś lekcje geografii. Kiedy doszłaś już do sali korytarze były puste.otworzyłaś drzwi od sali i przeprosiłaś za spóźnienie.
-Nie spóźniaj się więcej.-powiedziała do Ciebie profesorka-Siadaj do kolegi tam z tyłu-powiedziała tylko tyle i zanotowała Twoje spóźnienie,a cała klasa spojrzała na Ciebie i na chłopaka,który siedział w ostatniej ławce. Nie spojrzałaś na niego gdyż patrzyłaś w bok. Spostrzegłaś zawistne spojrzenia dziewczyn z Twojej klasy,ale nie mogłaś zrozumieć o co chodzi. Jednak gdy odwróciłaś głowę wszystko stało się jasne.



CDN.

Hej.
Witam w kolejnej części imegina o Louisie. Czytałam ostatnio wasze komentarze pod ostatnią notką i szczerze to natchnęłyście mnie do napisania tej części. Mało tego...mam pomysł na trzecią i ostatnia. 
Dziękuje moim kochanym,idealnym,pięknym,ślicznym,cudownym,słodki Dropsonators(? kocham osobę która to wymyśliła.XD ) za obrone przed tym 'hejterem'.
Następnym razem odznacz anonima ślepa szczypiorzyco....

Dziękuję za wszytskie odwiedziny i komentarze.Przepraszam,że tak krótko,ale musiałam już urwać żeby było napięcie.

Z kim będziesz musiała siedzieć.? Kogo poznasz.? Czy przypomnisz sobie to co działo się przed powrotem do dawnego życia.


Jeżeli te pytania Cię interesują proszę zostaw komentarz i cierpliwie czekaj na kolejną i już ostatnią część imagina z Louisem.

Kocham.
Pozdrawiam,Dropson.

Lot Of Love.

ZAPRASZAM NA BLOGI MOJEGO MAŁEGO SKARBA. KOCHAM CIĘ MER. ♥
GORĄCO POLECAM.
DROPON.♥





niedziela, 12 stycznia 2014

Something.

Hej.
Wiem,że spodziewaliście się dzisiaj tutaj jednej z kilku części imagina o Louisie,ale nie pojawi się dzisiaj.
Nie chce robić jakieś wielkiej dramy z tego,ale....z resztą nieważne,bo i tak nie zrozumiecie. Piszę to po to,aby powiedzieć wam z powodów problemów z samą sobą jestem zmuszona zawiesić bloga na jakiś czas. Może na tydzień może a dwa a może na zawsze. Nie wiem,ale powiem wam tylko tyle ,że jest coraz gorzej. Tyle powinno Wam wystarczyć.
Jeżeli chcecie możecie pytać o bloga na moim asku
http://ask.fm/Dropsonxx 
twitterze:
https://twitter.com/ziemniakos 
albo na gadu gadu-mimo,że jestem nie dostepna to i tak piszcie bo jestem na niewidoku.
Przepraszam jeżeli Was zawiodłam czy coś. Imagina z Louisem postaram się jeszcze dodać chociaż nie jestem pewna. Powiem Wam też,że od tego imagina posypało się kilka hejtów tutaj  i cała masa na asku.Jestem osobą słabą psychicznie i dlatego robię sobie przerwę od blogowania. Myślę,że za tydzień powrócę do pisania,ale nie wiem. Na razie muszę uporządkować swoje życie i doprowadzić siebie do ładu.
Kocham Was strasznie i mam nadzieje,ze nie odwrócicie się ode mnie, w sumie pewnie nikt tego nie czyta,ale jeżeli jednak ktoś czyta to proszę Cię o wyrozumiałość i cierpliwość. 

Dziękuje za wszystkie komentarze i wejścia na bloga. Nie długo będzie 50 000. Kocham Was. 

Przepraszam. 
Pozdrawiam,
Dropson.
Lot Of Love.