wtorek, 26 lutego 2013

Imagin z Zaynem./+18. CZĘŚĆ DRUGA.

Ty: Nie krzywdź go.-powiedziałaś szeptem do swojego ojca.Tamten widok Cię przeraził.Twój ojciec stał nad Zaynem,a w drugim ręku trzymał nóż. Bardzo kochałaś Zayna.
Ojczym: Pakuj się i wracasz ze mną do domu..albo Twój alfons nie będzie już taki śliczny-powiedział bardzo cicho.Zayn poruszył się przez sen.Spojrzałaś na niego i po policzku spłynęła Ci duża łza.Otarłaś ją,przytuliłaś bluzę,którą dał Ci Zayn,wzięłaś swoją torbę i opuściłaś pokój Zayna z ojcem, a potem ich dom.Płakałaś.Nie chciałaś wracać do domu z ojcem,a właściwie ojczymem.Bardzo chciałaś zostać z Zaynem,ale nie mogłaś pozwolić na to,że by ten pierdolony skurwysyn mu coś zrobił.Zayn miał być Twoją siłą,a stał się Twoją słabością,którą każdy mógł Cię pokonać.
Od razu pobiegłaś do swojego pokoju.Zamknęłaś na kluczyk i położyłaś się na łóżku zalewając się łzami.Nie spałaś tej nocy.Po prostu leżałaś na łóżku i pogrążyłaś się w swoich rozmyślaniach.Kiedy ojczym zaczynał się dobijać do Twojego pokoju wzięłaś słuchawki i włączyłaś bardzo głośną,rockową muzykę.Zamknęłaś oczy, jednak po chwili je otworzyłaś.

DO: Zayn. 

 Kocham Cię.


Popatrzyłaś na jego zdjęcie,które było ustawione na twoja tapetę i się rozpłakałaś.Chciałaś go mieć przy sobie,chciałaś żeby Cię przytulił jak wcześniej,uspokoił w Tobie wzburzone emocje,ale...to były tylko pragnienia.Wiedziałaś,że raczej ich nie spełnisz.Nie w najbliższym czasie.Usnęłaś.Rano obudziło Cię walenie w drzwi.
Ojczym: Wstawaj.Szkoła czeka.Idź się pożegnać.To będzie ostatni dzień w tej szkole-otworzyłaś szybko drzwi i spojrzałaś na niego.Miał na sobie białą koszulę,czarne spodnie od garnituru i marynarkę.Pierwszy raz od śmierci mamy.
Ty: Jak to ostatni-zapytałaś ze łzami w oczach.
Ojczym: Wyjeżdżamy z Londynu.Nie będziesz się z nim, jak on ma tam na imię,Zayan,Zayen..
Ty: Zayn, tato,Zayn- poprawiłaś go. 
Ojczym: Wszystko jedno.Wyjeżdżamy,nie pozwolę żebyś się stoczyła razem z nim.
Ty: On się stacza.!? On się stacza.?!-zapytałaś zbulwersowana.
Ojczym: Zobacz..Znasz go kilka dni, przeleciał Cię.Kiedyś byś na to nie pozwoliła..-urwał.Widział jak się załamujesz,jak opadasz na dno człowieczeństwa.-Zobacz do czego doprowadził..pyskujesz, uciekasz z domu, spóźniasz się..
Ty: To Ty się staczasz.! Zobacz co z siebie zrobiłeś.Istny żul.Zobacz jak Ty wyglądasz..To,że mnie wywieziesz jak najdalej od Zayna..to...to nic nie da..! Bo on mnie kocha i ja jego..i on mnie odnajdzie nawet na końcu świata.! Nie zniszczysz naszej miłości.!-wykrzyczałaś mu prosto w twarz.
Ojczym: Jak na razie to ja jestem Twoim prawnym opiekunem..i ja decyduje za Ciebie..
Ty: Już nie długo..Jeszcze tylko nie całe sześć miesięcy.-powiedziałaś przez zaciśnięte zęby.
Ojczym: Tak, tak..wmawiaj sobie. Czy tego chcesz czy nie..Jesteś ode mnie zależna.-powiedział z uśmiechem na twarzy.Wiedziałaś,że ma nad sobą władzę,ale nie poddawałaś się,dalej walczyłaś z nim, o swoje prawa i wolności.
Ty: Będę z Zaynem czy Tobie się to podoba czy nie.Nie będzie mi tak żul jak Ty rozkazywał...Mam prawww-poczułaś mocne uderzenie w policzek.Spojrzałaś na niego.
Ojczym: Nie mów tak na mnie..Ty wredna suko..Jesteś jak matka..głupia i puszczalska-powiedział i zaśmiał Ci się prosto w oczy.
Ty: Pierdol się.-powiedziałaś przez zaciśnięte zęby.
Ojczym: Co Ty powiedziałaś.?Bo chyba nie dosłyszałem.-powiedział szyderczym głosem.
Ty: Pierdol się.-powtórzyłaś głośno i wyraźnie.Spojrzał na Ciebie. Drgnęło coś w nim.Zdziwiłaś się.-Bijesz mnie,poniżasz,zmuszasz mnie do...-urwałaś,ponieważ łzy nie dały Ci mówić-do tego wszystkiego i Ty się dziwisz,że chce od Ciebie uciec jak najdalej...Zapisz się na odwyk..  Pokaż,że umiesz walczyć,że umiesz zwalczyć te złe strony Twojego charakteru..-powiedziałaś i zatrzasnęłaś mu drzwi przed nosem.Naszykowałaś się do szkoły,tzn. wzięłaś szybki prysznic,ułożyłaś włosy,ubrałaś się i spakowałaś książki do szkoły.Wyszłaś z pokoju i szybko wybiegłaś z domu.Nie chciałaś widzieć.Weszłaś do szkoły,udałaś się do szatni. Rozebrałaś sięz kurtki.Nagle poczułaś na swojej tali czyjeś ręce,ktoś przytulił Cię od tyłu,poczułaś delikatne ukucia w szyje,pod wpływem delikatnego zarostu.Odkręciłaś się i zobaczyłaś Zayna.
Ty: Co Ty wyprawiasz.?-zapytałaś wystraszona,że ktoś was może przyłapać.
Zayn: Co się dzieje.?-zapytał zmartwiony,widząc,Twoje zapłakane oczy.-Tęskniłem..wiesz jak się martwiłem..Wstaję nie ma Ciebie..Myślałem,że wyjdę z siebie i stanę obok.
Ty: Przepraszam.-powiedziałaś bezsilnie i wtuliłaś się w jego tors.-Kocham Cię,Zayn.Bardzo mocno-powiedziałaś i kilka łez spłynęło po Twoich policzkach.
Zayn: Ej..Kocie..Co jest.?-zapytał łapiąc Cię za podbródek i kierując Twój wzrok centralnie w jego oczy.
Ty: Wyjeżdżam.-wyszeptałaś.
Zayn: Jak to.? Gdzie.? Dlaczego.? Z kim.?-pytał błądząc wzrokiem po Twojej twarzy.
Ty: Przeprowadzamy się.On nie pozwolił mi się z Tobą spotykać..-powiedziałaś.
Zayn: Jak to..nie pozwolił..-powiedział zdezorientowany.-Kocham Cię..i będę zawsze przy Tobie..czy on Ci pozwoli czy nie..-powiedział i połączył wasze usta w długim i namiętnym pocałunku.-Nasza miłość przetrwa wszystko,a wiesz czemu..bo każdego dnia kocham Cię bardziej..Dziś bardziej niż wczoraj,ale mniej niż jutro.-powiedział,a Ty pocałowałaś go bardzo czule.Położyłaś ręce na jego karku i zatopiłaś w jego włoskach.Zayn przejechał rękoma po Twoich plecach.Kątem oka zauważyłaś swoją nauczycielkę od matematyki,która wchodziła do szatni.Chciałaś odepchnąć Zayna,ale on nie reagował.Nauczycielka gdy was tylko zobaczyła stanęła jak wryta,odepchnęłaś go.
Ty: Powiedz,że mam iść do dyrektora i że to było naganne.-wyszeptałaś.
Zayn: Co.?
Ty: Powiedz.
Zayn: W tej sekundzie do dyrektora.Twoje zachowanie było naganne.
Ty: Dobrze, panie profesorze..-odkręciłaś się-Dzień dobry proszę pani-powiedziałaś skruszona i modliłaś się,żeby w to uwierzyła.Udałaś się do dyrektora.Zapukałaś.
Ty: Dzień dobry.-powiedziałaś.
Dyr.: Słucham..
Ty: Pan Malik mnie do pana przysłał.
Dyr.: Co zrobiłaś.?
Ty: Pocałowałam go,po mimo tego,że stanowczo negował to postępowanie.
Dyr.: Żartujesz sobie.?
Ty: Nie.To poczynanie wyszło tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy.
Dyr.: Czy masz świadomość tego,że muszę Cię wyrzucić ze szkoły.To jest żeńska szkoła,bardzo dobra,z wysokim poziomie nauczania, nie możemy sobie pozwolić na takie wybryki..
Ty: Mam tego świadomość,panie dyrektorze.Pan Malik nie jest w niczym winny.-zapewniłaś dyrektora.
Dyr.: Idź na lekcje.-powiedział.Gdy tylko wyszłaś z pokoju dyrektora udałaś się do klasy.Po siedmiu godzinach zakończył się ciężki dzień w szkole.Z Zaynem się nie widziałaś.Nie miałaś dzisiaj z nim lekcji.Bardzo tego żałowałaś.Chciałaś z nim spędzać jak najwięcej czasu.O godzinie 15.00 udałaś się do szatni.Na drzwiach Twojej szafki była karteczka z mapą i zaznaczoną drogą.Prowadziła do jakiegoś parku.Uśmiechnęłaś się i szybko ubrałaś.Przerzuciłaś torbę przez ramię i ruszyłaś tak jak było zaznaczone na mapce.Po piętnastu minutach byłaś na miejscu.W miejscu krzyżyka na kartce stała drewniana altanka.Uśmiechnęłaś się do siebie,powolnym krokiem ruszyłaś w stronę altanki. Wszędzie były płatki róż. Kiedy przekroczyłaś próg altany, ktoś przytulił Cię od tyłu. Uśmiechnęłaś się.Wiedziałaś,że to Twój aniołek.Pocałował Cię w szyję,lekko zassał Twoją skórę,zostawiając czerwony ślad.Poczułaś motyle w brzuchu.Odkręciłaś się twarzą w twarz z Malikiem.Oparł swoje czoło o Twoje i pocałował w nos.Zaśmiałaś się.Położyłaś ręce na jego policzkach i złączyłaś wasze uata w namiętnym pocałunku.
Zayn: Kocham Cię-wyszeptał patrząc Ci w oczy
Ty: Ja Ciebie też-powiedziałaś zamykając oczy, aby odegnać łzy.
Zayn: Nie chce żebyś wyjeżdżała.Chcę Cię mieć przy sobie-wyszeptał bezradny.Po jego policzku spłynęła wielka łza.Otarłaś ją.
Ty:Proszę nie płacz-powiedziałaś wtulając się w niego-Wrócę.Obiecuję.-powiedziałaś z uśmiechem.
Zayn: Będę czekał,a teraz zapraszam moją księżniczkę na romantyczny obiad w blasku wyblakłego słońca.-zaśmieliście się.Zayn splótł wasze palce ze sobą.Odsunął Ci krzesło,usiadłaś czując się jak prawdziwa księżniczka,a Zayn podsunął Cię bliżej stołu.Na stoliku stały dwa talerze ze spaghetti oraz dwa kieliszki z czerwonym winem.Uśmiechnęłaś się do swojego boy'a. Jedliście żartując,śmiejąc się i okazując sobie czułości.
Zayn: Mam dla Ciebie niespodziankę-powiedział tajemniczo.
Ty: Serio.?Nie musiałaś.
Zayn: To jest niespodzianka ode mnie i od chłopców.
Ty: No to mnie zaskoczyliście.
Zayn:Zamknij oczy.-poprosił.Posłuchałaś go.Po chwili usłyszałaś melodie wygrywaną na gitarze.Była bardzo spokojna i ładna.Spodobała Ci się.Wyjęłaś telefon i włączyłaś opcję nagrywania czułaś,że Ci się to na coś jeszcze przyda.
Harry: Otwieraj paczałki,Kociaku-zaśmiałaś się razem z chłopcami.Otworzyłaś i ujrzałaś chłopców.Siedzieli naprzeciwko Ciebie,Louis i Niall grali na gitarze,a Zayn zaczął śpiewać piosenkę.Była naprawdę śliczna.Słuchając jej miałaś łzy w oczach.Kiedy skończyli przytuliłaś ich wszystkich.
Liam:Zayner sam ją napisał.-powiedział dumny z przyjaciela.
Ty: Naprawdę.?-zapytałaś z entuzjazmem i przytuliłaś Zayna nastepnie czule go pocałowałaś.
Zayn: They don't know about us.-powiedział.-Taki ma tytuł.Specjalnie dla Ciebie.-powiedział patrząc Ci głęboko w oczy.Rozpłakałaś się.Posprzątaliście w altance i udaliście się na trawnik koło stawu.Świetnie się bawiliście.Siedzieliście tam do wieczora.Kiedy słońce już zaszło,zostawiając za sobą pomarańczowe ślady na granatowym niebie.Wstaliście Zayn kleknął przed Tobą.
Ty: Yyyyy..Zayn-powiedziałaś zmieszana.Chłopcy patrzyli na was jak na święty obrazek.
Zayn: Skarbie..wiem,że możesz uznać mnie za wariata,ale..proszę zostań moją żon.-powiedział i spojrzał na Ciebie czekoladowymi oczami.Zapadła cisza.-Wyjdziesz za mnie.?
_____________________________________________


 Hej.
 TEGO IMAGINA DEDYKUJE ZUZI MUSZE, OLI KANIEWSKIEJ I MONICE PIESIO.
Mam niestety przykre wiadomości. Ostatnio(wczoraj),nie wiem czy zauważyliście,ale pojawiły się cztery negatywne komentarze na temat moich imaginów.Wiem,cztery komentarze to nic wielkiego,ale ostatnio nie układa mi się w życiu najlepiej i prowadzę tego bloga,dlatego,bo Przyjaciółki mnie o to proszą.Ostatnie imaginy były pisane już na przez siłę i bardzo mnie to załamało.Dlatego proszę jeżeli Ci się nie podoba...nie pisz..olej moje imaginy i idź sobie dalej,bo nie masz nawet pojęcia jak mnie to podłamało.Jeżeli ta osoba będzie komentowała negatywnie i będzie tych komentarzy ponad 10....blog zostanie zawieszony. 
Proszę o skromny komentarz.Jeżeli Ci się podobają moje imaginy i chcesz żebym Cię informowała to napisz swóój  ,mnadal komentowała negatywnie i uzbiera się tego nick na Twittera. Jeżeli chcesz dodaj mojego bloga do obserwowanych.No..to chyba tyle.
Pozdrawiam,Vas_Happenin.?!

NEXT IMAGINE/NEXT PART- 10 KOMENTARZY.
                 

piątek, 15 lutego 2013

Walentynkowe imaginY. ♥+ ważna informacja.

#1. Imagin z Louisem.Dedykuję go Zuzi  i Aludce.xD.Mam nadzieje,że się Wam spodoba.:)

-Ale obiecujesz,że mnie nie zostawisz-powiedziałaś w tors swojego narzeczonego.
-Obiecuje. [T.I],Skarbie czy kiedykolwiek się na mnie zwiodłaś.?-zapytała ujmując Twoje policzki w swoje ciepłe dłonie.Staliście po latarnią,w parku. Był już wieczór,padał gruby śnieg i były walentynki.Przed tym jak poznałaś Lou nie obchodziłaś tego święta,ale 'pasiasty' zmienił całe Twoje życie.Pokazał jak się cieszyć i jak korzystać z niego w stu procentach.Kochałaś go bardzo mocno.
-Nie.Nie zawiodłam.-powiedziałaś i wpiłaś się w wargi Louisa.-Kocham Cię.-powiedziałaś.
-Ja Ciebie też Słoneczko.-powiedział i cmoknął Cię w nosek.-Kochanie Coś się dzieje.?-zapytał zmartwiony.
-Nie.Po prostu Cie kocham-powiedziałaś i posłałaś jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i wtuliłaś się w niego,a potem pocałowałaś tak jakby to miał być Wasz ostatni pocałunek.Sama nie wiedziałaś czemu się tak zachowujesz.Miałaś w sercu takie przeczucie,że możesz go stracić,a życia bez niego sobie nie wyobrażałaś.Tak w ogóle mieszkałaś w Mystic Falls,tak w tym mieście, w którym grasował jakiś wampir.Nie wierzyłaś w to,ale ludzie gadali,co róż znajdowali ciało wyssane z krwi i z rozszarpanym gardłem.Razem z Louisem wyprowadziliście się tam po tym jak One Direction skończyło swoją karierę.Niall wrócił do Irlandii i założył rodzinę.Harry jeździ po świecie i robi zdjęcia,podróżuje,dokumentuje,jest dziennikarzem.Zayn wkręcił się w robienie kariery modela,a Liam..Liam otworzył darmowe przedszkole dla biednych dzieci w Wolverhampton.Wracając do Ciebie i do Lou.Wtuliliście się w siebie i udaliście się do Waszego domku.Był z drewna i miał piękny ogród, o który dbałaś.Oczywiście większość to były plantacje marchewek,ale dla Louisa zrobiłabyś wszystko.Tego wieczoru zasnęliście na kanapie w swoich objęciach.Rano obudził Cię zapach kawy.Louis zrobił dla Ciebie śniadanie.Omlet na słodko i kawę.Taką jaką lubisz.Zjadłaś i przytuliłaś się do niego.
-Kocham Cię.-powiedziałaś.
-Ja Ciebie też. [T.I] muszę wyjść.-powiedział lekko oschłym tonem.
-Gdzie.?-zapytałaś i spojrzałaś w jego oczy.Nie były ciepłe i błękitne,tylko chłodne i prawie granatowe.-Tommo,coś się dzieje.?-powiedziałaś bardzo zmartwiona.
-Nie.-pocałował Cię bardzo czule.Oddałaś pocałunek i położyłaś się na kanapie i pociągnęłaś Louisa za sobą, w wyniku Louis był nad Tobą i czule całował Twoje usta,policzki,nos i całą twarz.Kochałaś jego usta.Takie ciepłe i miękkie.Tak bardzo go kochałaś,nie wyobrażałaś sobie życia bez niego.Oddawałaś każdy jeden pocałunek.Objęłaś go rękoma w pasie i smyrałaś po plecach.Nagle oderwał się od Ciebie jak oparzony.Usiadł na drugim końcu kanapy.Spojrzałaś na niego i usiadłaś obok.
-Louis..-dotknęłaś jego ramienia.
-Nie dotykaj-powiedział ostro o zepchnął Twoją rękę.Miałaś łzy w oczach.
-Co się dzieje.?-zapytałaś łamiącym się głosem.Louis odsunął Cię od siebie.-Coś zrobiłam nie tak.?-zapytałaś cicho.
-Jesteś tu.-powiedział zły.Otworzyłaś szeroko oczy.Rozpłakałaś się.Louis nigdy tak do Ciebie nie powiedział,nigdy nie mówił do Ciebie takim tonem.Z płaczem uciekłaś do swojego pokoju.Oparłaś się o drzwi i płakałaś.Nie wiedziałaś co masz robić.
-[T.I]..-usłyszałaś szept.
-Daj mi spokój.Przecież moja obecność Cię wkurza-powiedziałaś drżącym głosem.
-Przepraszam.Nie chciałem tego powiedzieć.Przepraszam.Wybacz mi.
-Było pomyśleć za nim coś powiedziałeś-powiedziałaś.Oboje siedzieliście oparci o drzwi.
-Dobrze.-powiedział.Usłyszałaś jak wstał i wyszedł z domu.Trzaskając drzwiami.
-Louis.!-krzyknęłaś za nim,ale się nie odwrócił.Odbiegł.Rozpłakałaś się jeszcze bardziej.Louisa nie było cały dzień,noc,kolejny dzień i kolejna noc.Czekałaś na niego,ale nie przychodził.Czekałaś tak calutki tydzień.Louisa jak nie było tak nie było.Nie spałaś po nocach,nie jadłaś, nie piłaś.Po prostu bez niego nie umiałaś żyć.Umierałaś od środka.Często kiedy w nocy zamykałaś oczy czułaś czyjś wzrok na sobie,ale kiedy patrzyłaś w tamtym kierunku nikogo nie było.Zawsze wtedy serce biło Ci jak szalone.
ROK PÓŹNIEJ.
Wszyscy już orzekli,że Lou nie żyje.Ty nie wierzyłaś im.Od tamtej nocy kiedy zorientowałaś się,że ktoś Cię obserwuje spałaś lekkim snem.Czasem wydawało Ci się,że ktoś dotyka Twojego ciała,a nawet całuje.Czułaś czyjeś zimne usta.Tej nocy było tak samo. Był 14 luty.Położyłaś się do łóżka w samej Tomlinsowej koszulce.Nagle poczułaś czyjąś lodowatą rękę na swoim karku.Odkręciłaś się.Nikogo nie było.Po chwili znów to samo.Tym razem wpadłaś w ramiona lodowatego Louisa.Zamarłaś.
-Louis.?-zapytałaś dziwnym głosem.
-Wróciłem po Ciebie.Teraz będziesz tylko Moją Księżniczką Ciemności.-powiedział.
-Jak to wróciłeś..-nie dał Ci dokończyć,bo mocno,a wręcz brutalnie wpił się w Twoje usta.Oderwałaś się od niego.
-Ty nie jesteś prawdziwy.-powiedziałaś-To znów moje halucynacje.
-Gdybym nie był prawdziwy czy zrobiłbym tak..-powiedział i nie dał Ci dokończyć,bo mocno,a wręcz brutalnie wpił się w Twoje usta.Oderwałaś się od niego.Posadził Cię na łóżku i pocałował po raz kolejny przygryzając Twoją wargę.Oderwał się od Ciebie.
-Wierzysz mi.?-zapytał patrząc chłodnymi oczami w Twoje rozpalone oczy.
-Tak wierzę.Louis..-powiedziałaś ze łzami w oczach i dotykałaś jego twarzy.-Czemu uciekłeś..przecież obiecałeś,że mnie nie zostawisz-powiedziałaś dotykając jego twarzy.Chciałaś zapamiętać każdy jej fragment.Pocałowałaś go bardzo czule.
-Ale wróciłem.Kocham Cię.Przepraszam.Już więcej Cię nie zostawię..Tylko się na coś zgódź..-powiedział
-Zgadzam się.-rzekłaś bez namysłu.
-Nawet nie wiesz na co-powiedział.
-Zgodzę się na wszystko byle być z Tobą.-wyszeptałaś i teraz zaczęło Ci się wszystko składać w jedną całość..lodowate ciało,ciemne oczy,jego wygląd przez rok się nie zmienił,wyglądał tak samo jak rok temu...nic a nic się nie zmienił i jeszcze to,że nazwał Cię Księżniczka Ciemności..on był wampirem.Teraz byłaś tego pewna w stu procentach.-Zgadzam się na wszystko-byłaś przerażona,ale kochałaś go tak mocno,że nie wypuszczałaś go z uścisku.
-Chcesz być ze mną na zawsze.?-zapytał
-Tak..chce.Louis chce być- powiedziałaś jak zahipnotyzowana.Louis wyszedł z pokoju i z prędkością światła zjawił się znów w pokoju.Stanął bardzo blisko Ciebie.
-Zamknij oczy-posłuchałaś go.Nagle poczułaś ostry ból przeszywający Twoje serce.Spojrzałaś w dół. i zobaczyłaś jak Louis wbija w Ciebie ostry i zimny nóż.Jęknęłaś.
-Louuu..-powiedziałaś,ale on nie odpowiedział.Położył Cię delikatnie na łóżku.Spostrzegłaś,że w okolicy oczy Lou pojawiły się pulsujące żyły,jego oczy były złotego koloru i były przekrwione.Rozszerzył usta i pojawiły się dwa długie kły.Przestraszyłaś się,ale teraz już nie było odwrotu.Louis rozerwał swoją żyłę zębami i przyłożył Ci do ust.Krztusiłaś się,ale piłaś ją łapczywie i w dużych ilościach.Po chwili poczułaś,że coś zaczyna się dziać w Twoim organizmie.Poczułaś jak życie z Ciebie ucieka.Odrzuciłaś rękę Louisa.
-Pij-powiedziałaś.Louis nie czekał aż coś dalej powiesz tylko delikatnie przebił kłami Twoją delikatna skórę szyi.Poczułaś delikatne ukucie.Nastąpiła miedzy wami wymiana krwi.Wasze umysły połączyły się w jedność.Czułaś to co czuł Louis i on czuł to samo co Ty czułaś.Louis pił i pił.Czekałaś cierpliwie aż odzyska siły i wypije Twoją 'ludzką krew' do końca. Straciłaś przytomność.Twoje serce już całkowicie przestało bić.Louis wyjął z twojego serca nóż i rzucił go gdzieś w głąb pokoju.Wiedział,że przemiana się dokonała.Czuł to gdyż nadal wasze umysły były ze sobą ściśle połączone.Poszedł do łazienki,napuścił ciepłej wody do wanny,wrócił po Ciebie i zaczął obmywać Twoje śliczne ciało.Składał miliony pocałunków na nim,szeptał Ci do ucha to jaka jesteś wspaniała.Byłaś nie przytomna,ale wszystko słyszałaś.Potem wytarł Twoje ciało i położył Cię do łóżka.Wskoczył obok Ciebie.Otulił Twoje ciało swoimi ramionami i całował Cię w skroń.Obudziłaś się bardzo zmęczona.Louisa nie było obok.Byłaś przekonana,że to był tylko głupi kolejny sen.Jednak gdy wyszłaś na promienie słoneczne zaczęłaś się palić.Krzyknęłaś i schowałaś się w cień.Louis wbiegł do pokoju.-Co się dzieje słoneczko.?-zapytał i w mgnieniu oka znalazł się przy Tobie.Spojrzałaś na niego wielkimi oczami.-Co Ty..tu..wczoraj mnie...jesteś wampirem.?-zapytałaś dotykając obolałego miejsca na szyi.
-Tak.-powiedział z uśmiechem- teraz Ty też.Będziemy na zawsze razem..na zawsze..już na zawsze będziesz moją Księżniczką Ciemności.-pocałował cię bardzo czule.oddałaś pocałunek.
-Czemu słońce mnie poparzyło.?-zapytałaś dotykając poparzonego miejsca.Louis pocałował je i oparzeni znikło.Wsunął Ci na palec piękny pierścionek z niebieskim kamieniem.
-Będziesz moją żona.?-zapytał ze słodkim uśmiechem.Pokiwałaś twierdząco głową i wpiłaś się czule w jego usta.Wiedliście szczęśliwe życie we dwoje.Kochaliście się tak często jak tylko to się dało.Ty pragnęłaś jego i on pragnął Ciebie i tak było na zawsze.Dosłownie,na zawsze.


#2 Imagin z Liamem. + 18.
TEN IMAGIN JEST POMYSŁEM OLI.JA TYLKO UBRAŁAM GO W SŁOWA.:) Dedykuję go Zuzi . : - * <zbok.!>

 
-Oczami Liama-
Danielle leżała w szpitalu.Tak bardzo ją kochałem,a nic nie mogłem zrobić.Miała raka wątroby.Umierała na moich oczach.Płakałem każdej nocy.Nie mogłem sobie z tym poradzić.Tak bardzo pragnąłem zatrzymać ja przy sobie,ale jak mówiłem nic nie mogłem zrobić.Patrzyłem jak moje słońce,mój skarb,moje całe życie odchodzi,jak się męczy i jak cierpi.Siedziałem calutki czas przy niej trzymając ja za jej wychudzoną rękę.
-Kocham Cię-powiedziała Dani i zamknęła oczy.
-Ja Ciebie też, Skarbie.-powiedziałem.Danielle otworzyła oczy i spojrzała na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Nie zapominaj o tym,dobrze.?-powiedziała ciszej niż poprzednio.
-Nigdy o tym nie zapomniałem.-powiedziałem i pocałowałem ją w dłoń.W tej właśnie chwili do sali weszli nasi przyjaciele.Harry,Niall,Louis,El,Zayn i Perrie.Uśmiechnęła się.
-Dobrze,że jesteście.-powiedziała miłym tonem.Wszyscy mieli łzy w oczach.Wiedziałem,że chciała nam coś powiedzieć.Bałem się najgorszego.Tak bardzo ją kochałem.
-Jak się czujesz,Skarbie.?-zapytała Perrie z troską w głosie.
-Nie jest tak źle.Zadzwoniłam po Was wszystkich,bo chce się pożegnać.
-Nie.-powiedziałem stanowczo.
-Daj mi coś powiedzieć.-powiedziała Dani.Zamilkłem.-Walczę cały czas.Nie poddaję się,ale wiem,że nie mam szans w tej walce.-po jej policzku spłynęła łza.-Chcę żebyście wiedzieli,że bardzo was pokochałam.Bardzo mocno.Byliście i nadal jesteście dla mnie rodziną.-powiedziała i się zatrzymała.-Przytulcie mnie-poprosiła.Wszyscy tak postąpili.-pocałuj mnie-wyszeptała do mojego ucha.Pocałowałem.Delikatnie dotknąłem jej bladych ust.Oddała pocałunek tak jakby to miał być nasz ostatni całus.Spojrzała na nas wszystkich.Jej powieki delikatnie opadły.
-Idź po lekarza-powiedziała zdenerwowana El do Louisa.Louis wybiegł na korytarz i zawołał lekarza.Dani spojrzała na mnie,poruszyła ustami mówiąc(tak bez głosu) ,'KOCHAM CIĘ'.
-Nie.proszę Danielle...nie rób mi tego.-powiedziałem-błagam-płakałem jak małe dziecko.Walczyła jeszcze,walczyła,ale przegrała.Jej powieki ciężko opadły,a na monitorze pokazała się prosta kreska.-Dani..proszę Cię-powiedziałem ruszając jej ręką.-Błagam..nie zostawiaj mnie tu samego..Danielle..Danielle...Danielle..proszę -wyszeptałem płacząc jak małe dziecko.Lekarz wszedł do sali.Podbiegł do niej.Przyłożył słuchawkę do jej serca i spojrzał na mnie kiwając przecząco głową.-Dlaczego mi to zrobiłaś.-powiedziałem bezsilnie opadając na kolana obok łózka mojego słoneczka.-Kochanie..-wyszeptałem kładąc głowę na jej zimnej już rączce.Pocałowałem jej rękę nie wierząc w to,że ona odeszła.Ona nie mogła mi tego zrobić .Tak bardzo ją kochałem,a ona odeszła.Czułem się jakby ktoś wyrwał mi serce.Jakby ktoś pozbawił mnie wolności i sensu życia.Czułem,że traciłem stabilność codzienności,stabilność szczęścia i zatracałem się powoli w otchłani ciemności,otchłani,którą zwano ból i cierpienie.Przyjaciele mnie mocno przytulili.Lekarz wyjął dłoń Danielle z mojej dłoni i kazał mnie stąd wyprowadzić.Nie chciałem jeszcze wychodzić.Nie tak szybko,ale wyciągnęli mnie siłą.Ostatnie co zobaczyłem to, to jak lekarz przykrywa Dani,moją Dani białym prześcieradłem.Poczułem ukucie w sercu.
-Liam..-powiedział Harry,który też płakał.-Pamiętaj,że mas nas.Możesz zawsze na nas liczyć.-powiedział i przytulił mnie.Wtuliłem się w niego bardzo mocno,chowając moje łzy i moje cierpienie.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ.
Na pogrzebie Danielle byli tylko najbliżsi.Nie mogłem się pozbierać, po jej odejściu.Odwołaliśmy wszystkie koncerty,wywiady i wszystkie inne imprezy.Siedziałem w swoim pokoju i nie miałem ochoty wychodzić.Zamieszkałem z chłopakami.Wynajęliśmy dom na uboczu.Z dala od Londynu i tego całego zamieszania.Wszędzie widziałem artykuły 'Danielle nie żyje.Jak to wytrzyma Liam.' 'Co będzie dalej z One Direction.?!-Liam Payne w żałobie'...itd.Męczyło mnie to wszystko.Przybijało,dobijało,pomagało zabijać mnie od środka.Pewnego dnia Niall przyprowadził do domu jakąś dziewczynę.Zawołał mnie.Zlustrowałem ją od góry do dołu.Była piękna.Piękne ciało,oczy,śliczne włosy.Poczułem,że ciepło mi się robi na sercu.Tak dawno tego nie czułem.To uczucie.
-Liam..to jest dziewczyna,która otrzymała...-urwał.Nie mógł z siebie tego wydusić.Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.-która otrzymała serce Danielle.-zamarłem.Teraz wszytko do mnie wróciło jeszcze raz.Wszystkie wspomnienia uderzały we mnie jeszcze raz, z podwójną siłą, z podwójnym skutkiem.Poczułem,że nogi się pode mną uginają.
-Po co ją tu przyprowadziłeś.?!-krzyknąłem.Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona.
-Widzisz..mówiłam,że to głupi pomysł.-powiedziała prawie,że ze łzami w oczach i wybiegła z naszego domu.
-Liam...-powiedział Irlandczyk
-Co...-powiedziałem szorstko.
-Chce Ci pomóc..
-Jak.?Przyprowadzając dziewczynę,która ma serce Danielle..
-Tak.Przecież to nie była wina [T.I]..
-Masz racje.Przepraszam.
-Nie mnie przepraszaj tylko ją.Widziałeś jak się wystraszyła.-powiedział,a ja ubrałem się i wybiegłem za nią.Pobiegłem w prawo i dobrze trafiłem,bo zaraz ukazała mi się ona.
-Przepraszam.-powiedziałem łapiąc ją za nadgarstki.
-Nic się nie stało.-powiedziała.
-Nie chciałem krzyknąć..-tłumaczyłem się.
-Nie tłumacz mi się.-powiedziała radośnie.-Możesz puścić moje nadgarstki to boli.-powiedziała,a na jej twarz wdarł się grymas.Puściłem jej ręce.
-Zechcesz się ze mną przejść.?-zapytałem nonszalanckim tonem.
-Pewnie.-powiedziała i się uśmiechnęła uroczo ukazując swoje śliczne dołeczki.Zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy.Świetnie się dogadywaliśmy,żartowaliśmy nawet.Na chwilę dzięki niej oderwałem się od szarej rzeczywistości.To było świetne uczucie.Czułem jakbym się wybił i zaczął latać.


KONIEC PERSPEKTYWY LIAMA.
Ty i Liam dogadywaliście się świetnie.Rozumiał Cię doskonale.Opowiedziałaś mu swoją całą historię.Wzruszył się..On był chyba jedyną osoba,która Cię wysłuchała i pomogła Ci.Bardzo go polubiłaś.Czułaś się przy nim tak...czułaś się wolna.Tak jakbyś zrzuciła kajdany szarej rzeczywistości i poznawała świta na nowo przez kolorowe okulary.Poszliście do przytulnej kawiarenki.Liam kupił Ci kawę i ciastko.Prawdziwy dżentelmen.
-[T.I] więc..-powiedział Liam.-Jak smakuje Ci kawa.?-zapytał.
-Jest pyszna.Moja ulubiona z wanilią.
-Dani taka lubiła.-powiedział i posmutniał.Poczułaś się winna za to,że się zasmucił.
-Liam..przepraszam,ale muszę już iść.-powiedziałaś.
-Nie..zostań.
-Naprawdę muszę już wracać.-powiedziałam i pożegnałaś się z chłopakiem, a następnie  wyszłaś z kawiarni.Bardzo Ci  się spodobał,ale po ostatnim incydencie obiecałaś sobie,że nie będziesz miała więcej chłopaka.Za dużo przez nich wycierpiałaś.Każdy jeden chłopak pobawił się Tobą i rzucił po kilku dniach.Udałaś się do domu i położyłaś się na kanapie usypiając.Rano musiałaś szybko się ogarnąć gdyż powinnaś się stawić się w pracy.Pracowałaś w butiku,w którym szef Cię poniżał i w ogóle nie posiadał do Ciebie szacunku.Ktoś coś zepsuł ucinał Ci z wypłaty,chociaż i tak płacił Ci marne grosze.Bałaś się mu postawić,bo na utrzymaniu miałaś jeszcze swoją młodszą siostrę,która totalnie Cię olewała i nie mieszkała z Tobą,ale pieniądze bardzo chętnie brała.Z Liamem spotykałaś się regularnie.Staliście się najlepszymi przyjaciółmi.


 PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ.

Liam już wrócił do życia.Wiadomo nie zapomniał o Dan,ale zaczął normalnie funkcjonować.Często przebywałaś u nich w domu.Pomagałaś im w sprzątaniu,praniu,gotowaniu i takie tam.Bardzo się zaprzyjaźniliście.
-[T.I] może zostaniesz dziś na noc.?-zapytał z minką małego słodkiego szczeniaczka.-chłopcy wyjeżdżają do dziewczyn.W końcu są dziś Walentynki.-powiedział uśmiechając się.
-Zapraszasz mnie na randkę-zaśmiałaś się i spojrzałaś w jego oczy.
-Tak.Na najlepszą w Twoim życiu- uśmiechnął się.Kiedy tylko zobaczyłaś jego uśmiech rozpłynęłaś się.Kochałaś jego uśmiech.
-Okey.Zostanę.-powiedziałaś,a Liam ucieszył się jak małe dziecko.
-Więc..skoro randka Ci się podoba..to spodoba Ci się coś co zrobię teraz..-powiedział.Wyszedł a dwór wszedł z koszem pełnym kwiatów i stanął przed Tobą.-Zostaniesz moją dziewczyną.?-zapytał prosto.
-Tak.-odpowiedziałaś takim samym tonem jak on i się słodko do niego uśmiechnęłaś.Liam odstawił kwiaty i czule Cię pocałował w usta.Pogłębiłaś pocałunek i położyłaś ręce na jego torsie.Liam uśmiechnął się przez pocałunek i położył ręce na Twojej tali.Kolana się pod Tobą ugięły pod wpływem aksamitu ust Liama.Twoje ręce zwinnie znalazły się pod koszulką chłopaka i dotykały delikatnie jego pleców.Liam podniósł Cię do góry i zmierzał w stronę kanapy w salonie.Położył Cię na niej i kradł miliony Twoich pocałunków,a Ty z każdym coraz bardziej chciałaś czegoś więcej.Pod wpływem pocałunków brunetka,każda cząstka Twojego ciała chciała więcej i więcej.Pozbyłaś się koszulki Liama.Spojrzałaś na jego tors ze światełkami w oczach.Był piękny.Wyglądał jak anioł.Przekręciłaś go i teraz to Ty siedziałaś na nim okrakiem.Pocałowałaś go delikatnie w usta,potem w policzki,w nosek i całowałaś całą jego twarz.Potem złożyłaś,czuły i mokry pocałunek na jego szyi.Następnie przeniosłaś się i podrażniłaś językiem miejsce z uchem.Usłyszałaś w odpowiedzi cichy śmiech Liama.Jego ręce powędrowały na Twoje pośladki.Zacisnął lekko palce.Zaśmiałaś się wprost do ucha Liama,przez co jego włoski na karku się zjeżyły.Przyssałaś się do jego szyi zostawiając malinkę
-Hmmm..malinka.-zaśmiał się.
-Tak.-pocałowałaś go-Malinka-zaśmiałaś się i delikatnie jeździłaś palcami po jego torsie.Ciało bruneta zadrżało pod wpływem Twojego dotyku.Zaśmiałaś się.Ręce Liama dostały się pod Twoja koszulkę i dotykały pleców.Delikatnie Cie smyrał po nich.Pieściliście swoje usta nawzajem swoim dotykiem,swoimi oddechami. Liam majstrował przy odpięciu Twojego stanika.Po chwili był odpięty.
-Łatwo poszło-skomentował i się zaśmiał.-Chcesz iść na górę-wyszeptał Ci do ucha,przygryzając płatek uszka.
-Yhymm..powiedziałaś.Każda komórka Twojego Ciała go pragnęła tak bardzo,że gdyby nie Niall w pokoju obok juz byście się kochali w salonie,ale krępowałaś się.Po chwili znaleźliście się  w pokoju Payne'a.Mocno przywarł do Twoich ust.Oparł cie o ścianę i wsadził język do Twojej buzi.Drażnił Twoje policzki i podniebienie,a Ty wplotłaś ręce w jego włoski.Po chwili byłaś bez koszulki i stanika,gdyż ten opadł samowolnie na podłogę.Liam spojrzał na Twoje piersi z takim zafascynowaniem,że się bardzo zaczerwieniłaś i zakryłaś je rękami.Liam delikatnie położył Cię na łóżku i całował Twój dekolt,ramiona,szyję.Ręką macał Twoja pierś.Podobało Ci się to.Nie przestawał Cię całować i szeptać czułe słówka między pocałunkami.Wtedy właśnie zapominałaś o wstydzie jaki się pojawił kiedy zdjął Ci koszulkę.Payne zaczął całować Twoje 'wyposażenie przednie' zagryzał brodawki,kreślił na około nich kółka i ssał je bardzo łapczywie.Z Twoich ust wydobywały się pojedyncze westchnięcia.Twój oddech przyśpieszył.Stał się płytki i szybki.Przez spodnie czułaś nabrzmiałe przyrodzenie Liama.Twoja ręka powędrowała na nie i zacisnęłas ją bardzo lekko.Chłopak cicho jęknął.Odepchnęłaś go lekko i kazałaś usiąść na łóżku.Pozbyłaś się jego spodni i ujrzałaś spory namiocik w jego spodniach.Zaśmiałaś się.
-Nie musisz-powiedział patrząc Ci w oczy.
-Nie muszę,ale chce powiedziałaś.-uśmiechnęłaś się i  zacisnęłaś mocniej rękę na jego penisie przez materiał bokserek.Szare bokserki były bardzo opięte.Oddech Liama stawał się płytki i szybki.Zdjęłaś rękę i położyłaś go całkowicie,usiadłaś okrakiem na nim.Pocałowałaś i gwałtownie poruszyłaś biodrami,tak aby ocierały się o przyrodzenie Liama.Chłopak jęknął w Twoje usta.Pogłębił pocałunek.Położył ręce nie Twoich biodrach,a Ty zaczęłaś powoli ruszać biodrami.Liamowi bardzo się to spodobało.Przymknął oczy i szeptał Twoje imię.Kiedy 'przyjaciel' Liama osiągnął rekordowe rozmiary,a przynajmniej tak myślałaś.Zdjęłaś bokserki ze swojego Boy'a.Zaśmiałaś się przyrodzenie Liama stało już 'na baczność'.W tym momencie Liam wstał i położył Cię na łóżko,gwałtownie,ale bardzo deliaktnie.Pozbył się Twoich spodni i zaczął całować Twój brzuch,a rękoma masował Twoje uda,jedną od wewnętrznej strony,a drugą od zewnętrznej.Delikatnie zsunął Twoje fioletowe figi i pocałował Cię bardzo czule.Oddałaś bardzo czule pocałunek i przygryzłaś jego wargę gdyż poczułaś,że jego ręka zbliża się do Twojej kobiecości.Przejechał po niej środkowym palcem,a po chwili poczułaś Liama w sobie.Wszedł w Ciebie powoli i delikatnie.Twój oddech był płytki i szybki.Połżyłaś ręce na jego plecach i wbiłaś delikatnie paznokcie w jego skórę.Liam spojrzał na Ciebie z satysfakcją.Początkowe ruchy Liama były spokojne i wolne,jednak po chwili poruszał się w Tobie naprawdę szybko i pewnie.Z Twoich ust wydobywały się głośne,niekontorolowane jęki.Szeptałąś jego imie i coraz mocniej wbijałaś paznokcie w jego plecy.Liam ciężko dyszał.Doszliście w tej samej chwili.Głośno zawyłaś i poczułaś jak Liam wytrysnął w Tobie.Opadł ciężko obok Ciebie.Przytulił Cię do siebie.
-Kocham Cię.-wyszeptał i pocałował w skorń.Wasze oddechy połączyły się w jedno,wasze klatki piersiowe opadały i podnosiły się w tym samym momencie.
-Ja Ciebie też.-powiedziałaś.
-Niezabezpieczyliśmy się...-powiedział zmartwiony po chwili namysłu.
-To nic.Lekarz stwierdził,że jestem nie płodna.Starałam się o dziecko z wcześniejszym partnerem,bo 20 lat to dobry wiek na dziecko,ale nie wyszło.-powiedziałaś,a Liam mocno Cię przytulił do siebie i pocałował w czoło.-Pojdę się wykapać-powiedziałaś otwierajac oczy.
-Mogę z Tobą.?-zapytał uśmiechając się.Zgodziłaś się.Wzieliście razem długi prysznic.Liam cały czas Cię całował i tulił do siebie.Nastepnie udaliście sięna dół i Liam przygotował dla Ciebie romantyczna.Rano obudziłaś się w ramionach Liama.Cały dzień spędziliście w łóżku wygłupiając się i całując.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Ty i Liaś zaczęliście starać sięo dziecko.Bardzo Wam na tym zależało.Lekarz powiedział,że jak zajdziesz w ciążę to,to będzie istny cud.Wierzyliście w to,że kiedyś to nastanie.Udałaś się na wizytę do ginekologa.Liam czekał w poczekalni,a przed placówką było bardzo dużo reporterów,tak One Direction znów zaczęło koncertować i udzielać się publicznie.Fanki zaakceptował Cię i bardzo Cię polubiły.Występowałaś z chłopcami gościnnie i pracowałaś nad swoją solową płytą,oczywiście z pomocą chłopów.Wyszłaś z gabinetu.
-I jak.?-zapytał zdenerwowany Liam.
-Tak.Jestem w ciąży-powiedziałaś ze łzami w oczach.Tak długo się staraliście o to dziecko.Nareszcie się Wam udało.Liam zaczął Cię całować,wziął Cię na ręce i kręcił się z Tobą krzycząc jak bardzo Cię kocha.Po wyjściu z kliniki,Liam podzielił się swoim szczęściem z całym światem,przed kamreami,które czekały na was przed budynkiem i dodając wpis na Twittera.


#3. Imagin z Niallem,którego dedykuje trzem wspaniałym dziewczynom: Viki Hawik,Paulinie Szymczak i Kindze,Merci,Parzyszek.Mam nadzieję,że Wam się spodoba.


Mamy rok 1940.Niemcy siedzą od roku w Warszwie i obmyślają jak zrównać Twoje miasto z ziemią.Byłaś Żydówką,ale uważałaś się za pełną Polkę.Miałaś dopiero 20 lat i nie chciałaś umierać.Bardzo się bałaś,ale pomagałaś wszystkim jak tylko mogłaś.Kradłaś jedzenie dla dzieci żydowskich,dawałaś im schronienie i pomgałaś uciekać przed Niemcami.Byłaś bardzo wrażliwa na zło jakie się działo w Warszawie.Nie mogłaś patrzeć na to jak zabijają niewinnych ludzi i na to jak cierpią Twoi bliscy.Pewnego dnia udałaś się nad rzekę.Lubiłaś posiedzieć nad Wisłą,pod mostem.Nikt Cię wtedy nie widział.Kiedy przechodziłaś przez Warszawę zauważyłaś jak Niemieckie wojsko robi obchód.Zatrzymałaś się pod jakąś restauracją i jeden rzołnież przykuł Twoją uwagę.Był piekny.Miał blond włosy,co wywnioskowałaś z wystających kosmyków włosów spod zielonego rzołnierskiego kasku,spojrzałaś w jego błekitne piekne oczy i Twoje serce zaczęło bić jak szalone.Szedł dumnie wyprostowany,niosąc karabin w ręku.Spojrzał na Ciebie przelotnie i posłał nieśmiały uśchmiech.Ty już zapomniałaś jak to jest się usmiechać.Twoje życie od roku to ciągła ucieczka.Kiedy rzołnierz wlepiał w Ciebie wzrok szybko sie opamiętałaś i ruszyłaś w Twoje ulubione miejsce.Siedziałaś i zatraciłaś się w swoich myślach.Marzyłaś o świecie gdzie nie było wojny i głodu,marzyłaś,że wszyscy Twoi bliscy się wyrwali z tego piekła na ziemi.Nagle do Twoich mysli wkradł się tamten chłopak.Wyglądał na 20 lat.Nie wiecej.Był taki piękny,jak anioł,ale był Niemieckim rzołnieżem i równie dobrze mógł właśnie zmierzać do Twojego domu żeby zabić Twoją rodzine tylko dlatego,bo była innej rasy.Zerwałaś się na równe nogi i wróciłaś szybko do domu.Twoja mama spała z Twoim rodzeństwem,dwie siostrzyczki-3 lata i brat 15lat.Kochałaś ich.To była jedyna Twoja rodzina.Tata uciekł dużo wcześniej.Udałaś się na swoje łóżko.Wasz dom składał się z jednego pokoju,w którym były cztery łózka.Na jednym Ty,na drugim brat,na trzecim Twoja mama,a na czwartym bliźniaczki.Leżałaś do wieczora,kiedy nagle usłyszałaś skrobanie w okno.To był tamten blondyn.Teraz nie miał kaaku i był ubrany w jakieś luźne spodnie i koszulę.Twoje okno była na tyłach domu.Więc je otworzyłaś,a chłopak mocno przywarł do Twoich ust.Oddałaś pocałunek,ale nagle Twój umysł otrzeźwiał i odepchnęłaś go.Spojrzałaś na niego wystraszona.
-Nie bój się.-powiedział.Jego głos był taki delikatny i słodki.Raj dla Twoich uszu.-Nic Ci nie zrobię.
-Kim jesteś.?Widziałam Cię z nimi..-powiedziałaś przerażona.
-Nazywam się Niall.Jestem z Irlandii.-powiedział chłopak.
-Czego chcesz.?-zapytała.
-Spotkać się z Tobą.-powiedział.-Gdy tylko Cie tam ujrzałem na tym rynku chciałem do Ciebie podejść,ale musiałem dalej przeprowadzić przemarsz.-powiedział pewnie.-A poza tym jutro są Walentynki i bardzo chciałem się gdzieś z Tobą wymknąć.
-Ja nic nie zrobiłam.Proszę nie zabijaj mnie.Błagam..-powiedziałaś,a po Twoim policzku spłynęła duża łza.
-Nie chcę Cię zabijać..-powiedział ocierając Ci łzę z policzka.-Chciałem tylko usłyszeć Twój głos,dotknąć Cię...Mogę wam pomóc...
-Jak.?
-Hitler wydał rozkaz założenia gett...Będą to małe powierzchnie, w których będzie zamykał Żydów...Jeżeli chcesz mogę Wam pomóc.Odstapię Wam moje mieszkanie.Pomogę Wam udawać Niemców,a gdy się to wszystko skończy wyjedziemy stąd.Zabiorę Ciebie i Twoją rodzinę gdzieś bardzo daleko.-powiedział i dotknął Twoich policzków.
-A Ty..gdzie będziesz mieszkać...
-STAĆ.!-usłyszeliście potężny krzyk w Niemieckim języku.Przeraziłaś się.Niall Cię pocałował,jednak nie powinien tego robić.-To z nią spiskujesz...-powiedział potężny meżczyzna i znalazł się przy chłopcu.-Zabieramy ją.-powiedział i weszli do Twojego domu.Dwóch potężnych gestapowców wyciągnęło Cię z łózka.
-Zostawcie ją..!-krzyknęła Twoja mama.Bliźniaczki,Lili i Amy płakały.Gestapowiec podszedł do Twojej mamy i walnął ją z całej siły w twarz.
-Zostaw ją.!-powiedziałaś.-Macie mnie.Weźcie...a ich zostawicie.-powiedziałaś.Gestapowiec spojrzał na Ciebie i jeszcze raz spoliczkował Twoja mamę, a potem zabrali Cię z domu.Zabrali Cię do aresztu.Najgorszego z najgorszych.Przywiązali ręce do krzesła.
-Mów Co Ci powiedział..-powiedział Niemiec o rudych włosach.Jakis Polak Ci to przetłumaczył.
-Nic.-powiedziałaś twardo.Dostałaś w brzuch z całej siły.
-Mów.-powiedział.
-Nic mi nie mówił.Przyczepił się do mnie i mnie sledził.Nic mi nie mówił.Słowo.-Dostałaś po raz kolejny.Zauważyłaś,że za ścianą dwóch rzołnierzy trzyma głowę Niall,tak żeby patrzył na to jak Cię katują i poniżają.Spojrzałaś na niego przerażonym wzrokiem,a on zamknął oczy.
-Otwórz..-ryknął gestapowiec.Niall go nie posłuchał.Uderzyli go pałką po plecach.Spod jego powiek spływały łzy.-Otwórz..-powiedział twardo.Niall rozchylił oczy.Płakał.
-Ty żydowska suko mów to co Ci powiedział.!-Ryknął patrząc Ci prosto w oczy.
-Przysięgam nic mi nie mówił.Przysięgam-kilka razy powtórzyłaś.Odpieli Ci ręce i zaczęli odkładać cienkimi listwami drewananymi po plecach.Płakałaś i krzyczałaś,a Niall był zmuszany do patrzenia na to wszystko.Płakał.Wyrywał się.Za każde wyrywanie się dostawał w brzuch,po twarzy albo pałką po plecach.Patrzyłaś na niego przerażona.Na Twoich plecach pojawiły się rany.Tak bardzo Cię to bolało.Na białej koszuli pojawiły się czerwone plamy krwi.Potem zaczęli się bić po nogach biczem,pałką wszystkim co dostało się w ich ręce.Wyłaś z bólu.W tamtym momencie marzyłaś tylko o śmeirci.Przewrócili Cię i zaczęli kopać po całym ciele.Czterech gestapowców otoczyło Cię i kopało z całej siły..W pewnym momencie straciłaś przytomność.Obudziłaś się w białym pomieszczeniu.BYł przy Tobie jakis facet w białym fartuchu i Niall.Siedział i trzymał Cię za rękę.Domysliłaś się,że to był jakiś szpital.
-Przperaszam.-powiedział Niall.
-Za co.?-wychrypiałaś.
-Przeze mnie dostałaś się w ich ręce.Nie miałam pojęcia,że mnie śledzą.
-Przestań.Wiedziałam,że prędzej czy późńiej to się stanie.-Niall oparł głowę o Twoją rękę.
-Przperaszam.Taka jesteś piękna..a oni..-rozpłakał się.-Kocham Cię.
-Jak to możliwe..Skoro nawet nie znasz mojego imienia...
-Kocham Cię ,po prostu.-powiedział parząc załzawionymi oczami na Ciebie.W tej chwili do sali wpadł ten sam Niemiec,który Cię katował poprzedniego wieczoru.
-Niall...!-krzyknął.-Co Ty wygadujesz.?!
-Puście ją wolno..Proszę..Kocham ją.-powiedział płacząc.
-Nie.-powiedział twardo.-Żydów się kocha ich się zabija.-powiedział podnosząc głos.
-Ale oni są tacy sami jak my.
-Nie...Oni to zwierzyna,którą trzeba wybić,a my jesteśmy ludźmi.Panami tego świata.
-Błagam..Nie zabijajcie jej..
-Za późno.-powiedział Niemiec.-Panowie.!-krzyknął.Do sali weszli trzej niemieccy rzołnierze  i oderwali od Ciebie wszystkie urządzenia ratujące Twoje zdrowie,pisknęłaś z bólu.-Pod ścianę z nią.-powiedział twardo.
-Nie rób tego.-powiedział twardo Niall.Niemcy zabrali Cię z tej sali i wyszliście na zewnątrz.Była ostra zima,a Ty szłaś w cieniutkim fartuszku i na boso.Szarpali Tobą i bili Cię cały czas.Na około miejsca Twojej egzekucji zebrała się spora grupa Niemców.Niall biegł z Wami,krzycząc żeby Cię zosatwili.Kazali Ci stanąć pod ścianą.Zaczęłaś się modlić.Niall uderzył gestapowca
-Zabić psa.!-krzyknął i Niall stał obok Ciebie.Ujął Twoja dłoń.
-Kocham Cię.Do zobaczenia w niebie,Skarbie.
-Ja Ciebie też kocham.-powiedziałaś i poczułaś ostry ból w klatce piersiowej.Opadłaś na ziemię.Usłyszałaś kolejny strzał.Niall opadł obok Ciebie.Złapał Cię za rękę.Splótł wasze ręce i ostatkami sił przysunał się do Ciebie.W tym samym czasie wasze życie uciekło.Zabrali wasze ciała i wrzucili do dołka wykopanego wcześniej.Opusciliście swoje ciała.Unieśliście się nad głowy gestapowców w swoim uścisku.


#4. Imagin z Zaynem. Dedykuję go Monice i Oli. 

 
Dziś 14 Lutego.Walentynki,a Ty siedzisz na parapecie w swoim pokoju,z kubkiem gorącego kakaa i płaczesz.Czemu płaczesz.? Bo dziś właśnie minął rok od kiedy nie ma przy Tobie Zayna.Równy rok temu wyjechał w trasę i się rozstaliście.Oglądałaś wszystkie jego koncerty,wywiady i wszystko gdzie tylko usłyszałaś słowa ONE DIRECTION.Śledziłaś każdy jego ruch w show-biznesie.Wyglądał na szczęśliwego,ale nie wiedział o jednym.O tym,że zaraz po jego wyjeździe dowiedziałaś się,że jesteś w ciąży.Urodziłaś śliczną córeczkę.Miała już roczek.Urodziłaś ją dokładnie w Walentynki.Dziś obchodziła urodziny.Była śliczna.Miała ciemniejszą karnację po Maliku,jego oczka,ale Twoje włoski.Była taka śliczna.Zayn niestety nie utrzymywał kontaktu z Tobą.Bardzo Cię to zabolało.Siedziałaś na parapecie, a Mała spała.Nagle usłyszałaś,że się przebudziła.Pobiegłaś od niej i od razu wzięłaś na ręce.
-Dzień dobry księżniczko.
-Tata..-powiedziała swoje pierwsze słowo i spojrzała na wielki plakat Zayna za Twoimi plecami.
-Tak wiem Skarbie.Też za nim tęsknie.-byłaś z niej dumna.Powiedziała w końcu swoje pierwsze słowo.-Idziemy do babci.?-zapytałaś-Ma dla Ciebie wielki tort z Myszką Miki.-powiedziałaś uśmiechając się do swojej córeczki.Zaśmiała się.Ubrałaś ją bardzo ciepło,a następnie zmieniłaś swoje ubranie na wyjściowe i wyszłyście.Twoja mama mieszkała w Bradford,Ty po wyjeździe Zayna wraz z Amy się wyprowadziłaś do Londynu.Usadziłaś ją w  foteliku.Przypięłaś pasami i wsadziłaś smoczka do ust.Mała go wyjęła i trzymała w ręku.Uśmiechała się.Usiadłaś na miejscu kierowcy i ruszyłyście w stronę domu Twojej mamy.Zawsze urodzi świętowałyście w domu rodzinnym.Zawsze, wtedy nie liczyło się dla Ciebie to,że Zayn ma dom postawiony obok i gdyby wrócił mogłabyś go spotkać w każdej chwili.Od kiedy Amy przyszła na świat ona była dla Ciebie najważniejsza.Po godzinie jazdy byłyście na miejscu.
-[T.I].! Kochanie, nareszcie!-krzyknęła Twoja mama kiedy zobaczyła Was w ganku.Mocno Was przytuliła.
-Cześć mamuś.-przywitałaś się i cmoknęłaś ją w policzek.
-Zayn się nie odzywał.?-zapytała zmartwiona.
-Yyyy..Zayn..? Nie.Pewnie nie ma czasu.-powiedziałaś zmuszając się do uśmiechu.
-Jak to.?-zapytała zdziwiona.-Przecież siedzi już w domu od trzech miesięcy.Wypytywał o Ciebie.
-Powiedziałaś mu o Ams.?-zapytałaś wystraszona.
-Nie,ale powinien wiedzieć.Dziś przyjechali do niego chłopcy.-mimo strachu uśmiechnęłaś się.Ams wskoczyła na ręce do Twojej mamy,a Ty pobiegłaś do swojego pokoju.Zaraz obok Twojego okna było okno Malika.Spojrzałaś w nie.Był w pokoju.Był sam.Leżał na łóżku.Zapatrzyłaś się w niego.Tak dawno go nie widziałaś.Tak bardzo się zmienił,ale Tobie to nie przeszkadzało.Twoje serce zabiło szybciej.Tak jak za dawnych czasów.Zakochałaś się w nim od nowa,chociaż wtedy wcale nie przestałaś go kochać.Teraz ta miłość wzmożyła się dwa razy.Był taki śliczny.Podniósł się.Odwróciłaś się udając że szukasz starej bluzki w szafie.Jego głowa odwróciła się w stronę Twojego okna.Podszedł do niego bardzo wolno i otworzył swoje okno, a następnie zapukał w Twoje.Szybko je otworzyłaś.
-Zayn..-powiedziałaś cicho.
-[T.I]...To naprawdę Ty.?-zapytał.-Przyjdź do mnie.Proszę.-powiedział.-Błagam.Chłopcy też za Tobą się stęsknili.
-Dobrze.Zaraz będę..-powiedziałaś ze łzami w oczach.Nie spodziewałaś się,że spotkasz Zayna.Chciało Ci się krzyczeć,ale opanowałaś się.Zamknęliście okna.Zayn zawołał Nialla,a dalej nic już nie widziałaś,bo wyszłaś z pokoju.Zbiegłaś na dół.
-Mamuś..zajmiesz się mała.?-zapytałaś.
-Pewnie.
-Idę do Zayna.-powiedziałaś i cieszyłaś się jak idiotka.Mama się uśmiechnęła i wróciła do zabawy z Amy.Wyszłaś ze swojego domu i weszłaś na werandę domu Zayna.Zapukałaś i drzwi otworzył Ci Harry.Ucieszył się bardzo.
-Stęskniłem się za Tobą,kociaku.-zawsze tak na Ciebie mówił.
-Ja za Tobą też.-zaśmiałaś się.Harry zaprowadził Cię  do salonu gdzie byli wszyscy oprócz Zayna.Louis,Liam i Niall mocno Cię przytulili.
-Jest w kuchni- wyszeptał do Ciebie Niall do Twojego ucha.Udałaś się do kuchni.Zayn siedział na krześle.
-[T.I].?-zapytał
-Tak to ja.-powiedziałaś i podeszłaś do niego.Zayn wstał.
-Wszędzie rozpoznam Twoje perfumy.-zaczerwieniłaś się.-Tak za Tobą tęskniłem.-powiedział i położył dłoń na twoim policzku.
-Pocałuj mnie.-wyszeptałaś.Po chwili poczułaś ciepłe wargi Zayna na swoich.Całował Cię czule i delikatnie.Zatraciłaś się w aksamicie jego ust.Tak bardzo Ci go brakowało.Przez ten rok ani razu nikogo nie pocałowałaś, ani z nikim się nie spotykałaś.Czekałaś na Zayna.Kochałaś go.Przestał Cię całować.Nie spojrzał Ci w oczy.Nie mogłaś wychwycić jego wzroku.
-[T.I]..tak bardzo chciałbym Cię zobaczyć..-powiedział, a Ty się wzdrygnęłaś.Już wszystko wiedziałaś.Zayn stracił wzrok.Miał otwarte oczy,ale nie były z nich te dwa światełka co zawsze, były puste.
-Zayn..-zaszlochałaś.-Jak...-nie dokończyłaś,bo po Twoim policzku spłynęła łza,która spadła na dłoń Zayna.
-Nie płacz.Proszę.-powiedział i otarł Twoją łzę.Delikatnie dotykał twojej twarzy.-chociaż Cię nie widzę..wiem,że jesteś tak samo piękna jak wcześniej.-powiedział.
-Ale jak...-zaszlochałaś.
-Mieliśmy wypadek..-powiedział i przerwałaś mu długim i namiętnym pocałunkiem.Zatraciłaś sie w jego dotyku i jego ustach.
-Kocham Cię,Zayn.
-Ja Ciebie też.Przepraszam.Chciałem napisać,ale bałem się,że przestaniesz mnie kochać..jak dowiesz się,że straciłem wzrok.
-Głuptas...w życiu nie przestanę Cię kochać..Kochałam,kocham i będę kochać...na zawsze,rozumiesz.?-Zayn wpił się w Twoje wargi,a dłońmi zjechał na Twoje plecy.Przyciągnął Cię bliżej siebie.Oddałaś pocałunek i mocno się w niego wtuliłaś.
-Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć..-wyszeptałaś.
-Tak.?-powiedział.
-Bo widzisz..zaraz jak wyjechałeś..okazało się,że jestem w ciąży.-Zayn trwał w ciszy.
-Mam dziecko.? Jestem ojcem..?-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tak.Ma roczek.To dziewczynka.Nazywa się Amy.
-Amy Malik-powiedział-Brzmi pięknie.Gdzie ona jest.?-zapytał zniecierpliwiony.
-Z mamą.-powiedziałaś.Zayn po raz kolejny wpił się w Twoje usta.Klęknął przed Tobą.Ujął Cię za rękę.Podniósł głowę do góry,z kieszonki wyjął małe,ciemne pudełeczko obite aksamitem.
-Wyjdziesz za mnie.?-zapytał-Nie było dnia,żebym o Tobie nie myślał.
-Tak.Wyjdę..Tak.-powiedziałaś szczęśliwa.Zayn namacał ręką Twój palec i wsunął piekny pierścionek na Twój palec.Podniosłaś go i czule pocałowałaś.-Kocham Cię.-wyszeptałaś spod jego ust.


#5. Imagin z Harrym. Dedykuję GO WSZYSTKIM OSOBOM CZYTAJĄCYM TEGO BLOGA.WSZYSTKIM MOIM MISIAKOM Z TWITTERA.: ) + 18 .


Ty i Harry jesteście parą od roku.Właśnie w Walentynki wypadała Wasza druga rocznica. Wróciłaś do domu.Byłaś padnięta.
-Hej kochanie.-przywitał się Harry i pocałował Cię czule.
-Hej.-powiedziałaś i oddałaś pocałunek.
-Dziś wychodzimy..Pamiętasz.?-powiedział kładąc Twoje ręce na pośladkach.
-Pamiętam,ale nie mam siły.Jestem padnięta.
-Ale musisz wyjść z domu żeby zobaczyć swój prezent.-uśmiechnął się.
-Nie uśmiechaj się tak.-zażartowałaś.-Dobrze wiesz,że jak tak się uśmiechasz to nie jestem w stanie Ci odmówić.-zaśmiałaś się.Harry nadal się uśmiechnął.-Dobrze.Idę się wykąpać.
-Ja się już kąpałem.-poinformował Cię i klepnął w tyłek.
-Napalony Harry..-zaśmiałaś się.
-Oj nawet nie wiesz jaka mam na Ciebie chęć..-zaśmiał się.Spojrzałaś w jego oczy z błyskiem w oku.
-Idę się wykąpać kochanie.-powiedziałaś i wyślizgnęłaś się z jego objęcia.Szłaś w stronę schodów i kręciłaś biodrami oraz patrzyłaś na Harrego wzrokiem pełnym pożądania.
-Kolacja może poczekać.-zaśmiał się i szedł za Tobą.-Szybki numerek.?-zaśmiał się.
-No nie wiem,Kocie..Musze się wykąpać.Potem umalować..-zaczęłaś wymieniać,ale Harry podbiegł do Ciebie i wpił się w Twoje usta przyduszając Cię do ściany.Jedną rękę położył na Twoich plecach,a drugą na Twoim udzie.Zacisnął rękę i pociągnął Twoje udo do góry, w wyniku przylgnął do Ciebie jeszcze bardziej.Przez spodnie poczułaś jego 'przyjaciela'.Uśmiechnęłaś się przez pocałunek.Jego ręce powędrowały na Twoje pośladki.Podniósł Cię do góry, a Ty 'oplątałaś' jego biodra swoimi nogami.Zacisnął ręcę na Twoich pośladkach.Oderwałaś się.
-Nie masz co liczyć na szybki numerek...padam ze zmęczenia..-powiedziałaś,ale on Cię nie słuchał.Wiedziałaś,że jak Harry jest napalony nic go nie powstrzyma.Zmierzał w kierunku schodów.Pocałował Cię bardzo czule i wszedł na górę udał się do sypialni.
-Kochanie łazienka jest tam...-wskazałaś inny pokój.
-Hmm..Mój kociak ma chcice na Hazzacondę pod prysznicem..-powiedział ze śmiechem w głosie.Zaniósł Cię do łazienki.
-Mamy nie całą godzinę do wyjścia..
-To co..-powiedział zaczął Cię rozbierać.
-Harry..potem..-powiedziałaś.
-To mogę się chociaż z Tobą wykąpać.?-zapytał zawiedziony.
-Możesz.-powiedziałaś i pozbyłaś sie koszulki Harrego.Po chwili byliście zupełnie nadzy.Weszliście do kabiny prysznicowej i wzięliście prysznic.Całując się i drocząc ze sobą.Po czterdziestu minutach byliście już gotowi do wyjścia.Zayn zabrał Harrego, a Ty z Louisem,Liamem i Niallem pojechałaś do umówionego klubu.Weszliście i zajęliście miejsce w strefie VIP i czekaliście na Harrego i Zayna.Była juz godzina 20.30.Po chwili dołączył do Was uśmiechnięty Zayn.
-Gdzie Harry.?-zapytałaś.
-Zaraz przyjdzie spokojnie.Poszedł po niespodziankę.-powiedział i chłopcy się zaśmiali.
-Co tu się dzieje.?-zapytałaś.-Wiem,że coś kombinujecie.-zaśmiałaś się.Nagle na scenę wszedł Harry w erotycznym stroju policjanta.Zaczęłaś się śmiać.W tle pojawiła się zmysłowa muzyka.Harry podszedł bliżej Ciebie i zaczął ruszać biodrami.Śmiałaś się cały czas.Po chwili muzyka się rozkręcała,a razem z nią Harry.Tańczył dla Ciebie i powoli zrzucał wszystko z siebie.Kiedy stał już bez koszulki,w samych granatowych spodniach,podszedł do Ciebie i  zaczął kręcić Ci tyłkiem przed twarzą.Uszczypnęłaś go w pupę.Zaśmiał się po odtańczeniu swojego erotycznego tańca oddalił się trochę i zrzucił spodnie.Stał w super obcisłych bokserkach koloru złotego.Śmiałaś się i patrzyłaś z pożądaniem na chłopaka.Zbiegł ze sceny,wziął Cię na ręce i zabrał do pokoju wynajętego specjalnie dla Was,Było mnóstwo waniliowych świeczek.W pokoju znalazłaś się pierwsza, a Harry wszedł za Tobą i mocno Cię przytulił od tyłu.
-Kocham Cie.-zagryzł płatek Twojego ucha.-Jak Ci się podobało.?-zapytał zadziornie.
-Byłeś taki podniecający..-powiedziałaś śmiejąc się.-Jak prawdziwy striptizer.Harry się zaśmiał i zdjął z Ciebie koszulkę.Zawiesił wzrok na Twoich piersiach,więzionych przez czerwony stanik.Odwróciłaś się do niego przodem i złożyłaś czuły pocałunek na jego ustach.
-Czy teraz jest potem.?-zaśmiał się.Zaczęłaś się śmiać i położyłaś dłonie na opiętych,złotych materiałem,pośladkach Harrego.-Hmmm..Czyli tak.-powiedział i zaczął całować Twoją szyję.Odchyliłaś głowę do tyłu,tak aby Harry miał większa przestrzeń do całowania.Zamruczał gardłowo do Twojego ucha.Dostałaś gęsiej skórki.Harry dobrze wiedział jak Twój organizm reaguje na różne pieszczoty.Przejechał ręką po Twoich plecach.Zahaczył palcem o zapięcie od stanika.Zrobił Ci malinkę na szyi.Z pocałunkami przeniósł się na obojczyki i ramiona.Kilka razy zagryzał Ci skórę,co bardzo Cię podniecało.Popchnęłaś go w stronę łóżka.Styles się wyszczerzył.Położył Cię na łóżku i bardzo brutalnie ściągnął z Ciebie spodnie.Wylądowały na jakimś fotelu.
-Szykuje się dziki i namiętny sex-skomentowałaś,a Harry się zaśmiał i mocno przywarł do Twoich ust.Usiadł na Tobie okrakiem.Przygryzł Twoją wargę i jedną ręką odpiął czerwony stanik,który po kilku sekundach wisiał na lampie.Harry zaczął składać miliony krótkich,ale długich pocałunków na Twoich piersiach.Przygryzał sutki i ssał je delikatnie.Doprowadzało Cię to do szaleństwa.Uwielbiałaś jak tak robił.Ręka Loka powędrowała do Twoich czarnych fig.Zahaczył o nie lekko palcem.Podważył je lekko,a po chwili zerwał z Ciebie.Pocałował Cię i jego ręką powędrowała na Twoje udo.Gładził Cię po nim,podszczypywał i 'chodził' dwoma palcami.Zmierzał ku Twojej kobiecości.Po chwili poczułaś w sobie dwa palce Harrego.Zaczął nimi bardzo energicznie ruszać.Zawyłaś.Harry się usmiechnął z satysfakcją.Trafił na Twoje czułe miejsce.Styles dołożył trzeci palec i Twój kręgosłup wygiął się w łuk.Zamknęłaś oczy i wyjękiwałaś jego imię.Harry zacisnął drugą ręką na Twojej piersi.Zaczął ją 'miętosić'.Harry wyjął z Ciebie palce i je oblizał i zamruczał.
-Jesteś obleśny.-zaczęłaś się śmiać.Popchnęłaś go żeby teraz to on leżał.
-Napalona [T.I]-zaśpiewał.Zacisnęłaś rękę na jego przyrodzeniu przez materiał slipek.Namiocik w gatkach Harrego robił się coraz większy.Zdjęłaś je bardzo powoli i ujęłaś jego penisa w dłoń.Zaczęłaś poruszać w górę i w dół,na początku bardzo powoli.Harry jęknał.Uśmiechnęłaś się.
-[T.I]-jęknął
-Tak jakiś problem..-zapytałaś z sarkazmem
-Wiesz,że nie lubię wolno...-powiedział i z jego ust wydobył się głośny jęk.'
-Wiem.-przyśpieszyłaś ruchy ręką.Harry zaczął szybciej oddycha.Jego kręgosłup delikatnie się wygiał w łuk.Zatopił rękę w Twoich włosach.Z każdym ruchem zmieniałaś siłę uścisku dłoni.Harry podkurczył palce u nóg.Zabrałaś rękę z jego przyrodzenia i pocałowałaś go bardzo namiętnie.Harry oddał pocałunek.
-Nie przestawaj..-powiedział i się błogo uśmiechnął.Tym razem od razu przeszłaś do konkretów.Przejechałaś językiem po całej długości 'przyjaciela' Harrego.Chłopak jęknął.Wzięłaś go do buzi i zassałaś.Styles delikatnie pociągnął Cię za włosy.Zaczęłaś ruszać głową do przodu i do tyłu.Penis Harrego nadal się rozwijał.Drugą rękę zacisnęłaś na jego pośladku.Zaśmiał i się, a potem głośno zawył.Kiedy czułaś,że Harry dochodził wyjęłaś go z buzi i pocałowałaś Harrego.Lok położył Cię na plecach i wszedł w Ciebie.Jęknęłaś.Wszedł bardzo szybko i bez uprzedzenia.Czułaś się jak w innym świecie.Harry poruszał się w Tobie na razie wolno,ale pewnie.Jęczałaś,szeptałaś jego imię.Harry słysząc swoje imię zaczął poruszać biodrami dużo dużo szybciej.Wiłaś się po chłopakiem,który składał miliony krótkich pocałunków na Twoich ustach.Harry także cicho sapać i jęcząc.Po chwili doszedł w Tobie.Wyszedł z Ciebie i położył się obok Ciebie, z błogim uśmeichem Cię mocno przytulił.
-Mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę..-powiedział.
-Jaką.?-zapytałaż uśmiechając się.
-Spójrz na moje pośladki.-poprosił.
-Okey. Z przyjemnością.-zaśmiałaś się.Harry położył się na brzuchu i zobaczyłaś napis na jego pośladkach,który wyglądał tak: ,,WILL YOU MARRYT ME.?''
-To są jakieś żarty..?-zapytałaś śmiejąc się.
-Nie.Pytam się całkiem poważnie.
-Tak.Wyjdę za Ciebie.-powiedziałaś ze łzami w oczach.Harry sięgnął do szafki nocnej i wyjął z niej piękny piecionek.Wsunął Ci go na palce.Resztę Walentynkowej nocy spędziliście na całowaniu się i droczeniu ze sobą.

_______________________________________________
_____________________________________________

        
Hey.!
Wiem,że Walentynki były wczoraj,ale nie dodałam tego poprzedniego dnia ponieważ nie wyrobiłam się.Jak napisałam w Tytule ma się pojawić ważna inforamcja.Więc zastanawiam się nad zawieszeniem bloga.Mam małe probmlem i zdrowotne i rodzinne.Ostatnimi czasy także straciłam wenę.Wiem,że te imaginy też zepsułam,ale obiecałam sobie,że dodał je jako taki bonus.W niedzielę powinna pojawić się druga część imagina z Zaynem.Więc podsmując...imaginy zjebałam,a bloga zawieszam..prawdopodobnie.Proszę o skromny komentarz i dodawanie mojego bloga do obserwownych,jeżeli Ci się podoba.
Pozdrawiam.
Vas_Happenin_?!    

czwartek, 7 lutego 2013

Imagin z Zaynem +18. CZĘŚĆ PIERWSZA.♥

ZAYN JEST ZWYKŁYM CHŁOPAKIEM.♥
_____________________________________________
Twoja mama zmarła kilka lat temu.Mieszkałaś z ojczymem,który Cie poniżał i wykorzystywał.Nienawidziłaś go,ale musiałaś z nim mieszkać do pełnoletności.Chodzisz do liceum w Londynie.Najlepsza szkoła muzyczna jak tylko może być.Grasz na pianinie i gitarze.Kochałaś to robić.Kochałaś muzykę.Od dzieciństwa pomagała Ci uciekać od szarej rzeczywistości,pomagała Ci zapominać o problemach i dzięki niej z łatwością wyrażałaś swoje uczucia.Byłaś osobą nieśmiałą.Trzymałaś się z boku.Taka ,,szara myszka".Pewnego dnia pani od gry na pianinie wysłała Cię na konkurs.Bardzo się cieszyłaś,bo w końcu ktoś docenił Twoją wieloletnią pracę.Od samego rana się denerwowałaś.Starsza kobieta przyjechała po Ciebie około godziny 10.45,a na miejscu byłyście po godzinie 11.Bardzo się cieszyłaś, ale gdy tylko weszłaś na salę Twój entuzjazm ostygł,zaczerwieniłaś się i zastygłaś w bezruchu. Twoim oczom ukazał się anioł.Osoba doskonała,idealna bez żadnej skazy.Po prostu istota boska w ciele mężczyzny.Wyglądał na 19 może 20 lat.Nie miało to dla Ciebie znaczenia,po prostu nie mogłaś oderwać od niego oczu.Cała Twoja uwaga była poświęcana w tamtym momencie tylko jemu.Spojrzał na Ciebie.Szybko odwróciłaś wzrok czerwieniąc i spuszczając głowę w dół.
Pani Stevens: [T.I] Rozgrzałaś się w domu.?
Ty: Tttt.tak..
Pani Steven: Dobrze.Nie denerwuj się.Jesteś świetna.Dasz radę.
Ty: To mój pierwszy występ..
P.S: Zagadaj do niego.*powiedziała wskazując Zayna*
Ty: Ja.?
P.S: Nie..Święty Mikołaj.*zażartowała* Jesteś świetną dziewczyną.Masz u niego szanse.
Ruszyłaś niepewnym krokiem w stronę mężczyzny.Idealne,delikatne rysy twarz,czekoladowe spojrzenie,postawiona grzywka,słodki,męski zapach perfum,trzydniowy zarost...to wszystko wzbudzało w Tobie drżenie kolan i...motyle w brzuchu.? Może.Nie byłaś jak dotąd zakochana.
Ty: Hej.*powiedziałaś stojąc naprzeciwko Mulata*
On: Witaj.*uśmiechnął się,nogi się pod Tobą ugięły gdy zobaczyłaś ten anielski uśmiech*
Ty: Pierwszy raz tutaj.?
On: Nie.Trzeci.Ciągle zajmuję trzecie miejsce..a tak w ogóle to nazywam się Zayn Malik.
Ty: Miło mi Cię poznać Zayn,ja jestem [TWOJE DANE OSOBOWE.]
Zayn: Pierwszy raz.?
Ty: Tak.To mój pierwszy występ w życiu i denerwuje się jak cholera.
Zayn: Też tak miałem.Na czym grasz.?
Ty: Pianino,a Ty.?
Zayn: Gitara.
W tej właśnie chwili poprosili Cie na scenę.Jako najmłodsza uczestniczka rozpoczynałaś konkurs.Weszłaś niepewnym krokiem na scenę i usiadłaś za pianinem.Przygotowałaś się i spojrzałaś na Zayna.Uśmiechnął się do Ciebie,co dodało Ci pewności siebie.Zaczęłaś wygrywać piosenkę przygotowaną wcześniej.Melodia roznosiła się po sali niczym listki w jesienny dzień.Patrzyłaś na ludzi z lekkim przerażeniem,bo oni siedzieli jak zahipnotyzowani.Nie mogli oderwać od Ciebie oczu.Po chwili ten wstyd i strach zniknął kiedy tylko oczy Twoje i Zayna się spotkały.Po skończonym występie dostałaś owacje na stojąco.Kiedy schodziłaś zauwżyłaś dziewczynę z Twojej szkoły,która Cię nienawidziła.W pewnym stopniu Cię dręczyła.Zawsze chcę Cię udupić,to znaczy zniszczyć Ci życie.Podeszła do Zayna i czule go pocałowała.Cofnęłaś się odruchowo i udałaś do wyjścia.Chciałaś się udać na spokojny spacer.Chodziłaś w okół budynku.Wsadziłaś ręce do kieszonki i pozwoliłaś aby wiatr owiewał Twoją twarz.Po pół godzinie wyszła twoja nauczycielka i zawołała Cię,ponieważ było rozstrzygnięcie.Po kilku minutach konkurs został rozstrzygnięty.Zajęłaś pierwsze miejsce razem z Zaynem.Potem wszyscy zaczęli się rozchodzić.Na sali zostaliście tylko Ty i Zayn.
Zayn: Może chciałabyś się jeszcze ze mną spotkać.
Ty: Wiesz...nie chcę się mieszać w Twój związek z [Wredne imię(W.I)]
Zayn: Nie jesteśmy razem.
Ty: Pocałowała Cię.*powiedziałaś zakładając kurtkę.*Żegnaj Zayn.
Zayn: Do zobaczenia.
Uśmiechnęłaś się i udałaś do srebrnego samochodu starszej pani.
TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ.
Codziennie żałowałaś,że wtedy spławiłaś Twojego anioła,ale powoli oswajałaś się z tą sytuacją.Piątek.Ostatnia lekcja.Nagle wchodzi dyrektorka i przedstawia nowego nauczyciela od gry na gitarze.Patrzysz z zaciekawieniem w stronę drzwi.Gdy nowy nauczyciel wszedł do klasy.Zamarłaś.Postawiona grzywka,eleganckie jeansy,koszula i czarne okulary,które miały dodać mu powagi,a zrobiły zupełnie co innego.Tak,to był Zayn.Tamten Zayn.Uśmiechnęłaś się do niego,a on odwzajemnił uśmiech.Ta lekcja szybko minęła.Cały czas patrzyłaś na nauczyciela,przez co nie mogłaś skupić się na grze na gitarze.Zayn kazał zostać Ci po lekcjach.Wszyscy już opuścili klasę,a potem szkołę. Siedzieliście w ciszy.Poczekaliście,aż wszystkie światła na korytarzu zgasły.
Ty: Kazał mi pan zostać.
Zayn: Nie skupiłaś się na lekcjach.
Ty: Hmm..pomyślmy..Nie mogłam oderwać oczu od pana,panie Malik.
Zayn: Wypadałoby Cię ukarać.
Spojrzałaś na niego z łobuzerskim uśmiechem.
Ty: Większość nauczycieli karze mi napisać jakiś referat...
Zayn: Ja mam inne metody...Hmm..Jeszcze pyskujee..Nie ładnie..
Ty: Pan jest bardzo niegrzeczny.
Zayn bez namysły mocno naparł na Twoje usta.Pieścił twoje usta swoim językiem.Poczułaś,że przenosisz się do innego świata,innego wcielenia.To uczucie było nie do opisania.Czule oddałaś pocałunek.Położyłaś ręce na jego karku i kciukiem delikatnie gładziłaś miejsce za jego uchem.Oderwaliście się od siebie.Spojrzałaś w jego oczy.Pojawiły się w nich iskierki.
Zayn: Zróbmy to*wyszeptał*
Ty: Tutaj,w klasie.?
Zayn: Wolisz schowek..?
Ty: Jest mniejsze ryzyko przyłapania.
Zayn: Wiec chodźmy.
Zayn ujął Twoją rekę.Cieszyłaś się jak małe dziecko.Cały czas myślałaś o nim,a teraz idziesz na szybki numerek ze swoim nowym nauczycielem.Wpadliście do schowka woźnego czule się całując.Zayn oparł Cię mocno o ścianę i naparł na Twoje usta.Ujął Twoją twarz w ręce.Pocałował Cię w szyję i zrobił małą malinkę.
Ty: hmmmm..malinka..
Zayn: Po dzisiejszej przygodzie będzie nie tylko na szyi*zaśmiał się, przez co ty dostałaś gęsiej skórki.Całując Twoją szyję wsadził ręce pod Twoją koszulkę.Dotykał Twojego brzucha.
Zayn: Pragnę Cię.*wyszeptał*Od tamtego konkursu*mówił między pocałunkami*Twoich ust,twojego dotyku, brakowało mi Ciebie...Przejechałaś ręką po jego plecach.Krótko po tym Twoje ręce znalazły się pod koszulką Zayna.Twoje zwinne i zimne ręce dotykały jego rozpalonego torsu i pleców.Zdjęłaś jego koszulkę i całowałaś jego szyję.Zamiana ról.Teraz to Malik był przygwożdżony do ściany.Całowałaś jego tors,szyję,obojczyki.Dotykałaś jego ciała.Ręce zacisnęłaś na jego zgrabnych pośladkach.
Ty: Masz cudne pośladki.*wyszeptałaś,a Mulat się zaśmiał.Zdjął Twoją koszulkę.Zatrzymał wzrok na Twoich piersiach.Zawstydziłaś się.Nikt przedtem nie patrzył tak na Ciebie,z takim pożądaniem.Uśmiechnął się.Zayn przywarł do twoich ust.Jego pocałunki były pełne miłości i pożądania,jak nikogo innego.Ręce Zayna znalazły się przy twoim zapięciu od stanika i po kilku sekundach stałaś przed swoim nauczycielem w jeansach,tylko w jeansach,tak samo Malik,w samych spodniach.
Ty: Jesteś piękny.Jak anioł.*powiedziałaś patrząc mu w oczy.Mulat położył swoje ręce na Twojej pupie.Zaśmiałaś się.Znów zamiana ról.Zayn oparł Cię o ścianę i rozpiął Twój rozporek.Przytulił swoje biodra do Twoich,tak że czułaś jego nabrzmiałego penisa przez materiał.Przejechałaś ręką po jego przyrodzeniu.Nim się obejrzałaś stałaś przed nim w samych czarnych figach.Nie pozostawałaś dłużna i także pozbyłaś się jego spodni,przelotnie dotykając jego ,,przyjaciela".
Zayn: Wierzysz w to co my teraz robimy.?
Ty: Nie,ale bardzo mi się to podoba.
Z ust mulata wydobył się śmiech.Pod wpływem jego aksamitnego głosu ugięły się pod Tobą kolana.Uśmiechnęłaś się.Nachylił się nad Twoim uchem i do niego zamruczał, a potem wyszeptał
Zayn: Chce Cię.
Zachichotałaś.Mulat złożył czuły pocałunek za Twpim uchem,potem troszkę niżej,niżej.Całował Twoją szyję delikatnie,czule i z miłością.Ochyliłaś głowę do tyłu,zamknęłaś oczy i napawałaś się dotykiem ust Twojego anioła.Jednym palcem zahaczył o Twoje czarne figi,zsuwając je trochę niżej.Nadal pieścił językiem i ustami Twoja szyję.Następnie całował Twoje obojczyki,zostawiając na nich mnóstwo malinek.Oderwał się od Twojego ciała i mocno przywarł do Twoich rozchylonych ust.Oblizałe je swoim językiem,a następnie nieśmiało wsadził go do Twojej buzi.Wasze języki połączyły się w jedność.Tak jakbyście się tak całowali całe życie.Wasze jęzuki zachowywały się jakby tańczyły 'taniec ognia'.Twoje ręcę błądziły po jego delikatnych plecach.Zayn oderwał się od Ciebie i zacisnął ręce na Twoich piersiach patrząc Ci głęboko w oczy.Cichutko jęknęłaś.Zaczął je całować,lizać,ssać,a następnie kolejno przygryzał sutki,co doprowadzało Cię do szaleństwa.Przymknęłaś oczy,Twój oddech nie był już spokojny i opanowany..był szybki i płytki.Klęknął przed Tobą i zaczął całować Twój płaski brzuch.Składał na nim miliony krótkich,ale gorących pocałunków.Po chwili wstał i pozbył się swoich bokserek,a następnie Twoich majtek.Wasze ubrania były pozrzucane po całym schowku.
Zayn: Chcesz tego.?*zapytał zmysłowo*
Ty: Tak.*odpowiedziałaś krótko i pocałowałś go kładąc mu ręce na karku i przyciągając go do siebie.Uśmiechnął się przez pocałunek.Jedną ręką zwalił wszystko co było na małym,drewnianym stoliku w schowku i delikatnie Cię na nim położył.Był taki czuły i delikatny.Obchodził się z Tobą,tak jakbyś była najcenniejszą 'rzeczą' jaką posiadał.Zaczął całować Twoje uda.Czy się bałaś.? Hmmm..cholernie.To był Twój pierwszy raz i nie miałaś pojęcia co masz robić,ale kochałaś Zayna i ufałaś mu.Nie bałaś się,że będzie Cię coś bolało,bo wiedziałaś,że Mulat nie pozwoli na Twój ból.Całował Twoje uda coraz wyżej i wyżej gdy nagle pojawił się na Tobą.
Zayn: Kocham Cię.*wyszeptał wprost na Twoje wargi*
Ty: Ja Ciebie też..tak bardzo mocno..odkąd Cię zobaczyłam.*powiedziałaś i poczułaś ciepłe wargi na swoim nosku.Zamrszczyłaś nosek i się zaśmiałaś.
Zayn: Na pewno tego chcesz.?
Ty:Tak,Zayn,na pewno chce się z Tobą kochać.Tu i teraz.*sama nie wierzyłaś,że to powiedziałaś.Na ogół byłaś bardzo nieśmiała.*
Zayn:Jak będzie boleć masz mi powiedzieć.
Ty: Dobrze,proszę pana*zażartowałaś.Zayn rozchylił Ci delikatnie nogi i wypełnił przestrzeń między nimi swoim ciałem.Po chwili bardzo delikatnie i powoli w Ciebie wszedł.Cicho jęknęłaś,bolało Cię,ale nic nie mówiłaś,nie chciałaś tego kończyć.Gdy Zayn wchodził w Ciebie głębiej ból znikał,a zastępowała go przyjemność i rozkosz.Nie wchodził w Ciebie całą długością,bał się.W końcu to był Twój pierwszy raz.Nie krwawiłaś z czego się nawet ucieszyłaś.Za kolejnym razem Zayn wszedł w Ciebie dużo pewniej i trochę mocniej.Z Twoich ust wydobył się cichy jęk.Zayn słysząc go uśmiechnął się.Wiedząc,że już nie sprawia Ci bólu poruszał się w Tobie dużo szybciej i dużo mocniej.Jęczałaś i krzyczałaś jego imię na przemian.Było Ci cholernie dobrze.Po chwili usłyszałaś także jęki Twojego boy'a.Uśmiechnęłaś się.Wiedziałaś,że Zayn zaraz będzie szczytował i nie myliłaś się.Głośno krzyknął i poczułaś jego nasienie w sobie.Zeskoczyłaś ze stolika i wraz z Zaynem osunęliście się po ściane.Byliście zmęczeni.
Zayn:Kocham Cię skarbie.
Ty: Ja Ciebie też.*staraliście się uspokoić oddech*
Zayn:Wiesz,że tak słodko pachniesz..*powiedział i zblliżył twarz do Twojej szyi.Delikatnie wodził nosem po niej.*Nie miał bym nic przeciwko,żeby Twój zapach pozostał na zawsze moim tlenem*zaśmiał się*
Ty: Też bym nie miała nic przeciwko*powiedziałaś i pocałował go w czoło.*leżeliście dłuższą chwilę i zaczęliście się ubierać.Pierwszy raz w życiu byłaś szczęśliwa.Zayn był pierwszą osobą,której ufałaś w 100%,tak krótko go znając.Wiedziałaś już,że on Cię nigdy nie skrzywdzi,że będzie przy Tobie w każdym trudnym momencie Twojego  życia.Wyszliście szczęśliwi ze szkoły,sprzątając po sobie oczywiście, i ruszyliście w kierunku Twojego domu.Zayn odprowadził Cię pod sam dom,czule pocałował i rozeszliście się.Otworzyłaś drzwi i weszłaś do środka.Taty jeszcze nie było.Cieszyła się,bo wiedziałaś,że dostałabyś niezły ochrzan,delikatnie ujmując.Udałaś się na górę i wzięłaś długą i gorącą kąpiel.Wyszłaś z wanny i otuliłaś swoje ciało grubym czarnym ręcznikiem.Wyszłaś z łazienki i weszłaś do pokoju.Przekręciłaś kluczyk i podeszłaś do szafy w celu znalezienia jakichś ubrań.Nagle poczułaś czyjś dotyk na swoich barkach.Miał duże i ciepłe ręce.Odkręciłaś się i spotkałaś usta Zayna,które tak czule i delikatnie Cię całowały.
Ty: Co Ty tu robisz.? 
Zayn: Tęskniłem.
Ty: Mój tata zaraz wraca z pracy.Nie będzie zadowolony...*powiedziałaś przejęta tym ,że może coś zrobić Zaynowi*
Zayn: Pocałuj mnie na dobranoc i znikam.
Posłusznie wykonałaś polecenie.
Zayn: ajajaj..Nie tak..tak jak całujesz na dobranoc*przekomarzał się z Tobą.Dotknęłaś jego policzków i mocno go do siebie przyciągnęłaś.Oparłaś się o ścianę,a ręce Zayna powędrowały na Twoje boki.Językiem przejechałaś po jego ustach.
Zayn:Hmmm..podniecające..*pocałowałś go jeszcze raz i jeszcze raz pogłębiając pocałunek z każdym ruchem warg i zatracając się w aksamicie 'Zayn'owych' ust. Usłyszeliście jak samochód wjeżdża na podjazd to był Twój tata.Kiedy usłyszeliście,że wszedł do domu Zayn natychmiast wyszedł oknem, tak samo jak wszedł.Napisał Ci sms.
-'Napisz jak zaśnie.Tęsknie za Tobą.Zayn.:)xx'
-'Zobaczymy się jutro w szkole.[T.I]'
-'Ja chce Cię jeszcze dziś zobaczyć..Chodźmy na spacer jest dopiero 17..Proszę..chodź do mojego domu.'
-'Zaynnn..zobaczymy się jutro w szkole musze jeszcze lekcje odrobić.'
-'Umieram z tęsknoty..Nie chcesz mnie uratować..:c Nie kochasz mnie...Wiedziałem..'
-'Będę za piętnaście minut...i będziesz mi lekcje robił..'
-'awww..Dzwonię po kumpli..Nie będzie problemu jak przyjdzie czterech idiotów.?:D'
-'Nie,Kocham Cię.Zaraz będę'-spakowałaś swoje zeszyty i książki i ubrałaś się.Założyłaś czarne rurki,musztardowa bluzkę i czarną marynarkę do tego kilka wisiorków i bransoletek.Zbiegłaś na dół.
Ty: Hej Tatuś.Obiad masz w lodówce ja wychodzę będę o 21.
Tata: Gdzie idziesz.?
Ty: Do Zayna.
Tata: Do Zayna.? Po co.?Kto to Zayn.?
Ty: To mój nowy nauczyciel...Mam mi pomóc w lekcjach.Dyrektor mu kazał nabić sobie ,punktów' w karcie nauczyciela.
Tata: Tylko nie zakochaj się w nim...-powiedział ostro-Kiedy zadzwonię masz wrócić.
Ty: Będę o 21,okey.? 
Tata: Dobra i ani minuty dłużej.-ubrałam się szybko i pognałam w stronę domu Zayna.Po kilku minutach zapukałam do drzwi.Było słychać śmiechy i odgłosy telewizora.Zapukałaś jeszcze raz.Otworzył Ci jeden z jego kumpli.Był wysoki i miał burze loków na głowie.
On:Witaj kocie..
Ty: Cześć.Ja do Zayna przyszłam*zaśmiałaś się nerwowo.Po chwili Twój chłopak przyszedł*
Zayn:Harry nie sliń się..Ona jest moja.*zawstydziłaś się.weszłaś.Zayn Cie mocno pocałował.Zdjęłaś kurtkę,szalik i buty.*
Zayn:Tęskniłem.
Ty: Taa..ja też Słonko.
Harry: Chłopcy Zayn sprowadził kociaka do domu.*wszyscy zaczęli się śmiać,Ty także.Udaliście się do salonu.Gdy weszłaś trzej pozostali chłopcy wbili w Ciebie swoj wzrok o otworzyli buzię.*
Ty: Jestem brudna.?*zapytałaś ocierając twarz.*
Blondyn: Piękna...*powiedział bez namysłu.Zachichotałaś.*
Zayn: Poznajcie [T.I],[T.I] to jest niewyżyty Harry,słodki Nialler, Louis i grzeczny Liam.
Ty: ahaaaa..Okey..Miło mi Was poznać.
Louis: Czemu im coś dodałeś a mnie przedstwaiłeś tak pospolicie..
Zayn: Bo Ty jesteś i słodki i niewyżyty i zboczony i nie ma dla Ciebie granic moralności...*wszyscy zaczęli się śmiać.Razem z Zaynem usiedliście na fotelu.Objął Cię ramieniem i pocałował w szyję.*
Ty: Więc od czego zaczniesz literatura, matma, biologia czy chemia.?*zapytałaś i znów usłyszałaś śmiechy chłopców.*
Zayn: Biologia*zaśmiał się i Cie pocałował.*Anatomia.*szepnął i pozwolił aby jego oddech obiegał Twoja twarz.Zamknęłaś oczy i napawałaś się tą chwilą.Po chwili zaczęliście rozmawiać z chłopcami na błahe tematy.Śmialiście się wniebogłosy.*
Louis: Wyjeżdżam.*powiedział lekko smutny*
Zayn: Jak to.?
Louis: Wracam do Doncaster na zawsze.
Harry: Ale czemu.?
Louis :Wyrzucili mnie ze szkoły..Mama jest wściekła...Kazała mi natychmiast wracać.
Ty: Za co Cie wyrzucili...
Louis: Chyba nie powinnaś się interesować tym tematem.
Zayn: Znów rozprowadzałeś dragi.
*Louis milczał.*
Zayn: Czy Ty naprawdę jesteś taki tępy.?! Louis.! Do cholery jasne ile ty masz lat.! Ja pierdole...Obiecałeś mi ze skończysz z narkotykami.! Przyłapali Cię...
Louis: Noo..emmm..bo..tak..
Harry: Mnie i Liama też.
Zayn: Czy wy żeście na te pierdolone łby upadli.?! i tak mieliście przejebane w tej szkole..co w was wstąpiło.Chłopaki.! Gdzie są tamci czterej idioci z którymi się przyjaźniłem...
Harry: Może zniknęli wtedy kiedy Ty nas olałeś..*powiedział.Zayn musiał wyjechać na studia pedagogiczne.*
Zayn: Ciągniesz to od dwóch lat.?! Wy też *spojrzał na Liama i Louisa*
Ty: Zayn spokojnie...Nie krzycz na nich...To niczego nie zmieni...
Zayn: Tyle razy wam dupy ratowałem,ale wiecie co...jak chcecie to się kurwa staczajcie...powoli i boleśnie..ode mnie pomocy już nie otrzymacie...!*krzyknął wściekły na chłopców.*
Louis: Ale...Zayn..no...przepraszamy..
Zayn: Po chuj mnie przepraszasz...?! Sprzedając komuś te dragi zniszczyłeś mu życie tak jak sobie,Hazzie i Liamowi..!
Ty; Przestań na nich krzyczeć.! Krzykiem nic nie wskórasz...*stanęłaś w obronie chłopców. Było Ci tak bardzo szkoda.*
Zayn: Pakujcie swoje rzeczy i wypieprzajcie z mojego domu..natychmiast..*powiedział zamykając oczy i wskazując palcem drzwi.*
Ty: Zayn...To twoi przyjaciele..
Zayn:Tyle razy im pomagałem,a oni znów to samo..Tyle kaucji za nich wpłaciłem..Pracuje i utrzymuje ich odkąd tu są..Dobra karma się już skończyła..*Liam popatrzył na Ciebie i na przyjaciela ze łzami w oczach.*
Zayn: Przepraszam..Nie chciałem tego powiedzieć..Jesteście moimi przyjaciółmi..przepraszam.*Niall patrzył przerażony na Zayna.Nigdy nie widział go w takiej furii.*Przepraszam Was jeszcze raz..ale ile można Was prosić..*powiedział ze łzami w oczach..*Ile.?*zapytał*Niszczycie sobie życie tym gównem..*rozpłakał się.Louis podbiegł i go mocno do siebie przytulił.*
Louis: Zmienię się.Obiecuje.Dla Ciebie.*Zayn spojrzał mu w oczy.Nie wiedziałaś co się dzieje, tak samo jak Niall.*
Harry : Ja też.Obiecuje skończyć z narkotykami.Przysięgam*dołączył się do uścisku przyjaciół,a następnie dołączył także Liam.Była godzina 21.10.*
Ty : O matko tata mnie zabije..*powiedziałaś przerażona.Złapałaś torbę kurtkę i wybiegłaś z domu Malika.Pobiegłaś do domu.Twój tata czekał na Ciebie w ganku.Był wściekły.*
Ty: Tato przepraszam..Więcej się nie spóźnię..zasiedziałam się u Zayna..Przepraszam..
Tata: Mieliśmy umowę..Masz 10 minut spojrzenia..Pieprzyliście sie..*zapytał z sarkazmem* a może mu obciągałaś..
Ty: Tato.!*krzyknęłaś*Oglądaliśmy film...O co ci chodzi..
Tata: Powiedz..Przeleciał Cię...Czy sama mu wskoczyłaś do łóżka,zdziro..*była bardzo chamski*
Ty: Tato..przestań.!
Tata: Wiem,że się z nim ruchałaś..woźny dał mi kasetę z jego kantorka..Jesteś małą wredną suką,dziwką..Jesteś jak matka..Puszczasz się za darmo..
Ty: Przestań.! Nie mów tak o mamie..! Gdzy by nie ona już dawno byś zdechł narkomanie.!*wykrzyczałaś mu.Uderzył Cię.Dostałaś siarczystego policzka.* Nie bij mnie.*powiedziałaś przez zaciśnięte zęby.uderzył Cię jeszcze raz.Bardzo Cię bolało.Miałaś bardzo delikatną skórę.Najmniejsze uderzenie zostawiało sińce na Twoim bladym ciele.*Nie bij mnie..*powiedziałaś głośniej i go odepchnęłaś.*
Tata: Więcej się z nim nie spotkasz,suko.Napewno nie po tym, mała dziwko...*powiedział i Cię bardzo mocno popchnął w stronę salonu.Zakleił Ci ręce i buzię.Popchnął na kanapę,rozebrał cię bardzo brutalnie kalecząc Twoje ciało.Przejechał bardzo ostrym nożem to Twoim płaskim brzuchu.Tak okaleczał Cię.Zrobił trzy cięcia,długie,ale płytkie.Potem poszło już szybko.Krzyczałaś krztusząc się własnymi łzami,ale nikt nie zareagował,a może po prostu nikt nikt nie chciał zareagować.Puścił Cię.Szybko pobiegłaś do swojego pokoju.Płakałaś...nie...ryczałaś.Wbiegłaś do łazienki i wymiotowałaś.Brzydziłaś się swoim ciałem,brzydziłaś się sobą.Nie mogłaś patrzeć na Twoja opuchniętą twarz,na Twój rozcięty łuk brwiowy i wargi.Wzięłaś prysznic.Bardzo długi.Szorowałaś swoje ciało,ale to nic nie dało.To uczucie nie minęło.Spakowałaś swoje Rzeczy i uciekłaś przez okno tak jak to zrobił Zayn.
-'Zayn...musimy się spotkać...Nie możemy się spotykać.Big ben.Czekam.'
-'Dobrze.zaraz będę.'
Po kilku minutach byłaś pod Big Benem.Czekałaś nie całe dwie minuty i był Zayn.
Zayn: O kurwa....O matko..Co Ci się stało...
Ty: To on..on...mnie..*krztusiłaś się łzami..*
Zayn: zabije go..zabije..
Ty: Nie..Nie warto..Błagam nie rób mu nic..będziesz miał kłopoty..
Zayn: Jak długo to trwa..*Nie miałaś odwagi mu opowiedzieć..*Skarbie..*przytulił Cię bardzo mocno do siebie i głaskał po włosach.* Nie pozwolę żeby on Cię traktował jak....śmiecia..chociaż śmiecia traktuje się lepiej niż...*Zayn umilkł i pocałował Cie w czoło...*Zabije go..*dotknął Twoich rozciętych miejsc..*Boże..Kochanie..Chodź do mnie..Nie wrócisz tak..
Ty: boje się,Zayn,boje się.*powtórzyłaś.*To było pierwszy raz...dziś..nigdy go takiego nie widziałam..Boje się.*powtarzałaś tuląc się do klatki piersiowej swojego anioła.*
Zayn: Już..ciiiiszzzzz..Kocham Cię i zrobię wszystko żebyś więcej go nie spotkała..obiecuje..*powiedział i przytułi go jeszcze mocniej do siebie.*obiecuje..*wziął Cię na ręce i zaniósł do swojego domu.Chłopcy bardzo się przejęli gdy zobaczyli w jakim jesteś stanie.Całe ciało cię bolało, a najbardziej dolne części.*
Zayn: Chodź na Górę...Naszykuję Ci pokój..*poszłaś posłusznie za Zaynem.Udaliście się na górę.Mulat zaprowadził Cię do pokoju na samym korytarzu.usiadłaś na łóżku.*
Zayn: Ja prześpię się na kanapie...Kocham Cię..śpij dobrze*powiedział*
Ty: Zostań ze mną..Proszę.*powiedziałaś zapłakana.*
Zayn:Dobrze.*podszedł do Ciebie i objął Cię ramieniem.Położyliście się na miękkim łóżku.Utonęłaś w jego ramionach.*
Zayn: Kocham Cię..Zawsze będziemy razem..zawsze.*zamknęłaś oczy i wtuliłaś w swojego mężczyznę.Wsadziłaś nogę między jego łydki,przysuwając go jeszcze bliżej do siebie.Zayn miał 25 lat,a Ty 17..Dzieliło Was tylko 8 lat,ale to dla Ciebie nie robiło różnicy.Zasnęłaś w jego ramionach.W nocy obudził Cię Twój ojczym.Przyszedł do Zayna to co zobaczyłaś było straszne.Chciałaś krzyczeć,ale on kazał ci siedzieć cicho.

                  CDN.

_________________________________________

Hejo,
TEGO IMAGINA DEYKUJĘ WSPANIAŁEj OLI KANIEWSKIEJ..KOCHAM CIĘ,SZKRABIE.! DEDYKUJE GO TAKŻE WIERNEJ CZYTELNICZCE @Monkey_1D .POWIEM CI,ŻE KOLEJNY PRAWDOPODOBNIE BĘDZIE Z NIALLEM...TAKŻE DLA CIEBIE; )XX
przepraszam Was za to zaniedbanie,ale miałam poważne problemy zdrowotne,z których razcej szybko nie wyjdę..Wiem imagin do dupy,ale ja tak długo nie pisałam. Proszę o skromny komentarz,piszcie nawet najmniejsze uwagi.Dziękuje za wszystkie wejścia do tej pory i za komentarze,bardzo podnosicie mnie na duchu.Dziekuje Wam za to.JEŻELI CHCESZ DEDYKACJE DO KOLEJNEGO IMAGINA PISZ W KOMENTARZACH.EESZ
Pozdrawiam, Vas_Happenin_?!

NASTEPNY IMAGIN/ KOLEJNA CZĘŚĆ - 10 KOMENTARZY. : )).