środa, 10 października 2012

Imagin z Niallem +18/z lekka smutny.CZĘŚĆ DRUGA.

-To może od razu zakończmy to wszystko i rozejdźmy się w swoje strony..!-sama się dziwiłaś,że to powiedziałaś.Niall też robił Ci wyrzutu z tego,że coś ukryłaś, mógłby mieć pretensje ale żeby od razu Ci mówić,że Ci nie ufa.Zabolało to Cię.Niall otworzył buzię i tępo patrzył na Ciebie.Nie wytrzymałaś i wybiegłaś.Słyszałaś krzyki innych przyjaciół za tobą ale ty miałaś wyjebane na to wszystko.Pobiegłaś do domu i wszystko opowiedziałaś mamie, pocieszała Cie.Zrobiło Ci się miło,że Cię zrozumiała,a nie olała.Poszłaś do pokoju i położyłaś się spać.Obudził Cię dzwonek Twojego telefonu.
,,If i lay here, if i just lay here..." wiedziałaś,że to Niall, ale nie miałaś odwagi odebrać. Wyłączyłaś telefon.Niall brał udział w wywiadzie dziś.Wypytywali o Ciebie, ale Niall nie odpowiadał.
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Ignorowałaś Nialla przez dwa tygodnie.Dziś miałaś kolejną wizytę u lekarza.Czułaś się dobrze.Wzięłaś szybki prysznic, umalowałaś się, ubrałaś i ruszyłaś w stronę kliniki.Po Piętnastu minutach byłaś na miejscu.Weszłaś do gabinetu i rozmawiałaś z doktorem.Po pół godzinie wyszłaś zapłakana.Pobiegłaś do domu Nialla i chłopaków.Nikogo nie było.Usiadłaś na werandzie.Usnęłaś oparta o kolumnę.Po jakiejś godzinie obudziło Cię znajome ciepło.
-Niall..?
-Jestem tu.-odpowiedział.
-Przepraszam.
-Nie masz za co przepraszać, to ja za bardzo się uniosłem.Byłaś u lekarza.?
-Tak.Będziesz ojcem.
-Czemu się nie cieszymy..?
-Bo lekarz powiedział,ze mój stan zdrowia się bardzo pogorszył i muszę wybierać pomiędzy moim życiem, a dzieckiem.
-[T.I]...ja...nie...ja nie wiem.
-Ja też..Nie usunę tego dziecka, to drugi tydzień.
-Ale możesz umrzeć.-na policzkach Nialla zauważyłaś łzy.Otarłaś je i mocno go przytuliłaś
-To co...noszę owoc naszej miłości..chce żeby żył.-Niall namiętnie cię całuje.Tę noc spędzasz w jego objęciach.Chłopcy specjalnie dla was wzięli tydzień wolnego więc Ty i Niall byliście cały czas razem.Przez najbliższe sześć miesięcy było okey jednak najgorsze było przed wami.W połowie siódmego miesiąc zaczęłaś mniej jeść,mdlałaś i wymiotowałaś.Wszyscy się martwili o Ciebie i mini [T.I]. Zawieźli Cię do szpitala.Lekarz powiedział,że nie dożyjesz porodu, ponieważ nerki przestał pracować, a wątroba odmawiała posłuszeństwa.Chłopcy nagłośnili sprawę w mediach gdyż Niall nie wyobrażał sobie życia bez Ciebie, przestał jeść,płakał każdej nocy, chłopcy odwołali bardzo dużo koncertów, jednak fanki to zrozumiały, bo Niall wyglądał gorzej niż swój cień.Płakałaś każdej nocy.Niall i chłopcy czuwali przy tobie, tzn..nie tylko chłopcy bo i Danielle, Perrie i Eleanor.Dziecko miało już osiem i pół miesiąca, a tobie właśnie odeszły wody.Wezwałaś szybko lekarza.Zabrał Cię na salę porodową i zaczęło się.Niall czekał na korytarzu, tak jak reszta twoich przyjaciół.
- - - >Niall.
[T.I]  i jej pisk..tylko to słyszałem przez ostanie kilka godzin.Po kilku godzinach wyszedł lekarz, a pielęgniarka przyniosła mi moją mała córeczkę, ale  lekarz był smutny.
-Co z [T.I}.?-zapytała Eleanor.
-Bardzo słabo.Nerki i wątroba odmówiły współpracy.Jedyne wyjście to przeszczep i mamy dawcę.
-Czyli będzie żyła..?!-zapytałem ze łzami w oczach.
-Tak.-odpowiedział lekarz jednak po chwili dodał- Chociaż jest w bardzo krytycznym stanie i nic nie wiadomo.
-Proszę ją uratować, błagam.-zacząłem ściskać dłoń lekarza.
-Zrobię co się da.Jest nie przytomna.Za tydzień będzie operacja.-poczułem jak łzy szczęście spływają po moich policzkach.Lekarz odszedł, a pielęgniarka zabrała moją córeczkę.Chwilę po tym z sali wywieźli moją [T.I].Była blada, włosy posklejane od potu, podkrążone oczy, sine usta.Nie mogłem na to patrzeć.Odkręciłem się i wtuliłem w ramię Zayna.Płakałem.Poszedłem do domu.Następnego dnia znów wróciłem.[T.I] była przytomna i płakała.Przytuliłem ją i pocałowałem.Była taka krucha i delikatna.Nie wyobrażałem sobie życia bez niej.Codziennie przy niej byłem.Minął tydzień.Operacja[T.I] już trwała.Przybyłem w połowie.Po kilku godzinach musiałem wyjść gdyż musiałem coś załatwić.Po godzinie,która ciągnęła się jak wieczność wróciłem.Łóżko [T.I] było puste.Zadzwoniłem do Louisa.Powiedział,żę wszyscy są na drugim pietrze.Pomyślałem,że tak przenieśli [T.I] pobiegłem tam szybko trącając jakiś ludzi.Dobiegłem na to drugie piętro i zobaczyłem Louisa,Liama,Zayna,Harrego i Danielle.Podbiegłem do niego.
-Niall..Ty to przeczytaj..-powiedział Harry i podał mi białą kopertę z moim imieniem.Otworzyłem ją i zobaczyłem list od [T.I]. Spojrzałem na twarze przyjaciół.W tej chwili podbiegli do nas Perrie i Eleanor.
-Czytaj..-powiedziała Danielle przytulając się do Liama.Wyjąłem białą kartkę, w niektórych miejscach była wilgotna od łez.Otworzyłem i zacząłem czytać.
 ,,DROGI NIALLU,PRZYJACIELE.
NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ..NIE UMIEM PISAĆ TAK....W TRYBIE PRZESZŁYM.PISZE TEN LIST PO TO ABY SIĘ POŻEGNAĆ...CZUJE SIĘ CORAZ GORZEJ I WIEM,ŻE ,,KONIEC" JEST CORAZ BLIŻEJ.BOJE SIĘ.NAWET BARDZO.NIE CHCE OD WAS ODCHODZIĆ, NIE CHCE NAWET PISAC TEGO LISTU, ALE MUSZE BO NIE UMIEM ODEJŚĆ BEZ POŻEGNANIA.NIALL ZAOPIEKUJ SIĘ EMMĄ I NIE ZAPOMNIJ O MNIE.PROSZĘ.HARRY,LOUIS,ZAYN,LIAM OPIEKUJCIE SIĘ NIMI.DANIELLE,PERRIE,ELEANOR...BĄDŹCIE PRZY NICH.
ŻEGNAJCIE I KOCHAM WAS"
Patrzyłem tępo w jeden punkt.Harry mnie mocno przytulił, a ja nie mogłem się ruszyć.Serce mi się zatrzymało chyba.Nie docierało do mnie to co przeczytałem.Ona odeszła.?Wszyscy mnie przytulali, płakali i coś mówili do mnie, a ja osunąłem się po podłodze i siedziałem.Kilka osób potknęło się o moje nogi ale mnie to nie ruszało.Zayn próbował mnie podnieść ale nie udało się mu gdyż byłem bez życia.Mała musiała jeszcze zostać w szpitalu.Wstałem i odchodziłem załamany, zdruzgotany i bez serca.Nagle podbiegł do mnie lekarz.
-Panie Horan.
-Tak.? Wiem ona odeszła.-rozpłakałem się jak malutkie dziecko.
-Nie.!
-Czemu pan jej nie pomógł..?! obiecał pan..!
-[T.I] ŻYJE..!
-Nie będę umiał z tym żyć.
-NIALL ONA ŻYJE..!-krzyknęli wszyscy przytrzymując mnie.
-Gdzie ona jest..?!-lekarz mi wytłumaczył,że przenieśli ją do innej sali.Za mną pobiegła reszta naszych przyjaciół.Wbiegałem do wszystkich sal po kolei i szukałem mojej muzy.Znalazłem ją.Była jeszcze w śpiączce.Podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem,a następnie ująłem jej dłoń i pocałowałem.Tak bardzo ją kochałem, jak nikogo innego.Po kilku minutach wszedł lekarz i powiedział, że powinna się wybudzić jutro lub po jutrze, a jeżeli nie wybudzi się za dwa dni to będziemy się martwić i właśnie w tej chwili pojawiło się we mnie zwątpienie w to, że będzie dobrze.Siedziałem przy niej całą noc.Nawet drgnęła.Rano obudziłem się, a ona cały czas jak leżała tak leżała.Płakać mi się chciało.Na noc zostałem tylko ja i Harry.
-Niall..?Dobrze się czujesz.?-zapytał Harry siadając koło mnie.
-Tak.Tylko jak patrzę na nią to...
-Wiem.Wszyscy tak mamy.Jest dla nas tak jak rodzina.Pamiętasz święta w tamtym roku, jak było Ci smutno.?
-Tak, pamiętam.
-Wiesz,że ona specjalnie dla Ciebie przyjechała do nasz wcześniej żebyśmy nauczyli ją mówić z irlandzkim akcentem tylko dlatego żeby nie było Ci smutno.-Rozpłakałem się, a Harry mocno mnie przytulił.On był moim prawdziwym przyjacielem.-Nie płacz.Ona żyje..Będzie dobrze.Był przeszczep..-Harry mnie pocieszał jak tylko umiał za co byłem mu bardzo wdzięczny.Siedzieliśmy przy [T.I] do godziny 13, a potem przyszli Danielle,El i Perrie.Wszystkie trzy usiadły naprzeciwko.Potem przyszedł lekarz i robił jakieś podstawowe czynności oraz nas uspokajał.
-A wiecie..-zaczął lekarz.
-Tak.?-zapytaliśmy.
-że to fanka z Polski zgłosiła się na ten przeszczep.Przyjechała tu specjalnie z Polski.
-Serio.?-Zapytałem.
-Tak.
-Może zadzwonimy do chłopaków i pójdziemy do niej.?-zaproponowała Eleanor.
-Ej....aaaa Louis chyba kiedyś spotykał się z dziewczyną z Polski..-powiedział Harry
-Myślisz,że..?-nie zdążyłem dokończyć, bo Perrie mi przerwała
-Nial..wróć na Ziemię...W Polsce jest milion waszych fanek.
-Ona ma racje, ale odwiedzicie ją..-powiedziała Danielle stanowczym głosem.-Zadzwonię do Liama.
-Dobrze.-o godzinie 15 chłopcy byli w szpitalu.Opowiedzieliśmy im to wszystko i zgodzili się.Louis też wpadł na ten sam pomysł co ja.Poszliśmy do wyznaczonej sali.Na łóżku leżała brunetka.
-Hej.-przywitałem się.
-Ranyyy..!! znów te badania..?Przed sekundą się wybudziłam...-urwała gdy otworzyła oczy.
-No cześć..-przywitał się Harry,zalotnie się uśmiechając.
-Wy...wwy...tu...stoicie...achaaa..kolejny sen.-powiedziała zamykając oczy.
-Marika..?-zapytał Louis.Otworzyła oczy.
-Pamiętasz mnie.-w jej oku zakręciła się łza.To jednak była była dziewczyna Tomlinsona.Zmieniła się kiedyś była blondynka, a teraz brąz i miała takie same oczy.Duże i czekoladowe kiedyś robiła mi za oczy Malika kiedy za nim tęskniłem.Wszyscy byliśmy bardzo mile zaskoczeni.
-Dziękuje.-powiedziałem mocno ją przytulając.
-Nie masz za co dziękować.
-Lekarz mówił,że specjalnie tu przyleciałaś.
-Nieee...byłam przypadkiem..
-W Londynie..?Tak przechodziłaś obok..-powiedział Harry, a Louis wyszedł z sali.
-Powiedziałam coś nie tak.?-zapytała
-Louis nie mógł się pozbierać po tym jak wyleciałaś do Polski i pewnie wspomnienia wróciły..-tłumaczył go Harry.
-Rozumiem ale pisałam do niego i dzwoniłam cały czas.To on mnie olewał.Miałam tu wrócić do was ale mój tata ciężko zachorował.Wykryto u niego białaczkę.Zmarł.
-Louis jeszcze przed El spotykał się z Niną...Allle szmata...-Zayn, który zaczął mówić dopiero teraz skojarzył-Tak nam przykro.-pocieszaliśmy ją.Około godziny 16.30 poszedłem do [T.I].Pocałowałem ją, a ona otworzyła oczy.Nie wiedziałem co robić.
-Kochanie Ty żyjesz.-palnąłem
-No chyba to widać, nie..?-i była tak samo wredna jak kiedys, kamień spadła mi z serca.Pocałowałem ją.
-Jak się czujesz.?
-Wszystko mnie boli.
-Biedaku Ty mój najśliczniejszy, najukochańszy..-znów ją pocałowałem.Tak bardzo mi na niej zależało, a teraz kiedy prawie ją straciłem zaczęło zależeć mi jeszcze bardziej.Gadaliśmy i nie było końca, płakaliśmy,ale to były łzy szczęścia.Siedziałem przy niej aż do momentu kiedy usnęła.Pocałowałem ją w policzek i otuliłem kołdrą.Potem poszedłem do Mariki.Ona była...po prostu aniołem.Przystanąłem przy drzwiach wejściowych do jej sali ponieważ był tam Louis.Szeptali coś między sobą.Ucieszyłem się.Ucieszyłem się gdyż Lou bardzo przeżył to rozstanie pocieszał się Ninę, a teraz jest z EL.Chyba ja kocha.Nie chciałem jej przeszkadzać.Poszedłem dalej, a następnie udałem się do wyjścia, w którym spotkałem Demi.
-Hej...-Przywitała się-Jak się czujesz..?
-Witaj.Kiepsko.-byłem po prostu szczery, ale uznajmy,że kiepsko to mało powiedziane.
-Chcesz skoczyć na kawę albo coś.?
-Właściwie to nic nie jadłem od 15..Chodźmy na pizzę.
-Dobra.-gadaliśmy przez całą drogę.Doszliśmy do Pizzeri.Było bardzo przytulnie.Długo gadaliśmy, płakałem, bo przy takich emocjach nie da się spokojnie opowiadać.Demi była moją przyjaciółką..no dobra kochałem się w niej, ale teraz nic do niej nie czułem.Wychodziliśmy z pizzeri, ale była dobra pizza, i natknęliśmy się na kilka fanek.Zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia i odprowadziłem Demi do domu.Przytuliła mnie, a ja odwzajemniłem uścisk.Było ciemno, bo była godzina 20.36, wracałem do domu, gdy nagle zza rogu wyskoczyło kilka dziewczyn,.No żesz kurdee..myślałem,że na zawał zejdę.Zaprosiły mnie na szejka.Nie było mi to po drodze, ale uznawaliśmy zasadę FAN OSOBA NAJWAŻNIEJSZA więc poszedłem.Około godziny 21.20 byłem w domu.Położyłem się, ale nie na długo gdyż o 21.20 wpadli do mnie chłopcy oraz Dan,EL i Per.Oglądaliśmy jakiś durny serial.Potem wszyscy nocowali u mnie.Następnego dnia rano poszedłem do szpitala, jednak [T.I] nie było w jej sali, a łóżko było idealnie pościelone tak jak dnia wcześniejszego.Znów serce mi podskoczyło do gardła.Nagle lekarz zjawił się za mną.Mało na zawał nie padłem.
 -Panie Horan musimy porozmawiać.
____________________________________________

Hej..! 
nareszcie druga część imagina dodana..Proszę komentujcie i reklamujcie tego bloga.zapraszam również na moje drugiego bloga z opowiadaniem
islandofdreamss.blogspot.com 
kocham..! trzecia część pojawi się w weekend.!

poniedziałek, 8 października 2012

Imagin z Niallem..+18/z lekka smutny..CZĘŚĆ PIERWSZA.

Tego imagina dedykuje Ziomkowi z Twittera..:D
  - - - >  
 <klik>  < - - - i ta piosenka mi się kojarzy z Tobą.♥
______________________________________________

Ty i Niall znacie się od pięciu lat, a od trzech jesteście razem.Świetnie się dogadujesz z chłopakami.Jednak od zawsze skrywałaś tajemnice, o której nie wiedział nawet Niall.Nie zamierzałaś nią(tajemnicą) obdarować, któregoś z chłopców, ponieważ nie chciałaś zwalać swoich problemów na nich, oni i tak nie mają swojego życia.Ciągle tylko fanki, koncerty, trasy..itd.Zaprzyjaźniłaś się z Perrie, Danielle i Eleanor.Spędzałyście dużo czasu razem.Chodziłyście do kina, na zakupy, na kawę itd.One też nie znały twojej tajemnicy.Pewnego dnia ty i Niall udaliście się na spacer do parku.Właśnie wrócił z trasy koncertowej co powodowało, że cały czas tuliłaś go do siebie, trzymałaś za rękę i co róż kradłaś pocałunki z jego cudnych ust.Niall szepnął Ci do ucha.
- Chce Cię..tu i teraz.-uśmiechnęłaś się zadziornie i pobiegliście do domu Nialla i chłopaków.Wparowaliście do byle jakiej sypialnie łapczywie się całując.Nagle słyszycie cichy szept i cienki głos dizwczyny.
-Ekhm ekhm..wasza sypialnia jest obok.-patrzysz na Nialla ten zaczyna się już śmiać,odwracacz się i widzisz Perrie i Zayna, nagich w swoich objęciach.
-Wybacz, sory...Boże...-wybiegliście z ich sypialni i wbiegacie do pokoju obok.Rozglądacie się.Nikogo nie ma.Niall podnosi Cię, a Ty łapczywie go pocałowałaś w usta,pokonując rzadki śnieżnobiałych zębów.Wasze języki wirowały w okół siebie w jego buzi.Niall delikatnie położył Cię na łóżko i zdjął twoją koszulkę.Zawsze gdy patrzył a twoje piersi uśmiechał się i słodko mruczał Ci do ucha.Pocałował Cię szybko i mocno przy czym delikatnie dotykał twojego rozpalonego ciała.Zdjęłaś polówkę i delikatnie przejechałaś po jego wyrzeźbionej klacie.Niall pozbył się twojego stanika i zaczął bawić się twoimi piersiami.Ssał, lizał i gryzł Cię co Cię podnieciło i z twoich ust wydobywał się cichy śmiech.Całował Cię w usta i delikatnie dotykał twych piersi.Dotykałaś jego rozpalonych pleców.Zamiana ról, teraz to Ty byłaś na nim i kradłaś jego pocałunki.Dotykał twoich pośladków i podnosił kąciki ust do góry.Zdjął Twoje szorty.Przekręcił się na bok więc znów znalazł się nad Tobą.Cały czas Cię całował i dotykał.Jednym ruchem ręki ściągnął z Ciebie majtki.Ty nie pozostawałaś dłużna i pozbyłaś się jego rurek, a zaraz po tym bokserek.Leżeliście nadzy, czule i namiętnie całując się.Spojrzałaś w oczy Nialla i uśmiechnęłaś się.Niall bardzo dobrze wiedział co ten uśmiech oznacza.Wszedł w Ciebie powoli i delikatnie.Ujął twoje biodra i wykonywał coraz mocniejsze ruchy,a z Twoich ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki.Z nikim nie było Ci tak dobrze.Twoją twarz owiewał słodki i przyspieszony oddech Nialla.Całował Cię co róż.Wasze oddechy połączyły się w jedność, oddychaliście w tym samym rytmie, szybko i płytko.Było Ci tak dobrze,że wbiłaś paznokcie w delikatną skórę Nialla.Horan wykonał jeszcze kilka mocnych ruchów i jego przyjaciel nie wytrzymał przypływu przyjemności, po prostu wytrysnął w Tobie.Opadł obok Ciebie zmęczony i szczęśliwy.
-Kocham cię-czule pocałował Cię w usta i wplótł rękę w Twoje włosy.Położyliście się spać.Następnego dnia obudziłaś się, ale Niall nie było obok.Posmutniałaś.Ubrałaś się w koszulkę Nialla i jego spodnie.Zeszłaś na dół i poszłaś do kuchni, gdzie zastałaś uśmiechniętych Harrego,Zayna,Louisa,El,Dan i Per.Zauważyłaś,że nie ma Liama i Nialla.
-Hej.-posmutniałaś.
-Cześć.-odpowiedzieli chórkiem
-Chcesz kanapki..? Siadaj..-powiedział Harry uśmiechając się do Ciebie.
-Nie jestem głodna.Będę w salonie.-wyszłaś wybierając numer mamy.Odebrała.Przypomniała Ci,że masz dziś wizytę u lekarza.Jeszcze bardziej posmutniałaś.
-Nie mamuś jeszcze im nie powiedziałam.Nie chce ich męczyć moim problemami i tak mają mnóstwo swoich.Dobrze.Pa.Będę popołudniu.PA-rozłączyłaś się, a obok Ciebie usiadły zmartwione Perrie, Danielle i Eleaonor.
-[T.I] Co się dzieje.? Jesteś taka nieobecna.-powiedziała Danielle obejmując Cię ramieniem.
-Nic..zwyczajna rozmowa z mamą.
-O czym nam nie powiedziałaś.?-zapytała El.
-O niczym.Nie mam przed wami tajemnic.
-Proszę cię..chcemy Ci jakoś pomóc.o ile to jest możliwe.-Perrie wzięła mnie za rękę aby dodać mi otuchy.
-Nic mi nie może pomóc.
-Czemu.? Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, a poza tym Twoje problemy to nasze problemy.-Dan była naprawdę miła.
-Jestem chora.
-Na co.?-zapytały we trzy jednocześnie.
-To nie uleczalna choroba.Białaczka.Dziś mam wizytę u lekarza.Dowiem się ile czasu mi zostało.Przyjmowałam chemię, ale to nic nie pomaga, nowotwór za szybko się rozwija.-zaczęłaś płakać.-Nikt oprócz rodziny i was o tym nie wie.
-Czemu nie powiedziałaś nam o tym wcześniej..?-usłyszałam głos Harrego.
-Was tu miało nie być.Bałam się..
-Czego.?-zapytała Danielle ze łzami w oczach.
-Sama nie wiem.W szkole wszyscy się odwrócili ode mnie...To bolało.
-[T.I] mam iść z Tobą..?-zapytała Eleanor.
-Nie.Pójdę sama.Nie mówicie nic Niallowi.Proszę.Sama muszę to mu powiedzieć.-pokiwali tylko głowami, a chwilę po tym mocno Cię przytulili.Wróciłaś do domu.Wykąpałaś się, ułożyłaś włosy i zrobiłaś makijaż.Ubrałaś się elegancko i pojechałaś do szpitala.Lekarz poprosił Cię do gabinetu.Powiedzieli,że zostało ci od 10 do roku życia.Umówiłaś się od razu na następną wizytę, za dwa tygodnie. 
,,Lets go crazy, crazy, crazy..."-taki dzwonek miałaś ustawiony na numer Louisa.
-Słucham.?-powiedziałaś pociągając nosem.
-Już po wizycie.?
-Tak.
-Chodź do nas. Wszyscy się martwimy.
-Zaraz będę.Niall jest w domu.?
-Nie.On i Liam wrócą dopiero wieczorem.
-Okey.Już jestem.Otwórzcie mi drzwi.
-Okey.-Byłaś pod drzwiami domu chłopaków.Otworzył Ci Louis.Zauważył jak wycierasz łzy.Przytulił Cię i poszliście od salonu.Wszyscy byli załamani, tak jak Ty.Harry siedział na fotelu z podkurczonymi nogami i patrzył tępo w jeden puntk,Zayn i Perrie siedzieli wtuleni w siebie,Eleanor i Danielle o czymś dyskutowały.Gdy weszłaś wszyscy zamilkli.Przez głowę przeszła Ci myśl żeby po prostu skłamać i powiedzieć,że będziesz długo żyć.
-I co.?-zapytali chórkiem.
-Kiepsko.-usiadłaś obok Perrie i El.
-Ile Ci...-Harry urwał w połowie zdania.
-Rok.-zamilkli, a do salonu wszedł załamany Niall.Pobiegł na górę.Pobiegłaś za nim.
-Niall...
-Oszukiwałaś mnie..
-Przepraszam.
-Przez trzy lata nie powiedziałaś ani słowa o chorobie..!
-Przepraszam bałam się..!!!
-Mnie się bałaś..?! Mnie..?!
-Tak, że mnie odtrącisz, tak jak te dziewczyny w szkole...!
-Ale ja teraz nie umiem Ci zaufać, skoro mnie okłamywałaś...!
-To może od razu zakończmy to wszystko i rozejdźmy się w swoje strony..!
_________________________________________________________________________

piątek, 5 października 2012

Imagin z Harry..! uwaga +18..!

Siedzimy w Londynie od tygodnia.Super..Mamy wolne,a ja pomimo tego nie potrafię się cieszyć, bo nie ma przy mnie tej najważniejszej osoby.Byliśmy razem przez trzy lata, a teraz od dwóch tygodni nie ma NAS, tylko ja,Harry Styles i ona, [T.I].To było ciepłe lato. Tego dnia zrozumiałem że tylko na niej mi zależało ale mimo to straciłem ją przez ten jeden niewinny pocałunek.Ona teraz gdzieś siedzi w Polsce, a Louis myśli,że jest okey,bo pozbył się rywalki.Kochałem Tomlinsonka ale to na niej mi zależało.
Harry: Jadę do niej..
Liam: Raczej lecisz..
Harry: Lecę do niej.
Louis: Do  kogo..?
Harry: Do [T.I].Przepraszam Louis ale ja nie czuje tego co Ty..Nie umiem być gejem..Jestem hetero i nic tego nie zmieni.Wybacz mi.
Louis: Rozumiem.
Tomlinsonek wyszedł z kuchni smutny.Tak mi było go żal.
Zayn: Zraniłeś go..
Harry: NIE KOCHAM GO..! Zrozumcie to Larry to fikcja...on istnieje ale dla fanek.
Louis: Ja traktowałem Larrego poważnie...
Usłyszałem załamany głos zza moich pleców.
Louis: Zapomniałem telefonu.Leć do niej.Ona zawsze była ważniejsza ode mnie..Idę do siebie.
Było mi strasznie głupio ale to moje uczucia nie mogłem ich ukrywać,a Tommo powinien wiedzieć o tym,że nasz związek to fikcja.Jednak mimo wszystko czułem się jak ostatni debil, bo to ja nakreśliłem pierwszą ranę na jego czystym serduszku.Miałem łzy w oczach.
Niall: Harry..Dobrze się czujesz..?
Harry: Tak kurwa świetnie..zacznę skakać z radości a wy mi śpiewajcie...
Zayn: Przestań..! Niall się o Ciebie martwi..
Harry:Niech się zajmie swoimi sprawami.!
Wybiegłem wściekły z naszego domu.Sam nie wiem co we mnie wstąpiło.Oni się tylko o mnie martwili a ja...ehh..szkoda gadać.Wróciłem do nich jeszcze szybciej niż wybiegłem.
Harry: ..przepraszam...
Liam: Nie musisz...dobrze wiemy,że dla Ciebie to nie jest najlepszy dzień..
Harry: Liam przestań mnie ciągle usprawiedliwiać..
Zayn: Harry naprawdę nic się nie stało..Rozumiemy..
Harry:Nie możecie za każdym razem udawać,że nic się nie stało.
Niall: Ale serio jest okey...
Harry: Sam nie wiem co mam robić..Tommo jest dla mnie ważny tak samo jak wy ale to przy [T.I] czuje się szczęśliwy...
Liam: Może powinieneś pogadać z Louisem..tylko tak na spokojnie i delikatnie..
Harry:Dobrze.Pójdę do niego.
Wstałem z krzesła i pobiegłem do Tomlinsowego pokoju.Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Louisa stojącego przy parapecie.Wszedłem cicho i przytuliłem go od tyłu.Nawet nie drgnął.
Harry:Przepraszam..Louis.
Louis:Harry nie przytulaj mnie tak..
Harry:Czemu..?
Louis: Bo coraz trudniej będzie mi się od tego odzwyczaić..bo teraz należysz tylko do niej.
Harry: Ale ja się chce dalej przyjaźnić. Rozumiesz.?
Louis: Dobrze..ale mogę na razie Ci zadać pytanie.?
Harry: Jasne.
Louis nagle spojrzał mi w oczy i zamarłem. Nikt nie miał tak ślicznych tęczówek jak on, ale w następnej chwili zobaczyłem roześmianą twarz [T.I].Potem poczułem ciepłe wargi Lou na moich.Wpijał się coraz mocniej i mocniej.Jego ręce powędrowały na moje pośladki.Delikatnie zaciskał ręce na nich, co mnie lekko zdziwiło ale i podnieciło. Następnie poczułem język Tomlinsona w mojej buzi, delikatnie gładził nim moje policzki i podniebienie. Pogłębiłem pocałunek nie wiedząc czemu. Nasze języki świdrowały w mojej buzi jak szalone. Kochałem to uczucie ale Tomlinson to tylko mój przyjaciel. Nikt więcej..po prostu tego nie czuje.Louis zakończył nasz pocałunek i jeszcze raz spojrzał w moje oczy.
Louis: I teraz mi powiedz czy potrafisz zrezygnować z tego..?
Nic nie odpowiedziałem.Jednak po chwili namysłu rzekłem
Harry: Louis zrozum mnie. Kocham tylko ją.Przepraszam.
Louis: Ale ona Cię olewa..! Wyleciała..zostawiła Cię samego..!
Harry: Bo nas przyłapała...
Louis: Gdyby Cię kochała to by Cię nie zostawiła..!
Harry: Louis dobrze wiesz jak wygląda sytuacja, a mnie do niej nie zniechęcisz,bo kocham  ją jak nikogo innego.
Louis: Przepraszam..ale boje się,że zapomnisz o mnie.
Harry: O Tobie...nigdy.
Louis:Spakowałeś już się..?
Harry: Nie. Chcesz mi pomóc..?
Louis:. Jasne
Wyszliśmy do mojego pokoju i zacząłem się pakować.Spakowałem tylko najważniejsze rzeczy czyli kilka koszulek, kilka par spodni, majtek, skarpetek,szczoteczkę do zębów i mojego pluszaka,kotka. Bilet zamówiłem przez telefon. Miałem jeszcze nie całe pół godziny. Więc wziąłem szybki prysznic.Ubrałem się w pognałem na lotnisko.Daddy mnie odwiózł.Potem przytulił, a ja pobiegłem na odprawę.Po nie całych piętnastu minutach byłem w samolocie.Lot trwał nie całe dwie i pół godziny. Prawie cały przespałem. A lotnisku w Polsce spotkałem kilka fanek.Dałem im autografy i zrobiłem sobie z nimi zdjęcia. Potem zostałem sam. Odwracam się i widzę [T.I].Łzy automatycznie stanęły mi w oczach. Nie mogę uwierzyć,że ona tam stała i czekała na mnie, bo po naszym rozstaniu przygotowałem się na najgorsze, a ona patrzyła na mnie z nieśmiałym uśmiechem i w rękach trzymała kartkę z napisem ,,TEN JEDYNY”. Ruszyłem w jej stronę nie pewnie lecz z uśmiechem i nadzieją.Ona też podeszła do mnie.Staliśmy kilka minut wpatrując się w siebie i ciesząc się swoim widokiem.Potem upuściłem walizkę i rzuciłem się na nią czule ją całują w te jej piękne, zgrabne i czerwone ustka.Odwzajemniła pocałunek.Dotknąłem jej policzka i poczułem,że jest mokry. Ona płakała. Ja chyba też. Po tym jak wyleciała z Londynu, po tym jak mnie wyzywała, po tym jak złamałem jej serce nawet nie miałem najmniejszych nadziei, nawet nie śniłem o tym,że się do mnie odezwie. Przestaliśmy się całować i spojrzeliśmy sobie w oczy szeroko się uśmiechając. Potem wsiadaliśmy do taksówki. Przytuliła się do mojego torsu i ruszyliśmy do jej domu.
Harry:. Skąd wiedziałaś, że tu będę.?
Ty: Liam mi powiedział.
Harry: Liam, powiadasz..?
Ty: Tak.Słyszałam Twoją rozmowę z Louisem...i chciałam..
Harry: Nie musisz przepraszać..też bym tak postąpił..
Ty: Kocham Cię.
Harry: Ja Ciebie też.
Ty: Dziś moich rodziców nie będzie w domu...całą noc..Także mamy cały dom dla siebie.
Harry: Czy Ty coś sugerujesz..?
Ty: Domyśl się, Kotku..
Uśmiechnęła się do mnie i puściła mi oczko. Ja też się do niej uśmiechnąłem i skradłem jej kolejny pocałunek. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu, spędzając ją na przytulaniu się, całowaniu, głaskaniu, dotykaniu i smyraniu. Po pół godzinnej drodze byliśmy na podjeździe jej domu.Wziąłem walizkę od taksówkarza i zapłaciłem, a potem wziąłem moją dupencje za rękę i poszliśmy do jej domu. Zaniosłem walizkę do jej pokoju i przy okazji spojrzałem na telefon. Trzy połączenia od Tomlinsona. Nie chciałem oddzwaniać, chociaż głos w środku darł się ,,ODDZWOŃ KURWA..! ODDZWOŃ.!’’. Zignorowałem go, bo mój skarb wszedł do pokoju. Usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim..o uczuciach, o Louisie, o powrocie do Londynu, o chłopakach. Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałem na [T.I] i szybko lecz czule ją pocałowałem. Położyła się. Ciągle ją całowałem. Jedną rękę miałem na jej tali, a drugą wędrowałem po udzie, a ona trzymała swoje ręce na mojej szyi, nieśmiało bawiąc się końcówkami moich włosów.Poczułem jak kąciki jej ust wędrują do góry. Przestaliśmy się całować żeby nabrać powietrza.
Harry:. Słoneczko jesteś pewna.
Ty:. Tak, Skarbie, a poza tym to nie jest mój pierwszy raz.
Harry:. Zdradziłaś mnie..?
Ty;. Oczywiście,że nie. To było jeszcze wcześniej, naprawdę musimy o tym mówić teraz..?!
Pocałowałem ją.Wsadziłem jej język do buzi.Delikatnie dotykałem podniebienia i policzków. Potem nasze języki tak jakby połączyły się w jedność, tak jakby tańczyły tango. Wsadziłem jej rękę po spódniczkę i nieśmiało dotknąłem jej pośladków. Cicho zachichotała. Pozbyłem się mojej koszulki. Delikatnie przejechała ręką po mojej klacie i spojrzała mi w oczy. Pocałowałem ją w policzek potem w szyję i bark. Cały czas się cicho śmiała. Kochałem jej śmiech. Następnie wróciłem do pocałunków typu ,,usta-usta”. Chwile po tym [T.I] też nie miała koszulki. . Taaak..ona miała piękne piersi..^^. Składałem czułe pocałunki na jej szyi i dekoldzie. Nie całą minutę po tych pocałunkach moje ukochana nie miała stanika. Delikatnie lecz z czułością pocałowałem jej pierś. Językiem zakreślałem koła wokół jej sutka.Potem przeniosłem się na drugą pierś.[T.I] się delikatnie uśmiechnęła, ujęła moją twarz w ręce i mocna wpiła się w moje usta.Nasze języki wariowały w mojej buzi.Z nikim nie było mi tak dobrze.nagle poczułem jej rękę na moim penisie(byłem jeszcze w bokserkach).Jakim cudem ona ją tam wcisnęła.?! A z resztą nie ważne.Zaczęła nią pocierać o mojego przyjaciela co podnieciło mnie i  ja chyba też gdy z wielką siła przekręciła mnie na plecy i zajęła się moimi bokserkami.W przeciągu sekundy pozbyła się ich.Zacisnęła rękę na moim lekko sztywnym penisie i zaczęła nią ruszać do góry i do dołu, z każdą chwila coraz bardziej energicznie.Zaczynałem napinać mięśnie i delikatnie odchyliłem głowę do tyłu.[T.I] wzięła mego ogromnego przyjaciela do ust i delikatnie zaczęła go ssać i podgryzać.Potem poruszać głową do przodu i do tyłu.Zatopiłem rękę w jej długich i gęstych włosach i odchyliłem trochę do tyłu aby mój penis mógł wejść cały do jej zręcznej buzi.Mój oddech buł szybki, płytki i coraz głośniej jęczałem, krzyczałem jej imię oraz błagałem żeby nie przestawała.W końcu wytrysnął.[T.I] w porę wyjęła go w buzi i moja sperma wylądowała na jej dekoldzie i piersiach.Uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy, a ja uspokajałem oddech i pocałowałem ją czule w cudowne usta.Wiedziałem,że teraz pora na to aby to ja się wykazał.Położyłem ją pod sobą i mocna chwyciłem za udo.Zaśmiała się, przez co ja też się zaśmiałem, a potem zamruczałem jej do ucha.Ręką z uda przejechałem do linii majtek i jednym ruchem ściągnęłam je.Pocałowałem w brzuch,potem w podbrzusze.Następnie jeździłem palcem  po wewnętrznej stronie jędrnego uda [T.I] i kradłem jej pocałunki.Byłem taki napalony, że sam nie wiem jak to opisać, pragnąłem tylko jej i żadnej innej kobiety, nastolatki czy dziwki.Ona była tą jedyną.Wszedłem w nią powoli i delikatnie, cicho zajęczała.Pochyliłem się nad nią i pocałowałem.Uniosłem jej biodra do góry iii...zaczęła się ,,jazda"..! Wykonywałem coraz mocniejsze i szybsze ruchy biodrami, a [T.I] coraz głośniej jęczała i tak sexownie wypowiadała moje imię.Tak bardzo sexi, że podnieciłem się samym słuchaniem tego. Jej ręce ściskały prześcieradło, głowa odchyliła się do tyłu,a kręgosłup wyginał się we wszystkie możliwe strony.Nasze oddechy połączyły się w jedno, szybkie i płytkie, ja czułem jej oddech na  barku, a ona mój na szyi.Poczułem także jej zimne ręce na plecach.Nasze ciche jęki i postękiwania przerodziły się w głośnie okrzyki stuprocentowych orgazmów.Wyjąłem z niej mego zacnego penisa i opadłem zmęczony obok tak samo wyczerpanej [T.I].Przytuliłem się do jej piersi, a ona delikatnie zaczęła pocierać udem o moje prącie co spowodowało kolejny wytrysk.Nasze oddechy uspokoiły się były powolne i głębokie.Położyłem się na równi z nią.Przytuliłem mocno, mocno do siebie.
Ty: Harry..nie chce zniszczyć Twojej przyjaźni z Lou.
Harry: Ty jej nie zniszczysz, bo ona będzie trwała wiecznie..Takiej przyjaźni nie da się zniszczyć.Ja i Louis znamy się od małego.
Ty: Ale ta cała akcja, może nie powinno Cię tu być...tylko powinieneś siedzieć z Louisem w Londynie nad brzegiem morza i uprawiać dziki sex na plaży dla nimfomanów.
Harry: To w Londynie jest taka plaża.?
Ty*bardzo niskim głosem*: Nie skądże.
Harry: [T.I] kocham Cię najmocniej na świecie i nic ani nikt tego nie zmieni.
Ty: Ja Ciebie też kocham, Ruchaczu.
Harry: Co.?
Ty: No mówię,że przecie,że Cię kocham Harry.
Harry: Zostaniesz moją żoną.?
Ty: Hahah..
Harry: Serio mówię.
Ty: O boże..Ty nie żartujesz

Harry: Więc [T.I] zostaniesz moją Ruchaczką do końca życia..?
Ty: Oczywiście.!! 
 _____________________________________________