niedziela, 30 grudnia 2012

Imagin z Harrym. ♥ + Liebster Award.

Liebster Awodr od 
http://theydont-know-about-us.blogspot.com/ 
1. Jak masz na imie ?
Vicki.
2. Lubisz śnieg ?
Tak.
3. Posiadasz krążek Up All Night albo Take My Home ?
Niestety nie.: C
4. Masz swoje powołanie w życiu ? Jak tak to jakie ?
Nie.Nie mam pojęcia co chce robić w życiu.Wszyscy w koło wiedzą tylko nie ja.Lubię grać na gitarze i pisać.
5. Masz ADHA xD ?
Tak.
6. Do jakiej sławnej gwiazdy jesteś podobna/ny ( wygląd charakter) ?
Myślę,że do Zenday'i i jestem mieszanką chłopców z One Direction z charatkeru, a wyglądu moja siostra powiedział,że Demi.
7. Podoba Ci się mój blog ?
Pewnie.Jest świetny.
8. Lubisz kawe ?
Tak.
9. Ulubiony kolor ?
Niebieski.
10. Kogo z 1D lubisz najbardziej ?
Wszystkich lubię tak samo,ale jeżeli mam już wybierać to Niall.
11. Coś co wyróżnia Cię spośród innych ?
Myślę,że poczucie humoru i to,że nie biorę życia na poważnie.

_______________________________________________________
Mieszkasz w Londynie od małego.Nigdy nie poznałaś swojego taty.Zostawił was gdy miałaś pięć lat.Wtedy właśnie dowiedziałaś się,że jesteś chora.Miałaś białaczkę,ale nigdy nie poddawałaś się.Teraz masz 18 lat.Zawsze walczyłaś.Dla Ciebie słowa ,,PODDAĆ SIĘ" nie istniały.Walczyłaś dla siebie,Twojej siostrzyczki i mamy.Kochałaś je nad życie,ale walczyłaś także dla Twojego przyjaciela,który o Tobie zapomniał.Tak walczyłaś dla Harrego Stylesa,tak tego Harrego Stylesa z One Direction.Codziennie rano się budziłaś z nadzieją,że może do Ciebie napisał.Nie miałaś nawet okazji pożegnać się z nim kiedy wyjeżdżał w trasę.Nie było go już rok.Bardzo za nim tęskniłaś i za chłopakami także.Byliście zżyci.BYLIŚCIE.Cały Twój pokój był oblepiony jego plakatami i waszymi zdjęciami.Lubiłaś usiąść na parapecie z kubkiem gorącej czekolady w ręku i patrzeć na wasze uśmiechnięte twarze.Lubiłaś wspominać.Tym razem było tak samo.Obchodziłaś swoje osiemnaste urodziny.Harry obiecał,że na nich będzie.Mieliście zrobić sobie takie same tatuaże.Obudziłaś się o 13.13.Pomyślałaś: ,,Przyjedzie" i uśmiechnęłaś się sama do siebie.Chciałaś do niego zadzwonić,ale coś w środku mówiło Ci żebyś tego nie robiła.Biłaś się z własnymi myślami.Wzięłaś shorty i koszulkę Harrego,która Ci zostawił i ruszyłaś do łazienki.Wzięłaś szybki prysznic.Owinęłaś ciało bezowym ręcznikiem ispojrzałaś w lustro.Byłaś naprawdę piękną dziewczyną.Śliczne oczy.piękne włosy.cudna figura.Rozczesałaś włosy i uśmiech z Twojej twarzy znikł.Harry zawsze je tak przeczesywał ręką.Powiedziałaś sama do siebie
Ty: Czas zapomnieć.On nie wróci.Ubrałaś się.Wysuszyłaś włosy i upięłaś je w koka.Gdy weszłaś do pokoju Twoja mama i trzyletnia siostrzyczka tam stały z tortem i uśmiechem na ustach.
Mama: Sto Lat.!
Siostra: Śto Lat [zniekształcone T.I] 
Mocno je do siebie przytuliłaś.Zaczęłaś dziękować.Potem zjedliście tort i zaczęliście oglądać film.Ciągle spoglądałaś na telefon.
Mama: Spokojnie.Obiecał to przyjedzie.Ty: Mamuś kogo chcesz oszukać.? Nie dzwonił od roku.
Mama: Znacie się od dzieciństwa to,że nie dzwonił to nie znaczy,że zapomniał.
Ty: Nie..To właśnie to oznacza.To przykre.
Mama: Misiu..nie bądź smutna..To Twoje osiemnaste urodziny.Zaszalej.
Ty: Pójdę na górę,dobrze.?
Mama: Okey.Leki weź.
Ty: Dobrze.-Poszłaś do swojego pokoju i wzięłaś posłusznie leki.Weszłaś na Twittera z nadzieją,że może tam złożył Ci życzenia,ale nic.Byłaś załamana.Zaczęłaś zdejmować zdjęcia ze ścian.Jednak po chwili znów je przyczepiłaś.
Ty*wyszeptałaś*: Kocham Cię,Harreh.Czemu Cię tu nie ma.
Położyłaś się na łóżku.Nie płakałaś.Nie miałaś tego w zwyczaju i nie miałaś na to siły.O godzinie 17.56 wyszłaś z domu i udałaś się do studia tatuażu.Wybrałaś ten tatuaż,który podobał się Hazzie i zrobiłaś go.Zrobiłaś to.Nareszcie masz tatuaż,ale nie cieszyło Cię to,bo nie miałaś się z kim cieszyć.Poszwędałaś się po Londynie.Ściemniało się więc wróciłaś do domu.
Ty: Mama.!
Mama: [T.I] ktoś na Ciebie czeka w salonie.
Ty: Hyyy..!
Ruszyłaś pędem do salonu nie oddychając.Zobaczyłaś całą piątkę.Louis uśmiechał się szeroko do Ciebie.Niall i Liam trzymali ogromny tort,a Zayn podtrzymywał prezenty dla Ciebie, a Harry stał i wpatrywał się w Ciebie.
Ty: Aaaaaaa.! Jesteście.! O Boże nie wierzę w to..Wy naprawdę tu stoicie..O kurw...
Mama: [T.I]
Ty: De...
Louis: O kurwde.?
Ty: Czepiasz się.! Nic się nie zmieniłeś.Aaaaa.! 
Podbiegłaś do niego i skoczyłaś mu na ręce. Zayn: Twój głos jest nadal tak wysoki jak wcześniej.
Ty: AA.!Zayn..! Boże jak ja za wami tęskniłam.
Harry: Nie jesteś zła.?
Ty: Za co.? 
Niall: Nie odzywaliśmy się rok..
Ty: To co..ważne,że jesteście tu,teraz. Szeroko się uśmiechnęłaś.
Mama: Od waszego wyjazdu się tak nie uśmiechała.
Liam: Jeszcze powiedz,że gadałaś do zdjęć.
Ty*rzucasz w niego poduszką* Może..
Niall: możemy już jeść.?
Ty: Pewnie.! Niall oddaje Ci ten honor i pokrój ten tort.
Niall: aa.!
Po chwili wszyscy zajadali się pysznym czekoladowym tortem.
Zayn: Nie pomyślałaś życzenia..
Ty: Jesteście tu..Czego więcej mi potrzeba.?*Przytuliłaś ich wszystkich.*
Zayn: [T.I] niedługo mamy kolejną trasę.
Ty: Chyba sobie żarty robicie..
Louis: No właśnie nie.W Londynie będziemy 4 miesiące, a potem wyjeżdżamy na pół roku.
Ty: Nie nie nie nie możecie.
Harry: Nam też jest przykro.
Niall: Proszę pani..Czy [T.I]może z nami jechać.?
Ty: Mamaaaaa...
Mama: Nie.Choroba Cię ogranicza.Przykro mi.
Louis: Wybacz młoda.
Ty: No cóż znów bedę musiała się pogodzić z tym,że was tracę.
Harry: Nigdy nas nie stracisz.'
Ty: Yhym.Właśnie co was odzyskałam.Znów nie będziecie ze mną gadać pół roku,to boli.
Niall: Przepraszamy,ale sama wiesz..
Ty: Nie,Niall właśnie nie wiem..
Zayn: Spokojnie.Cieszmy się tymi czterema miesiącami.
Harry: Tak Zayn ma rację.
Mama: Macie gdzie spać.?
Zayn: Prześpimy się w hotelu.
Ty: Nie mam mowy.Śpicie tu.
Liam: Skoro nalegasz.Obrazisz się jak wyjdę.?
Ty: Z Danielle.?
Liam: Tak.
Ty: Idź.-usmiechnęłaś się.Liam przytulił Cię i wyszedł.Harry usiadł obok Ciebie.
Zayn: Otworzysz prezenty.?
Ty: Pewnie.
Było pięć pudełek.Uśmiechnęłaś się mimo smutku w srecu.
Pierwszy był od Nialla.Gitara<klik> z autografem Justina Bibera.Zaczęłaś piszczeć.
Drug od Louisa i był to słuchawki <klik> . Trzeci był od Zayna i wyglądał tak<klik>

Czwarte pudełko było od Liama.Dostałaś to<klik> Ostatnie pudełko było od Harrego.Bałaś się otworzyć.Było inne niż wszystkie.Otworzyłaś i łzy napłynęły Ci do oczu. To był Kotek
Ty: O rany...Jaki on śliczny..Aa..! Dziękuje wam chłopcy.Wszystko jest piękne.Kocham Was.
Harry: Jak go nazwiesz.? 
Ty: Feliz.
Niall: To oznacza szczęście.?
Ty: Tak.Jaki on słodki.
Resztę wieczoru spędziliście na rozmowach,śmiechach i wspominaniu tego jak było kiedyś.Około 2.30 Liam wrócił i poszedł na górę zaraz za nim ruszyli Lou,Nialler i Zayn.
Harry: Zostaliśmy sami.
Ty: Noo..sami..TO jest przerażające.   
Harry: Boisz się mnie.?
Ty: Może.
Harry: Pomożesz mi.?
Ty: W czym.?
Harry: Bo jest pewna dziewczyna..
Ty: Tak..
Harry: Kocham ją.
Ty: Więc jej to powiedz.
Harry: Właśnie powiedziałem.
Ty: Musi być niezł..Ejjj..
Harry zaczął się śmiać.
Ty: Naprawdę.?
Harry: Tak.Kocham Cię.
Ty: Ale nie możemy być razem.
Harry: Czemu.?
Ty: Wylatujecie w traaa*Harry nie pozwolił Ci dokończyć tylko czule złączył wasze usta w pocałunku.Położył Cię na kanapie i czule całwoał.Twoje ręce mimo tego,że Twój mózg stanowczo odmawiał powędrowały na jego szyję.Język Harrego po chwili znalazł się w Twojej buzi.Delikatnie gładził Twoje podniebienie.Wasze języki tańczyły ze sobą.Zachowywały się tak jakby wiedziały,że są stworzone dla siebie.Jakby tańczyły tango.Jeded był zależyn od drugiego.Harry przestał Cię całować*
Harry: Nie mów,że Ci się nie podobało.
Ty: Nie możemy.Teraz bardzo cierpiałam..Boje się Harry..Ja po prostu się boje,że znów mnie zostawisz tu, w tym wirze kłamst i ustawek.Nie chce znów zostać sama.
Harry: Nie zostawię Cię.Zostanę tu.
Ty: Nie możesz poświęcać dla mnie swojej kariery.Za długo na nią pracowałeś.
Harry: Ten rok był najgorszym rokiem w moim życiu.Codziennie rano się budziłem tylko dla Ciebie,marzyłem o tym żeby Cię dotknąć,pocałować,objąć..Nie rób mi tego,proszę.
Ty: Alee..boje się*wyszeptałaś.*
Harry: Do odważnych świat należy.Będziesz moją drugą połówką.?
Ty: Alee.....Tak.
Pocałowałaś go czule.
Ty: Tylko nie zostawiaj mnie.
Harry: Ciebie.? Nigdy.
Usnęłaś w jego ciepłych ramionach,na kanapie.Rano obudził was głos Twojej siostrzyczki.
Sis: Hally,Hally..psyjechałeś.
Harry: Hej młoda.*poczochrał jej włoski.*
Sis: [zniekształcone T.I] ciągle o Tobie mówiła,
Harry: Tak.? A co mówiła.?
Sis: Zee..mas ładne włoski i ze cie kocha i płakała gdy patrzyła na Wase zdjęcia.
Mama: [I.T.S] chodź.Nie budź ich.
Harry spojrzał na Ciebie i pocałował w czoło i nosek i policzki.
Ty: Hej.
Harry: Witaj.
Ty: Ale mnie głowa boli.
Harry: Może pójdziesz na górę i położysz się jeszcze spać,kochanie.
Ty: Nie chce tracić dnia z Tobą,bo mnie głowa boli.Idziemy do chłopaków.?
Harry: Pewnie.
Udaliście się na górę i weszliście do pokoju chłopaków.Spali tak słodko. 
Harry:Witajcie,chłopcy.
Louis: Wyjdź.
Zayn: Jak wyglądam.
Ty: Sexi.Teraz wstajemy,wstajemy szkoda takiego pięknego dnia..!
Niall:Yyyy..Nie
Ty: No weźcie,no.!
Niall: Zrobisz mi naleśniki.?
Ty: Okey.
Niall: Już nie śpię*zerwał się z łóżka.*
Po chwili wszyscy siedzieli w kuchni i zajadali się Twoimi naleśnikami.Udałaś się na górę i wzięłaś prysznic.Owinęłaś ciało beżowym ręcznikiem.Wytarłaś się i ubrałaś.Wyszłaś do pokoju,wzięłaś torebkę i czekałam aż chłopcy zjawią się w moim pokoju.Po pół godziny się zjawili.Poszliśmy do kina i do parku.Ciągle się wygłupialiśmy i śmieliśmy.W pewnym momencie wskoczyłaś na plecy Hazzy.Zaśmiał się,ale niósł Cię.Potem wróciliście do domu i oglądaliście film.
CZTERY MIESIĄCE TEMU.
Ty i Harry mieliście swój pierwszy raz.Byłaś bardzo szczęśliwa z nim.Kochałaś go,a on kochał Ciebie.
TYDZIEŃ PRZED TRASĄ.
Harry: Nie wytrzymam bez Ciebie.
Ty: Ja też.Harry muszę Ci coś powiedzieć..
Harry: Kocham Cię bardzo mocno.Jedź ze mną.
Ty: Harry nie mogę.Muszę tu zostać.
Harry: Uschnę z tęsknoty.
Ty: Będę dzwonić.
Harry: Ale przez telefon mnie nie pocałujesz.
Ty: Ale..Harry tak musi być.Musimy się z tym pogodzić i koniec.
Harry: Kupię Ci bilet.
Ty: Nie musisz mi kupować biletu.
Harry: Ale chcę.
Ty: Ale i tak nie będę mogła przyjechać.Muszę zostać w Londynie.
Harry: Kocham Cię.
Zbliżył swoje usta do Twoich jednak Cię nie pocałował.Pozwolił aby jego oddech owiewał Twoją twarz.Spojrzałaś na jego usta.Były rozchylone.Brutalnie przywarłaś do jego ust.Wpiłaś się w jego czerwone,miękkie usta.Złapałaś go za kark i przycisnęłaś go jeszcze bliżej siebie,tak aby całe jego ciało przylegało do Ciebie.Wasze oddechy połączyły się w jedność.Były szybkie i płytkie.
Louis: Harry..ymm.przepraszam..Musimy już jechać.
Ty: Mogę Was odprowadzić na lotnisko.?
Harry: Pytasz się jeszcze.Pewnie.
Chłopcy spakowali swoje walizki,wsiedliśmy do samochodu i Liam ruszył w stronę lotniska.
Louis*wyszeptał*:Powiedziałaś mu.?
Ty: Nie dał mi dojść do słowa,a Ty skąd wiesz.?
Louis: Takich rzeczy nie da się ukryć.
Uśmiechnęłaś się pusto do niego.Po piętnastu minutach byliście na lotnisku.Mocno ściskałaś rękę Harrego.Zdali już bagaże.
Ty: Tylko wróćcie.
Liam: Oczywiście.
Ty: Żadnych papierosów,Zayn.
Zayn:Dobrze,mamusiu.
Ty: Żadnych śliczniejszych ode mnie lasek,Harry.
Harry: Oczywiście.
Ty: Żadnego piajaństwa,Louis.
Louis: Jak tylko dolecę to się zaleje w pięć dup,Mamusiu.
Ty:Będę tęskniła.
Harry: Ja też.
Przytulił Cię.
Liam:Musimy iśc.
Ty: Harry...
Harry:Dzwoń do mnie.
Ty: Harry..
Harry: Pisz...
Ty: Jestem w ciąży.Trzeci miesiąc.
Stanął jak wryty.Patrzył na Ciebie swoimi ciemnozielonymi oczami.Liam pociągnął go za sobą.Nie odezwał się.Zemdlałaś.
Harry: [T.I]!
Liam: Boże co z nią.?*podbiegli do Ciebie i zaczęli Cię cucić.Po piętnastu minutach ocknęłaś się.*
Ty: O boże..Co wy tu robicie.?
Harry: Zemdlałaś.
Ty: Przeze mnie zawalicie...trasa...koncerty
Liam: Przestań.Uspokój się.
Zayn: Jesteś dla nas ważniejsza.
Ty: Harry..jesteś zły prawda.?Zniszczyłam Ci życie,tak.?
Harry*podniósł Cię do góry.*: Zły to ja będę ja mi urodzisz dziewczynkę.
Za śmiał się.
Ty: Nie chcesz małej[T.I]
Louis: Nie.!
Ty: Zobaczymy kto będzie piekł Ci ciasto marchewkowe.
Louis: Mała [T.I] nie będzie zła.
_______________________________________________


Hejka.!
Mamy kolejny imagin.Ten jest dedykowany wspaniałej @AleksandraRut  i
i dla

Dziękuje,za wszystkie komentarze pod tamty.Zaskoczyliście mnie tym i nominacją do Liebster Award. Dziękuje i proszę i skromną opinię, na temat imaginu,grafiki i PRZYPOMINAM O ANKIECIE.! WIELOKROTNY  WYBÓR..! MUSICIE ZDECYDOWAĆ.!
pozdrawiam
Vas_Happenin_?!  
                     
          
           
          
           
         

środa, 26 grudnia 2012

Imagin z Louisem. ♥ / +18.

Twoi rodzice się rozwiedli kilka lat temu.Mama wyprowadziła się do Anglii wraz z Tobą, a tata został w Polsce.Bardzo za nim tęskniłaś.Byliście bardzo ze sobą zżyci,jak z nikim innym.Tylko tata tak naprawdę Cię rozumiał.Nie wyśmiewał i wspierał Cię najlepiej jak tylko umiał.Kochałaś godzinne rozmowy przy ciepłym kakałku wieczorami albo bitwy na baloniki z farbami.Mama zawsze Was krytykowała,ale bardzo ją kochałaś.Nie rozmawiałaś z nią tak długo jak z tatą,ale kochałaś ją nad życie.Oni byli idealna parą.Rozumieli się bez słów,ale coś zaczęło się psuć.Ich rozwód bardzo Cię załamał.Zamknęłaś się w sobie,prawie,że nie wychodziłaś z pokoju,słuchałaś smętnej muzyki, nie umiałaś cieszyć się życiem,okaleczałaś się.Na początku to było kilka kresek wzdłuż nadgarstka,ale potem przerodziło to się w coś dużo gorszego.Na początku tylko delikatnie szczypało,a potem piekło jak cholera,ale z czasem nauczyłaś się ignorować ten ból.Uzależniłaś się od tego,od widoku krwi,od bólu,który ignorowałaś.Mama ciągle pracowała.Miała super posadę,ale nigdy nie było jej w domu.Dom był ogromny.Pokoi było chyba z dwadzieścia jak nie więcej.Byłaś sama ze swoimi problemami.Miałaś za sobą próbę samobójczą.Właśnie wtedy poznałaś Boysband,który zmienił twoje życie o trzysta sześćdziesiąt stopni.Takk.One Direction Cię uratowało w każdym znaczeniu tego słowa,nawet w tym najmniejszym.Najbardziej kochałaś Louisa.To jego uśmiech pomagał przetrwać Ci każdy dzień.TO jego oczy nauczyły Cię tego jak patrzeć na świat z tej drugiej strony.To jego wygłupy pokazały Ci,że życie nie musi być wcale smutne,puste,szare.Pokazał Ci drugą stronę medalu.Ceniłaś go za to bardzo.Pewnego dnia w szkole ktoś powiedział,że ich lubisz.Właśnie wtedy zaczęli się z Ciebie śmiać,dokuczać Ci,a nawet bić i upokarzać.Zabierali Ci spodenki na wf,ściągali spodnie na korytarzu,puszczali piosenki 1D i krzyczeli za Tobą najgorsze z wyzwisk.Płakałaś na każdej przerwie.Trzecie kabina w łazience stała się Twoją osobistą.Pewnego dnia gdy do internetu trafiła Twoja naga,przerobiona, fotka,znów pobiegłaś z płaczem do łazienki.(były one wspólne i dla chłopców i dla dziewczyn.)Tym razem twój świat legnął w gruzach.Byłaś totalnie załamana.Wszyscy się z Ciebie śmieli.Nie zniosiosłać tego śmiechu,tego jak wytykali Cię palcami.Wszystko odgrywało się w Twojej głowie miliony razy i w zwolnionym tepie.Kolejne łzy spływały po Twoim policzku.Spływały niczym woda z rynny podczas ulewy.Serce Ci pękało,a najgorsze było to,że nie miałaś nikogo kto mógł Cię pocieszyć,nikogo kto mógł Ci pomóc.Wybrałaś numer mamy.Odebrała.
Mama: Hallo.?
Ty: Mamo..przyjedź po mnie do szkoły*zaszlochałaś*
Mama: Co się stało.?
Ty: Mama...proszę..
Mama: Nie mogę.Wywalą mnie z pracy.
Ty: PROSZĘ CIĘ..! CIĄGLE TYLKO PRACUJESZ I PRACUJESZ..! NIC CIĘ NIE OBCHODZĘ.MASZ MNIE GDZIEŚ..! WSTAWILI MOJĄ NAGĄ PRZEROBIONĄ FOTKĘ, A TY SIĘ BOISZ,ŻE CIĘ Z PRACY WYWALĄ.!
Mama: Wybacz,ale ktoś musi na Ciebie zarabiać.!-Twoja mama się rozłączyła, a Ty rozpłakałaś się jeszcze bardziej.Jedyna osobą,która mogłaby z Toba pogadać był Tata,ale on był w Polsce.Siedziałaś w łazience.Nie miałaś zamiaru słuchać kolejnych wyzwizk.Nagle do kabiny obok wbiegła osoba.Też płakała.Coś szeptała.Wiedziałaś,że to był jakiś chłopak.Siedziałaś cicho.Nie chciałaś jej wystraszyć.
Ty: Hallo.*cisza*Ej..nie płacz.Napewno nie jest tak źle.
On: Co Ty wiesz.?!Tobie nie ściągają spodni na środku korytarza.
Ty: Ohooo..zdziwił byś się.Akurat miałam i to nie raz.
On: Naprawdę.? Dziewczynie.?
Ty: Tak.Jestem tutaj dręczona od X czasów.Odkąd się tu przperowadziłam ciągle mi dokuczają,wyśmiewają i niszczą życie.Dziś na przykład wstawili moją nagą fotkę do Internetu.
On: To Ty byłaś tą dziewczyną.?
Ty: Tak.Przerobili nędznie to zdjęcie i zgrywają chojraków.
On: Nie przejmujesz się tym.?
Ty: Nawet nie wiesz jak bardzo.To strasznie boli kiedy słyszysz wzwiska w swoja stronę tylko dlatego,bo lubisz One Direction.
On: One Direction.?
Ty: Tak.Oni dosłownie uratowali moje życie.
On: Uratowali.?
Ty: Tak.Mówię niewyraźnie?
On: Nie..tylko,bo ja jestem jedym z członków tego zespołu.
Ty: Hahaha..kiepski zart..Już wolę żebyś mnie obrażał niż jeszcze bardziej dołował takimi głupimi żartami.
On:Ale naprawdę.Nie kłamię.Uciekamy stąd.?
Ty: Jesteś Lou..?
On: Uciekasz czy nie.?
Ty: Znam Twój głos..To Ty..!! o rany gadam z Louisem..! Pewnie,że uciekamy.!-wyszliście z kabin i staneliście na przeciwko siebie.Uśmiechnąłeś się.Wiedziałaś,że brzydko,bo nie uśmiechałaś się od dobrych pary lat.Louis złapał Cię za rękę i wybiegliście za szkoły.Nauczyciel was widział,ale nawet się tym nie przejął.
Ty: Louis..mogę Cię zprowadzić w piekne miejsce.?
Louis: Tak..tylko,że najpierw pójdziemy coś zjeść.Najlepiej słodkiego.Co Ty na to.?
Ty: Okey.-Louis zaprowadził Cię do kawiarenki swojej mamy.Była bardzo przytulna.
Mama Louisa: Co Ty tak wcześnie.
Louis: Zwolniłem się.Głowa mnie strasznie bolała.
Mama Lou:A Ty młoda damo.?
Ty: Niech pani lepiej nie pyta.Nie chcę o tym mówić.
Mama Lou: Ciebie też dręczą,prawda.?-spojrzałaś ze łzami w oczach na kobietę i pokiwałaś twierdząco głową.Przytuliła Cię.Tak bardzo Ci tego brakowało.Pierwszy raz od kilku lat ktoś Cię przytulił.Mama Louisa podała wam ciepłe bułki i ciepłe kakao.Usiedliście przy stoliku w rogu sali.Louis podpalił świeczki i spojrzał na Ciebie.
Ty: Czemu mi się tak przyglądasz.?*zaczerwieniłaś się.*
Louis: Co..? Ja.? nieeee.
Ty: Czemu chodzisz do tej budy.Jesteś sławny, możesz mieć co chcesz..czemu akurat wybrałeś tamtą meline.?
Louis: Sam nie wiem.To była jedyna szkoła, w której nie było,aż tak dużej ilości Directioners.
Ty: Wolisz upokarzanie od wielbienia.?
Louis:No nie,ale...dobra nie ma ale.
Ty: A chłopcy.? Nie reagują na to.?
Louis: Chłopcy..Nie wiedzą o tym,że chodzę do tej szkoły.
Ty: Kręcisz.!
Louis: Naprawdę.
Ty: ja widzę,że mnie oszukujesz.Przykre.
Louis: Dobrze,tak kręce.Musiałem odejść z zespołu.
Ty: Ale czemu.?
Louis: Ciężko mi o tym mówić.
Ty: Dobrze nie nalegam,ale jak coś to mów..poataram się Ci pomóc.
Louis.: Chodź tu bliżej to Ci poweim.-zmieniłaś miejsce siedzenia.Usiadłaś bardzo blisko Louisa.-Bo widzisz...ale nie uciekniesz jak
Ci powiem.?
Ty: Pewnie,że nie.
Louis: Musiałem odejść,bo mam problem z narkotykami.
Ty: yyyy...
Louis: Pewnie nie wiesz co powiedzieć...
Ty: Tak...dokładnie.Nie sądziłam,że osoba,którą wielbię ma takie problemy,ale pamiętaj,że zawsze możesz na mnie liczyć.
Louis.: dziekuje.
Ty: Ale chłopcy nie pomagają Ci.?
Louis.: Niall często do mnie przychodzi do domu.Potrafimy przegadać całą noc,Liam często dzwoni,Zayn też czasem zadzwoni,a
Harry nie.Nawet sms-a.
Ty: Wiesz co..Pomogę Ci..wrócisz do zespołu i będziesz dalej Tym najlepszym.!
Louis.: Czemu właściwie chcesz mi pomóc..? A no tak wielka Directioner.
Ty: Nie.! Po prostu nie chce abys przechodził to samo piekło co ja.
Louis: Zależy Ci na mnie.?
Ty: Może.Jesteś jedyną osobą,która ze mną rozmawia.
Louis.:Czemu.?
Ty: Większość osób omija mnie szerokim łukiem przez te żarty,upokorzenia...
Louis.: Czemu oni Cię dręczą.?
Ty: Bo Was lubie, bo mam jakiś cel w życiu, bo mi zależy na ocenach..
Louis: Jaki masz cel w życiu.?*powiedział próbując Cię przedrzeźniać.*
Ty: Chciałabym....nagrać własną płytę.
Louis: Serio.? Śpiewasz.?
Ty: Tak i gram na gitarze.
Louis: Może mi coś zagrasz.?
Ty: Nie.
Louis: Czemu.?
Ty: Bo nie chcę.
Louis: Ocenię Cię.
Ty: Louis, naprawdę nie chcę.
Louis: Dobrze,a może piszesz teksty piosenek.?
Ty: Mam coś tam,ale nikt tego nie czytał.Nawet moja mama o tym nie wie.Gdybym umarła to nawet by tego nie ogarnęła.
Louis: Nie mów tak.Na pewno bardzo Cię kocha.
Ty: W to nie wątpię,ale...skończmy temat mojej mamy,okey.?
Louis: Okey.A co z Twoim tatom.?
Ty: Mieszka w Polsce.
Louis: Zostawił was.?
Ty: Nie..rozwiedli się bez orzekania o winie.po prostu przestali się kochać.
Louis: Osoba,któa mówi,że *dołączyłaś się do niego i zaczęliście mówić razem* przestała nas kochać nigdy nas nie kochała.-gadaliście jeszcze około dwóch godzin,na temat takich błahych spraw.Świetnie się bawiłaś.Pierwszy raz w życiu dobrze się bawiłaś.Czułaś,że to początek czegoś pięknego.
Ty: Muszę już iśc.
Louis: O nieee...Zostań jeszcze.
Ty: Nie..naprawdę było miło,ale muszę iść.
Louis: Odprowadzę Cię,dobrze.?
Ty: Okey.-Louis ubrał się i pomógł Ci się ubrać.Otworzył Ci drzwi i ruszyliście w stronę Twojego domu.Wiatr owiewał wasze twarze.
Ty: Lubię taką pogodę.
Louis: Ja też.łatwo się jest wtedy popłakać i masz dodatkowo wyjaśnienie,że to przez pogodę.-spojrzałaś na Louisa.-Czemu tak na mnie patrzysz.?
Ty: Nie wiem.Po prostu...Jesteś piękny.
Louis: Dziękuję*zaczerwienił się.*
Ty: Coś powiedziałam źle.?
Louis: Nie..Tylko odkąd El mnie zostawiła nikt mi nie powiedział tak miłej rzeczy.*Louis gdy tylko wypowiedział jej imię to łzy zebrały się w jego oczach i zaczęły pojedynczo spływać po policzkach.*
Ty: Louis nie płacz.Przepraszam, nie chciałam.Chodź..pójdziemy w jeszcze jedno miejsce.-Zabrałaś go do altanki w parku.Była ona zawsze pusta.Nikt w niej nie siedział,może dlatego,bo to była ,,Altanka Skrzywdzonych".Był już wieczór.Lampki,które były rozwieszone na około altany były już włączone.Było idealnie.Louis gdy to zobaczył otworzył buzię i szybko do niej wszedł i usiadł.Pobiegłaś za nim.Usiadłaś blisko niego.Chciałaś poczuć ciepło jego ciała.Przytulił Cię.Pomimo tego,że znaliście się tylko kilka godzin to czułaś,że go kchasz.Po prostu go kochasz,ale nie wchodziłaś na ten temat tym bardziej,że uznałby Cię za pustą i głupią.Czułaś każdy ruch Louisa.Ujął twoją twarz w dłonie i spojrzał Ci w oczy.Bałaś się.Czego.? Wszystkiego co może teraz nastąpić,tego,że Cię pocałuje, tego,że coś powie.Po prostu się bałaś,ale Louis zachował się tak jakby czytał w Twoich myślach.Zbliżył swoją twarz do Twojej.Po chwili poczułeś jego ciepłe usta na swoich.Delikatnie naciskał na nie.Nie zmuszał Cię do niczego.Chciałaś aby ta chwila trwała wiecznie.Chciałaś aby nigdy nie odrywał swoich miękkich ust od twoich.Twoje ręce powędrowały na jego szyję i nieśmiało bawiłaś się jego włosami.Louis cały czas Cię całował.Nie przestawał.Po chwili poczułaś jego język w swojej buzi.Delikatnie gładził twoje policzki od wewnętrznej  strony, a potem połączyły się w jedność.
Ty: Louis..
Louis: Wiem..za szybko..Tak.?
Ty: Tak.Trochę za szybko..znamy się kilka godzin.Muszę już wracać.
Louis: chodź odprowadzę Cię.-Louis odprowadził Cię do domu.Potem poszedł do domu.W szkole świetnie się dogadywaliście.Coraz lepiej się poznawaliście i coraz bardziej się w nim zadużałaś,ale nic mu o tym nie mówiłaś i tam mijały kolejne dni,tygodnie,miesiące i lata.
DWA LATA PÓŹNIEJ.
Pomogłaś Louisowi wyjść z nałogu i wrócił do zespołu.Chłopcy bardzo ciepło go przyjęli.Nagrali nową płytą, z twoją pomocą.Byłaś przy nich w każdym momencie ich, a w szczególności Louisa, życia,tym złym i tym dobrym.Louis i Ty byliście sobie najbliższymi przyjaciółmi.Pewnego dnia zaprosił Cię na wycieczkę.Do Paryża.Zgodziłaś się.
Louis: Gotowa na najlepszą przygodę w Twoim życiu.?
Ty: Tak.!-Louis złapał Cię za rękę i ruszyliście na odprawę, a następnie zajęliście swoje miejsca w samolocie.
Louis: Muszę Ci coś powiedzieć.
Ty: Słucham.?
Louis: Kocham Cię.
Ty:...
Louis: Przepraszam.
Ty: Nie przepraszaj.
Louis: Ty nic nie czujesz,tak.?
Ty: Nie.
Louis: Wiedziałem.Zepsułem wszystko...co..?
Ty: Też Cię kocham.-Louis dotknął Twoich policzków i czule pocałował.Cały lot spędziliście a całowaniu się i pieszczeniu swoim dotykiem.Każdy pocałunek wyglądał tak jak ten pierwszy sprzed dwóch lat.Po dwóch godzinach byliście już w mieście miłości.Louis zaprowadził Cię do hotelu.Byłaś w niebo wzięta.Widok był cudny, a pokój jeszcze lepszy.Pierwsze co zrobiłaś to rzuciłaś się na łóżko.Louis podszedł do Ciebie z uśmiechem.Usiadł.
Ty: Tu jest jak w bajce.
Louis nic nie powiedział tylko położył się obok Ciebie i pokazał Ci abyś położyła się na nim.Tak też zrobiłaś.Objął Cię bardzo mocno.
Louis: Kocham Cię.
Ty: Ja Ciebie też.
Louis uśmiechnął się łobuzersko.Ty już wiedziałaś o co może chodzić.Czule połączyłaś wasze usta w jedność,za pomocą pocałunku.Zatopiłaś ręce w jego włosach.Poczułaś jak kąciki ust Louisa podnoszą się do góry.Pogłębiłaś pocałunek i nieśmiało wsadziłaś język do buzi Boo Bear'a.Gładziłaś jego policzki i podniebienie, a następnie wasze języki wspógrały ze sobą.Ręce Lou znalazły się pod Twoją bluzką i delikatnie dotykały twojego rozpalonego ciała.Tak pragnęłaś jego dotyku,pragnęłaś czułości i Louis dobrze o tym wiedział.Pozbył się koszulki.Na chwilę oderwałaś się od jego ust.
Louis: Co jest.?
Ty: Bo widzisz..ja..ten..no..nie kochałam się jeszcze z facetem.
Louis: Jeżeli chcesz to możemy zakończyć na tym.
Ty: Ale ja chcę.Kocham Cię i ufam Ci.
Louis się uśmiechnął się.Położył Cię na plecy i usiadł na Tobie.Ręką gładził Twój policzek po czym delikatnie wpił się w usta.Bawiłaś się włosami Lou.Po chwili ,pod wpływem tego,że Louis zamruczał Ci do ucha, jednym ruchem pozbyłaś się jego pasiastej koszulki.Ujrzałaś pięknie wyrzeźbiony tors.Przejechałaś ręką po klacie Lou i zaśmiałaś się sama do siebie.Znałaś ciało Louisa,byliście przyjaciółmi,ale teraz czułaś się jakbyś poznawała go na nowo.Przytulił Cię do siebie,tak jakby chciał ochronić przed złem całego świata.Złożył czuły pocałunek na Twojej szyi,lini obojczyka i na dekoldzie.Potem wrócił znów do szyi i zrobił Ci malinkę.Zaśmiałaś się.Louis zaczął majstrować przy Twoim staniku.Męczył się z tą zapinką około minuty,aż w końcu ją wyrwał.
Ty: To był mój ulubiony.
Louis: Kupię Ci nowy.
Pocałował Twoją pierś.Kreślił kółka językiem w okół Twojego sutka.Twój oddech był przyspieszony i coraz bardziej płytki.Potem do kółek dorzucił delikatnie podgryzanie i ssanie.Z Twoich ust wydobył się pierwszy odgłos rozkoszy.Usta Louisa powędrowały coraz niżej.Całował Cię po całym brzuchu.Chciał pocałować każdy milimetr Twojego ciała,pocałować i zapamiętać.Gdy skończył całować Twój brzuszek brutalnie i agresywnie pocałował Cię w usta.Kochałaś to zwierze w nim.Gdy całował Cię w usta jego ręka powędrowała na Twój pośladek,a następnie zaczął odpinać Twóje spodnie.Po kilku chwilach leżały już na podłodze obok.Gładził Twoje udo opuszkami palców.Dostałaś gęsiej skórki.Z uda przeniósł się na pośladki.Delikatnie zacisnął ręce.Przekręciłaś Louisa na plecy i wkroczyłaś do akcji pod nazwą:,,PODNIEĆ MARCHEWKĘ.".Pocałowałaś go przelotnie,prawie,że nie dotykając jego ust.Zdjęłaś jego czerwone spodnie.W bokserach tworzył się ,,namiocik".Zaśmiałaś się,a Louis zaczerwienił.Pocałowałaś jego tors,szyję, barki,ramiona.Zaczęłaś poruszać biodrami tak aby ocierały się o członka Louisa.Po chwili takich ruchów z ust Louisa wydobywały się ciche pomruki rozkoszy.Pozbyłaś się jego bokserek.Penis chłopaka wydawał się większy niż przez bokserki.(O.o)Położyłaś na nim rękę jednak Louis nie pozwolił Cie dalej działać i położył Cię znów na plecach.
Louis: To twój pierwszy raz..Ty masz być księżniczką.
Uśmiechnęłaś się,ale w środku cholernie się bałaś.W końcu to Twój pierwszy raz.Louis Całował Twoje ciało.Każdy jeden milimetr.Czułaś jego ciepłe usta i chciałaś więcej.Louis dotykał Twoich ud od wewnętrznej strony.Sam jego dotyk Cię bardzo podniecał.Jego ręka wędrowała coraz wyżej i wyżej.Chłopak zaczął bawić się gumką od Twoich bokserek.Co podnieciło i podrażniło jeszcze bardziej.Nachylił się nad Tobą i pozwolił abyś przywarła do jego ust.Wpiłaś się w nie bardzo mocno można by rzec,że wręcz brutalnie.Louis cały czas wędrował ręką po Twoim udzie i ustami zdjął bieliznę.Spojrzał w Twoje oczy gdy miał nadejść moment,właśnie ten moment.Kiwnęłaś twierdząco głową i Louis powoli i delikatnie w Ciebie wszedł, nie do końca ponieważ bał się o Ciebie.Usmiechnęłaś się Louis kilka razy powtórzył tę czynność.Czułaś jak zalewa Cię fala gorąca od stóp do głowy.Louis nachylił się nad Tobą i czule pocałował.Spojrzał na Ciebie z pytającym wzrokiem.Kolejny raz pokiwałaś twierdząco głową.Louis pogłębił swoje wejścia w Ciebie,uniósł Twoje biodra lekko do góry.Twój oddech był coraz szybszy i coraz bardziej płytki.Po kolejnym ,,pchnięciu" pasiastego z Twoich ust wydobył się jęk rozkoszy,jaką obdarował Cię Louis.Z każdym ruchem wchodził coraz głębiej i coraz mocniej co przyprawiało Cię o zawrotu głowy.Ciągle powtarzałaś imię Twojego ukochanego.Czułaś,że przyjaciel Boo Bear'a rośnie w Tobie.Po chwili Louis też zaczął jęczeć, stękać.(jak to woli. 
^.^)Po chwili poczułaś jak wytrysnął w tobie.Pocałował Cię i przytulił mocno do siebie.Opadł zmęczony obok Ciebie.
Ty: Kocham Cię.
Louis: Wiem.Ja Ciebie też.
Przez resztę nocy czule się całowaliście i tonęliście w swoich objęciach.Gdy się obudziłaś rano leżałaś na torsie Louisa, a wasze nogi były ze sobą splątane. Dosłownie.Wstałaś i udałaś się pod prysznic gdyż twoje uda były całe w białej mazi.Czyżby Louis miał w nocy erekcję..?(O.o..moja wyobraźnia mnie przeraża..-.-) Puściłaś ciepłą wodę i dokładnie wymyłaś.Następnie wytarłaś się beżowym ręcznikiem i ubrałaś.Louis był już ubrany i czekał ze śniadaniem.Pocałowałaś go czule w usta i zjedliście śniadanie śmiejąc się,macając pod stołem i wygłupiając.Postanowiliście iść trochę pozwiedzać.Kilku paparazzi was zatrzymało.
Dziennikarz: Jesteście razem.? Jak wam się ukłąda.? Jak długo.?
Louis: Jesteśmy razem.Jesteśmy szczęśliwi i bardzo ją kocham.Chodziliście po ulicach Paryża wtuleni w siebie.Robiłaś bardzo dużo zdjęć.
Louis:Czemu robisz tak dużo zdjęć.?
Ty: Boję się,że to tylko sen, jeden z wielu,i że jak się obudzę to znów będziemy tylko przyjaciółmi.
Louis: Będę przy Tobie zawsze.
______________________________________________




     hejka moje Niusiulki..!!
Tego imagina dedykuję  WSPANIAŁYM OSOBOM..!
,  @Misiooolxd , @Real_Vicky_ , i  @Aludkaa < ----- One są wspaniałe..! DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE WYŚWIETLENIA I KOMENTARZE..KOCHAM WAS..!!! TERAZ NASTĘPNY IMAGIN BĘDZIE DODANY JEŻELI POJAWI SIĘ CO NAJMNIEJ PIĘĆ KOMENTARZY...ALE MOŻĘ BYĆ WIĘCEJ..JESZCZE RAZ DZIĘKUJE BARDZO,ALE TO BARDZO ZA WSZYSTKO CO ROBICIE..! KOCHAM WAS..!! DODAWJCIE DOOBSERWOWANYCH I KOMENTUJCIE..!
Pozdrawiam i kocham..
Vas_Happenin_?!