piątek, 5 lipca 2013

Imagin z Zaynem CZĘŚĆ SZÓSTA./OSTATNIA. :D

-Ona co.?-popatrzyłem w oczy lekarza i czekał aż wypowie te słowa,ale on tylko wrócił do sali operacyjnej. Popatrzeliśmy po sobie i zdziwieni i bez słowa usiedliśmy ponownie na krzesłach w poczekalni.Nie mieliśmy pojęcia co się dzieje. Spojrzałem na chłopaków.Harry siedział obok Louisa,ale już nie płakał.Lou patrzył przed siebie pustymi oczyma,a Niall siedział skulony za nimi i coś cicho szeptał. Tak bardzo szkoda mi się ich zrobiło.[T.I] wiele dla nas wszystkich znaczyła. Traktowaliśmy ją jak rodzinę,bo nią była.Uratowała życie naszemu przyjacielowi.Ona nie mogła umrzeć.Lekarz nie wychodził i nie wychodził. Ciągle się denerwowałem.Bałem się o Zayna, i to cholernie. Wiedziałem,że on jest silny i da sobie ze wszystkim radę,ale ta dziewczyna była dla niego wszystkim i wiem,że poddałby się gdyby jej zabrakło. Po prostu ją kochał. Po upływie dwóch godzin lekarz wyszedł i spojrzał na mnie.Tym razem jego wzrok był pełen nadziei.
-Żyje. -tylko tyle powiedział,a ja szeroko się uśmiechnąłem.-Jest w ciężkim stanie,ale żyje.były spore komplikacje, z dzieckiem też wszystko w porządku.Prawie je straciła.-Gdy to usłyszałem zamarłem.[T.I]  była w ciąży.?!Nie wiedziałem. Spojrzałem zdziwiony na chłopców.Mieli taką samą minę jak ja. -Aktualnie oboje są w śpiączce farmakologicznej.Powinni się wybudzić już jutro rano ewentualnie po południu.
-A co jeżeli się nie wybudzą.?-zapytał Niall przestraszony.
-Jeżeli któreś z nich się nie wybudzi wtedy będziemy nas tym myśleć,a teraz proszę się nie martwić i myśleć optymistycznie. -powiedział lekarz lekko się uśmiechając i odszedł od nas.Nie wiedziałem co mam myśleć.Cieszyłem się ,że żyje,ale nadal byłem zszokowany tą ciążą. Byłem cholernie ciekawy czy Zayn o niej wie,ale w końcu przestałem się tym już zamartwiać.To ich sprawa.Najważniejsze,że oboje żyją i są zdrowi.Noc spędziłem z chłopcami w poczekalni. Spaliśmy na tych małych krzesełkach.Obudziłem sie jakoś po ósmej. Chłopcy też już nie spali.Lekarz zaprowadził nas do sali Zayna i [T.I].Leżeli tacy bladzi i krusi. Do oczu mi napłynęły łzy. Wyglądali jak martwi. Niall ścisnął moją dłoń. Nie spodziewałem się tego,ale poczułem sie lepiej. Usiedliśmy na kanapie w rogu sali i czekaliśmy aż się wybudzą.Mijały godziny,a oni jak leżeli tak leżeli. Zaczeliśmy się martwić.Była już trzynasta,a oni nadal spali. Patrzyłem na zmianę,to na Zayna,to na [T.I]. W końcu Zayn otworzył powieki i zaczął się rozglądać po sali.Podeszliśmy do niego z uśmiechami i usiedliśmy w okolicach łóżka.Zayn patrzył na nas i nic nie mówił.Był..taki...bezbronny,jak maluszek.Mały,bezbronny niemowlaczek.

-Koniec perspektywy Liama.-

-[T.I]..- tylko tyle wyszeptał.
- Żyje. Jest tutaj.-powiedział Niall chcąc uspokoić Zayna. Mulat przymknął oczy i po chwili je lekko rozchylił. -Jak się czujesz.?
-Dobrze. -rzekł.-Czuje się dobrze.Czemu ona nadal śpi.?-zapytał patrząc nerwowo na Ciebie.
-Spokojnie Zayn,lekarz powiedział,że powinna się wybudzić dzisiaj popołudniu albo wieczorem.Nie denerwuj się.-uspokoił go Louis.Malik nie odrywał od Ciebie wzroku.Patrzył na Ciebie błagalnym wzrokiem.Nic nie mówił.,nie słuchał,nic.Tylko patrzył,a Ty nadal nic.Nie dawałaś nawet najmniejszego znaku życia.Mijały godziny.Czas leciał powoli,minuta wydawała się godziną,a sekunda minutą.Dla Zayna był to istny koszmar.Było to czekanie na wiadomość czy jego mały skarb będzie żył. To było okropne uczucie,ale zawzięcie czekał.Kiedy nastała godzina dwudziesta pierwsza,a ona nie dawała znaku życia.W oczach Zayna pojawiły się łzy..
-Nie płacz ,Zayn.Ona się zaraz obudzi.Zobaczysz.-mówił Niall trzymając Mulata za rękę.Zayn nic nie mówił. Otworzyłaś powolutku oczy. Spojrzałaś w bok i Twoim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Malika.
-Kocham Cię.-wyszeptał.Uśmiechnęłaś się szeroko i pokiwałaś twierdząco głową na znak tego,że też go kochasz.

SIEDEM MIESIĘCY PÓŹNIEJ.

Ty i Zayn szpital opuściliście już po trzech miesiącach po operacji.Teraz żyjecie szczęśliwie w małej wiosce pod Londynem.Chłopcy mieszkają z Wami,ale Wam to nie przeszkadza.Jesteście jedna wielką rodziną. Byłaś już w ósmym miesiącu ciąży,niedługo miał nastąpić ten dzień.
Leżałaś na wielkim łóżku.Obudził Cię pocałunek w policzek.Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś Zayna. Uśmiechnęłaś się.
-Zaynnnnnnn..Ja chce dalej spać..-przeciągnęła się i zmarszczyłaś słodko nosek.
-Już jest ósma rano..-powiedział i cmoknął Cię w nos.
-No właśnie.O tej porze ludzie śpią.-zachichotałaś.
-Nie wszyscy.Ja nie śpię.!-zaśmiał się i cmoknął Twoje czoło.Położył się obok Ciebie i przytulił.Uśmiechnęłaś się szeroko i wtuliłaś się w niego.
-Kochanie musimy poważnie porozmawiać.-powiedziałaś.
-Tak.?-Zayn czekał na to co powiesz.
-Jeżeli nie przeżyje tego porodu masz się dobrze zając naszym dzieckiem,dobrze.?
-Nie.
-Nie.?
-Nie umrzesz.
-Ale jakby..obiecaj mi to po prostu.
-Obiecuje,ale nie umrzesz.-powiedział całując Cię czule w usta.Oddałaś pieszczotę z uśmiechem na ustach.Objęłaś go za szyję i przysunęłaś jeszcze bliżej.Zayn pogłębił pocałunek z uśmiechem.Nagle go przerwał.
-Kocham Cię tak mocno,że żadne słowa tego nie opiszą.To uczucie..wykracza poza moje myśli słowa i czyny.Ja po prostu Cię kocham.-wyszeptał cmokając Twoją dolną,a potem górną wargę.Uśmiechnęłaś się słodko.
-Ja Ciebie też Aniołku kocham.-wyznałaś-A wiesz co jest najlepsze.?
-Co.?-zapytał zaciekawiony.
-Że ja kocham Cie podwójnie.-zachichotałaś,a Zayn się zaśmiał i przytulił do siebie.Leżeliście tak wtuleni w siebie trochę,a potem wstaliście z uśmiechami na ustach. Założyłaś koszulę Zayna i udałaś się razem z nim na dół,do kuchni.
-Ty usiądź,ja zrobię śniadanie.-uśmiechnął się do Ciebie.
-Ale..
-Siadaj.-powiedział.
-Dobrze.-powiedziałaś i pokazałaś mu język.
-Ooo..zbuntowałaś się i pokazałaś mi język.?-zaśmiał się.
-Co Cię śmieszy.?-zapytałaś grając poważną.
-Ty.?
-Twoja narzeczona,nosząca owoc naszej miłości Cię śmieszy.?
-Moja śliczna narzeczona.-uśmiechnął się.
-Ale śmieszy Cię.-powiedziałaś patrząc mu w oczy z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
-Tak,a co w tym dziwnego...
-Właściwie to nic,ale za to wyśmianie należy się buziak..-zaśmiałaś się,a Zayn podszedł wolnym krokiem,objął Cię w tali i musną Twoje usta swoimi Uśmiechnęłaś się i przerwałaś pocałunek ponieważ poczułaś ostry ból w dole brzucha.-Zaczęło się.
-Co.?! Jak to .?Już?
-Tak.Już..-syknęłaś przez zęby.
-Spokojnie.Tylko spokojnie.
-Jestem spokojna.
-Powiedziałem spokojnie.Nie panikuj.-mówił szybko.
-Nie panikuje,Zayn.
-Nie bój się.-Zayn nadal panikował.
-Ughhh...Zawieziesz mnie do tego szpitala.?-zapytałaś w końcu.
-Yyy.Tak.Chodź.-powiedział i wziął Cię na ręce.Puścił Cię dopiero kiedy doszedł do samochodu.Posadził Cię na przednim siedzeniu i szybko usiadł na miejscu kierowcy.Ruszył szybko spod domu.
-Zzzzayn..szybciej..-mówiłaś przez zęby.Malik bez słowa przyśpieszył i starał się jechać jak najszybciej.
-Spokojnie,Kochanie.Zaraz będziemy na miejscu.-pokiwałaś głową twierdząco.-oddychaj głęboko.-poradził.Zastosowałaś się do jego rady i rzeczywiście czułaś się lepiej.Po upływie kilkunastu minut byliście pod szpitalem. Pobiegł po pielęgniarkę.Po chwili zobaczyłaś dwie kobiety ubrane na biało z wózkiem. Posadziły Cię na nim delikatnie i ruszyły do Twojego lekarza.
-Który to miesiąc.?-zapytała jedna z nich.
-Końcówka ósmego.-powiedziałaś i jęknęłaś z bólu.
-Proszę oddychać.To tylko pomoże.--doradziła druga pielęgniarka. Zayn szedł obok Ciebie,cały czas trzymał Cię za rękę i wspierał.Zanim się obejrzałaś leżałaś już na sali operacyjnej.
-Czy chłopak ma być obecny przy porodzie.?-zapytała pielęgniarka.Pokiwałaś tylko twierdząco głową i krzyknęłaś z powodu kolejnego skurczu.Pielęgniarka wyszła i po kilku minutach zobaczyłaś Zayna ubranego w fartuch.Złapał Cię za rękę,a Ty ścisnęłaś ją dosyć mocno. Malik dzielnie wspierał Cię szepcząc czułe słówka do ucha.Lekarz się przygotował i zaczęło się.Rozpoczął się poród Twojego dziecka. 

-Oczami Nialla.-
Rano dostałem sms od Zayna,że zaczęło się i mamy iść do szpitala.Zebrałem chłopców i udaliśmy się tam.Pielęgniarka pokazała nam salę i grzecznie czekaliśmy.Co chwilę słyszeliśmy krzyki [T.I].W skupieniu siedzieliśmy i gadaliśmy szeptem dla rozluźnienia atmosfery.
-To będzie chłopiec.-wyszeptał Harry.
-Skąd wiesz.To będzie dziewczynka.Na sto procent.-powiedziałem uśmiechając się.
-Boże..wierzycie w to,że zostaniemy wujkami.?-zacząłem temat.
-Tak..NIe..nie wiem..To będzie wspaniałe przeżycie-zachichotał Harry i spojrzał się w stronę drzwi od sali porodowej.Nadal nic tylko krzyki i wrzaski.Chłopcy zaczęli o czymś gadać,a ja się wyłączyłem z rozmowy i zacząłem rozmyślać nad tym wszystkim.Nad naszym dalszym życiem. Powinienem się od nich wyprowadzić. Powinni mieć więcej przestrzeni. Kupili mały dom i jeszcze dziecko się urodzi.
-Nad czym myślisz.?-wyszeptał Liam.
-Nad wszystkim.-usłyszeliśmy głośny wrzask.Spojrzałem wystraszony na niego.-Spokojnie.Tak jest zawsze.-uspokoił mnie Liam.Martwiłem się o [T.I].Pewnego wieczoru przyjechała do mnie zapłakana. Przestraszyłem się.

-Wspomnienie.-
Późny wieczór.Siedzę sobie sam w moim małym mieszkanku i oglądam kolejny mecz.Popijam piwo i jem kanapki zrobione wcześniej.Nagle słyszę ciche pukanie do drzwi.Podchodzę do nich patrząc ostatni raz na wynik meczu i otwieram drzwi.Zobaczyłem zapłakaną [T.I].
-Mogę wejść.?-zapytała pociągając nosem.
-Pewnie.Co się stało.?-dziewczyna się wtuliła we mnie płacząc jeszcze bardziej.-Już spokojnie.Nie płacz.Powiedz mi co się stało.-poprosiłem.
-Mogę umrzeć.-wyszeptała płacząc.-Niall,ja nie chcę umrzeć.Ja chce żyć.-zamarłem i nie miałem zielonego pojęcia co mam zrobić.
-Ale jak to.?
-Chodzi o brak nerki.To wszystko przez przeszczep.Jest źle ze mną,Niall.-wyszeptała i rozpłakała się.Przytuliłem ją do siebie.-Kazali mi wybierać..albo moje życie..albo moje dziecko.-powiedziała ponosząc na mnie swój smutny wzrok.

-Teraźniejszość.-
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Hej..co jest.?-zapytał Liam wyrywając się z rozmowy z chłopcami.
-Nic.-zmusiłem się do uśmiechu.
-Nic.? Przecież widzimy...-powiedział Louis.
-Naprawdę nic.
-Nialler..-powiedział zmartwiony Harreh.
-Chłopcy dajcie spokój.Nic mi się nie dzieje.-spojrzeli na mnie zmartwionym wzrokiem,a ja zmusiłem się do jeszcze szczerszego uśmiechu.

Kilka godzin później.
Siedzieliśmy i czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości z sali,ale nic.Wciąż to samo.Nagle z sali wyszedł Zayn w szoku.
-Mam córkę...-wyszeptał opierając się o ścianę.Chłopcy podbiegli do niego i uśmiechali się,gratulowali,a ja stałem z nadzieją,że [T.I] przeżyła.
-A co z [T.I].?-zapytałem drżącym głosem.Zayn spojrzał na mnie.
-Wszystko w porządku,a co miało być źle.?-zapytał.
-Nic.Gratulacje,bro.-przytuliłem go i czekałem aż [T.I] wyjedzie z sali.Wiedziałem,że przestanę się martwić kiedy zobaczę ją żywą,ale nic takiego nie nastąpiło.Czekałem pod drzwiami i miałem łzy w oczach.Modliłem się o to,żeby przeżyła.
-Co się dzieje.?-zapytał Zayn. Opowiedziałem mu całą historię.Zayn się rozpłakał i w jednej chwili się załamał.Chłopców też zamurowało.
-Czemu mi o tym nie powiedziałeś.?!-w pewnym momencie Zayn na mnie naskoczył na mnie.
-Obiecałem jej,że nie powiem Ci ani nikomu innemu.
-Ale to dotyczyło jej życia.Co z Ciebie za przyjaciel.Ona teraz może umrzeć.! Podaj chociaż jeden pieprzony dowód..
-Obiecałem jej..
-Ale przecież..
-Ja też ją pokochałem Zayn.!-wybuchłem.-Ja też ją kocham.-popatrzył mi głęboko w oczy,a chłopcy nie odzywali się ani słowem.
-Niall..
-Daj spokój.Teraz liczy się dla mnie tylko to czy przeżyje.-powiedziałem oschle.Byłem zły.Na siebie. Za to,że akurat ją pokochałem.
-Ja..przepraszam.Nie chciałem na Ciebie naskakiwać.-wyszeptał Zayn podchodząc do mnie.
-Nic się nie stało.Zapomnij o tym.-Malik tylko przytaknął i spuścił głowę.Nagle z sali wyszedł lekarz.
-Co z nią.?-zapytał Liam.
-Wszystko dobrze na razie. -powiedział i wyminął nas. Z sali wyjechała [T.I].Była blada i taka bez życia.


-Koniec perspektywy Nialla.-

Zayn i chłopcy natychmiast podreptali za pielęgniarkami do Twojej sali.Siedzieli i patrzyli na Ciebie zaczerwionymi oczami.Zayn cichutko się modlił i trzymał Cię za rękę cmokając Cię co rusz w nią. Po upływie niecałej godziny ocknęłaś się.
-O matko..kochanie..Jak się czujesz.?-zapytał Zayn patrząc a Ciebie. Zamrugałaś kilka razy oczami i skrzywiłaś się przez ostry ból w nerce.-Co się dzieje.?-zapytał mając już łzy w oczach.
-Kocham Cię.-wyszeptałaś z lekkim i wymuszonym uśmiechem.
-Ja Ciebie też.-odpowiedział.-Zawołajcie lekarza.-powiedział nerwowo do chłopców.
-Kochanie..zaopiekujesz się nią.?-zapytałaś cichutko.
-Tak,a Ty razem ze mną. -powiedział czując,że Cię traci.
-Pamiętasz co mi obiecałeś.-powiedziałaś ciężko przymykając oczy i otwierając je.
-Pamiętam.-wielka łza spłynęła po policzku Maliku znacząc mokrą scieżkę.
-Nie płacz.Proszę.Nie płacz.-wyszeptałaś i otarłaś łzę z jego policzka.-Pocałuj mnie.-wyszeptałaś  cichutko.Zayn wykonał Twoją prośbę. Muskał delikatnie Twoje usta.Wiedział,że Cie traci,ale nie chciał w to wierzyć.Przestał całować i spojrzał w Twoje zmęczone oczy i rozpłakał się jeszcze bardziej.Nagle do sali wbiegło dwóch leakrzy.Zaczeli akcje ratunkową.Praca Twojego serca coraz bardziej zwalniała i zwalniała.
-Niech pan ją uratuje.Błagam-szeptał Zayn.Cały sie trząsł i nie mógł uspokoić emocji.
-Proszę wyjść.-powiedział lekarz,a chłopcy grzecznie opuścili salę bez słowa.Mijały minuty. Lekarz zasłonił szybę i ratowali calutkie życie Zayna. Jeden ich ruch i Malik stoczyłby się na samo dno człowieczeństwa.

CZTERY LATA PÓŹNIEJ.
-Tatoo.!-Zayn usłyszał głos swojej córeczki z ogrodu.
-Co się stało kochanie.?-zapytał biorąc ją na ręce i siadając na drewnianym leżaku.
-Cemu wsystkie moje kolezanki maja mamy,a ja nie...?
-Widzisz kochanie,.Ty też masz mamę.
-Ale..Cemu jej nie ma z nami.? Chce ją psytulić.Chcę do mamy.-w oczkach małej Coralie zebrały się łezki.
-Kochanie mama jest z Tobą na każdym kroku.Zawsze i wszędzie.Twoja mama jest niezwykła,ona Cię bardzo mocno kocha.
-Ale cemu jej nie ma.?
-Bo ona jest aniołkiem teraz i na pewno patrzy teraz na nas.
-A skąd wies ,ze  mnie kocha..
-Mówiła mi.
-Kiedy.?
-Wczoraj w nocy.Jak spałem.
-Widziałeś się z mamą i jej nie przyprowadziłeś do mnie.
-Ona sama do Ciebie przyjdzie Kochanie.
-Tata..Tęsknie za mamą.-powiedziała i łezki spłynęły po jej malutkich i zaczerwienionych od słońca policzkach.
-Nie płacz.Mamusia nie byłaby zadowolona.-powiedział Zayn tuląc malutką dziewczynkę do siebie.
-Tata,a Ty dalej kochas mamę.?
-Bardzo córeczko,bardzo.-odpowiedział i po jego policzkach spłynęły łzy.
-Ja tez ją kocham,ale Ciebie tezzz.-powiedziała i otarła łzy z policzków swojego taty.-Nie mozemy płakać..sam mówiłes,że mama nie byłaby zadowolona.-Zayn przez łzy uśmiechnął się do Coralie i przytulił ja do siebie mocno.
-A Ty będziesz na zawse ze mna.?-zapytała patrząc głęboko w oczy Zayna.
-Tak,kochanie,będę.Obiecuje.Na zawsze.-Dziewczynka wtuliła się w tatę.
____________________________________________________________________

Hi.c:
Witam po dość długiej przerwie.Wybaczcie mi tą nieobecność,ale nie było najlepiej. Obiecuje,że będą teraz częściej dodawane,bo mamy....
WAKACJEEEEE.! :D 
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze i wpadłam na pewien pomysł.
JEŻELI MACIE JAKIEŚ POMYSŁY NA IMAGINY TO PISZCIE W KOMENTARZACH,A JA POSTARAM SIĘ JE NAPISAĆ.Mam jeszcze sporo swoich pomysłów,ale może ktoś się zainteresuje. Dziękuje za wszystko kochani.Kocham Was.
Pozdrawiam,Vas_Happenin.?!

NASTĘPNY IMAGIN Z HARRYM-16 KOMENTARZY. :D

26 komentarzy:


  1. UUuuuuuuuu jaki smutny :( ale śliczny...Olka

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpłakałam się!Jak najwięcej takich imaginów poproszę.Był fajny

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze, to nie lubię smutnych zakończeń, ale ten imagin był piękny. *___*
    Pisz dalej, kochana.
    - M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałam się , kurde rzadko co płacze ale teraz ryczę jak dziecko ;_; zapraszam do mnie http://my-husbands-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczę .Jak małe dziecko. Dlaczego ją zabilaś .

    Czekam na opowiadanie z Harrym .
    Świetnie piszesz .

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. super ♥OLka

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozplakalam sie... Swietny imagin. c:

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG !!!! Płaczę.... Zajebisty imagin ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuźwa no! popłakałam się! :C

    OdpowiedzUsuń
  11. Popłakałam się ;c Ale bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne. Wzruszyłam się naprawdę. Nie no szacunek piękne to jest . Świetny blog
    kocham-to-5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietne :o zapraszma do mnie: dopiero zaczynam http://jula-amoromniavincit.blogspot.com/2013/07/yellow-opowiadanie-wstep.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne wciągające <333

    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/2013/08/18-zaoz-okulary-przeciwsoneczne-bo.html

    OdpowiedzUsuń
  15. No i się poryczałam :'( Rozdział zajebisty ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Popłakałam Się ;-; Szkoda ,ze się tak skończyło :c Ale i tak był świetny <3 :)

    OdpowiedzUsuń