piątek, 15 lutego 2013

Walentynkowe imaginY. ♥+ ważna informacja.

#1. Imagin z Louisem.Dedykuję go Zuzi  i Aludce.xD.Mam nadzieje,że się Wam spodoba.:)

-Ale obiecujesz,że mnie nie zostawisz-powiedziałaś w tors swojego narzeczonego.
-Obiecuje. [T.I],Skarbie czy kiedykolwiek się na mnie zwiodłaś.?-zapytała ujmując Twoje policzki w swoje ciepłe dłonie.Staliście po latarnią,w parku. Był już wieczór,padał gruby śnieg i były walentynki.Przed tym jak poznałaś Lou nie obchodziłaś tego święta,ale 'pasiasty' zmienił całe Twoje życie.Pokazał jak się cieszyć i jak korzystać z niego w stu procentach.Kochałaś go bardzo mocno.
-Nie.Nie zawiodłam.-powiedziałaś i wpiłaś się w wargi Louisa.-Kocham Cię.-powiedziałaś.
-Ja Ciebie też Słoneczko.-powiedział i cmoknął Cię w nosek.-Kochanie Coś się dzieje.?-zapytał zmartwiony.
-Nie.Po prostu Cie kocham-powiedziałaś i posłałaś jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i wtuliłaś się w niego,a potem pocałowałaś tak jakby to miał być Wasz ostatni pocałunek.Sama nie wiedziałaś czemu się tak zachowujesz.Miałaś w sercu takie przeczucie,że możesz go stracić,a życia bez niego sobie nie wyobrażałaś.Tak w ogóle mieszkałaś w Mystic Falls,tak w tym mieście, w którym grasował jakiś wampir.Nie wierzyłaś w to,ale ludzie gadali,co róż znajdowali ciało wyssane z krwi i z rozszarpanym gardłem.Razem z Louisem wyprowadziliście się tam po tym jak One Direction skończyło swoją karierę.Niall wrócił do Irlandii i założył rodzinę.Harry jeździ po świecie i robi zdjęcia,podróżuje,dokumentuje,jest dziennikarzem.Zayn wkręcił się w robienie kariery modela,a Liam..Liam otworzył darmowe przedszkole dla biednych dzieci w Wolverhampton.Wracając do Ciebie i do Lou.Wtuliliście się w siebie i udaliście się do Waszego domku.Był z drewna i miał piękny ogród, o który dbałaś.Oczywiście większość to były plantacje marchewek,ale dla Louisa zrobiłabyś wszystko.Tego wieczoru zasnęliście na kanapie w swoich objęciach.Rano obudził Cię zapach kawy.Louis zrobił dla Ciebie śniadanie.Omlet na słodko i kawę.Taką jaką lubisz.Zjadłaś i przytuliłaś się do niego.
-Kocham Cię.-powiedziałaś.
-Ja Ciebie też. [T.I] muszę wyjść.-powiedział lekko oschłym tonem.
-Gdzie.?-zapytałaś i spojrzałaś w jego oczy.Nie były ciepłe i błękitne,tylko chłodne i prawie granatowe.-Tommo,coś się dzieje.?-powiedziałaś bardzo zmartwiona.
-Nie.-pocałował Cię bardzo czule.Oddałaś pocałunek i położyłaś się na kanapie i pociągnęłaś Louisa za sobą, w wyniku Louis był nad Tobą i czule całował Twoje usta,policzki,nos i całą twarz.Kochałaś jego usta.Takie ciepłe i miękkie.Tak bardzo go kochałaś,nie wyobrażałaś sobie życia bez niego.Oddawałaś każdy jeden pocałunek.Objęłaś go rękoma w pasie i smyrałaś po plecach.Nagle oderwał się od Ciebie jak oparzony.Usiadł na drugim końcu kanapy.Spojrzałaś na niego i usiadłaś obok.
-Louis..-dotknęłaś jego ramienia.
-Nie dotykaj-powiedział ostro o zepchnął Twoją rękę.Miałaś łzy w oczach.
-Co się dzieje.?-zapytałaś łamiącym się głosem.Louis odsunął Cię od siebie.-Coś zrobiłam nie tak.?-zapytałaś cicho.
-Jesteś tu.-powiedział zły.Otworzyłaś szeroko oczy.Rozpłakałaś się.Louis nigdy tak do Ciebie nie powiedział,nigdy nie mówił do Ciebie takim tonem.Z płaczem uciekłaś do swojego pokoju.Oparłaś się o drzwi i płakałaś.Nie wiedziałaś co masz robić.
-[T.I]..-usłyszałaś szept.
-Daj mi spokój.Przecież moja obecność Cię wkurza-powiedziałaś drżącym głosem.
-Przepraszam.Nie chciałem tego powiedzieć.Przepraszam.Wybacz mi.
-Było pomyśleć za nim coś powiedziałeś-powiedziałaś.Oboje siedzieliście oparci o drzwi.
-Dobrze.-powiedział.Usłyszałaś jak wstał i wyszedł z domu.Trzaskając drzwiami.
-Louis.!-krzyknęłaś za nim,ale się nie odwrócił.Odbiegł.Rozpłakałaś się jeszcze bardziej.Louisa nie było cały dzień,noc,kolejny dzień i kolejna noc.Czekałaś na niego,ale nie przychodził.Czekałaś tak calutki tydzień.Louisa jak nie było tak nie było.Nie spałaś po nocach,nie jadłaś, nie piłaś.Po prostu bez niego nie umiałaś żyć.Umierałaś od środka.Często kiedy w nocy zamykałaś oczy czułaś czyjś wzrok na sobie,ale kiedy patrzyłaś w tamtym kierunku nikogo nie było.Zawsze wtedy serce biło Ci jak szalone.
ROK PÓŹNIEJ.
Wszyscy już orzekli,że Lou nie żyje.Ty nie wierzyłaś im.Od tamtej nocy kiedy zorientowałaś się,że ktoś Cię obserwuje spałaś lekkim snem.Czasem wydawało Ci się,że ktoś dotyka Twojego ciała,a nawet całuje.Czułaś czyjeś zimne usta.Tej nocy było tak samo. Był 14 luty.Położyłaś się do łóżka w samej Tomlinsowej koszulce.Nagle poczułaś czyjąś lodowatą rękę na swoim karku.Odkręciłaś się.Nikogo nie było.Po chwili znów to samo.Tym razem wpadłaś w ramiona lodowatego Louisa.Zamarłaś.
-Louis.?-zapytałaś dziwnym głosem.
-Wróciłem po Ciebie.Teraz będziesz tylko Moją Księżniczką Ciemności.-powiedział.
-Jak to wróciłeś..-nie dał Ci dokończyć,bo mocno,a wręcz brutalnie wpił się w Twoje usta.Oderwałaś się od niego.
-Ty nie jesteś prawdziwy.-powiedziałaś-To znów moje halucynacje.
-Gdybym nie był prawdziwy czy zrobiłbym tak..-powiedział i nie dał Ci dokończyć,bo mocno,a wręcz brutalnie wpił się w Twoje usta.Oderwałaś się od niego.Posadził Cię na łóżku i pocałował po raz kolejny przygryzając Twoją wargę.Oderwał się od Ciebie.
-Wierzysz mi.?-zapytał patrząc chłodnymi oczami w Twoje rozpalone oczy.
-Tak wierzę.Louis..-powiedziałaś ze łzami w oczach i dotykałaś jego twarzy.-Czemu uciekłeś..przecież obiecałeś,że mnie nie zostawisz-powiedziałaś dotykając jego twarzy.Chciałaś zapamiętać każdy jej fragment.Pocałowałaś go bardzo czule.
-Ale wróciłem.Kocham Cię.Przepraszam.Już więcej Cię nie zostawię..Tylko się na coś zgódź..-powiedział
-Zgadzam się.-rzekłaś bez namysłu.
-Nawet nie wiesz na co-powiedział.
-Zgodzę się na wszystko byle być z Tobą.-wyszeptałaś i teraz zaczęło Ci się wszystko składać w jedną całość..lodowate ciało,ciemne oczy,jego wygląd przez rok się nie zmienił,wyglądał tak samo jak rok temu...nic a nic się nie zmienił i jeszcze to,że nazwał Cię Księżniczka Ciemności..on był wampirem.Teraz byłaś tego pewna w stu procentach.-Zgadzam się na wszystko-byłaś przerażona,ale kochałaś go tak mocno,że nie wypuszczałaś go z uścisku.
-Chcesz być ze mną na zawsze.?-zapytał
-Tak..chce.Louis chce być- powiedziałaś jak zahipnotyzowana.Louis wyszedł z pokoju i z prędkością światła zjawił się znów w pokoju.Stanął bardzo blisko Ciebie.
-Zamknij oczy-posłuchałaś go.Nagle poczułaś ostry ból przeszywający Twoje serce.Spojrzałaś w dół. i zobaczyłaś jak Louis wbija w Ciebie ostry i zimny nóż.Jęknęłaś.
-Louuu..-powiedziałaś,ale on nie odpowiedział.Położył Cię delikatnie na łóżku.Spostrzegłaś,że w okolicy oczy Lou pojawiły się pulsujące żyły,jego oczy były złotego koloru i były przekrwione.Rozszerzył usta i pojawiły się dwa długie kły.Przestraszyłaś się,ale teraz już nie było odwrotu.Louis rozerwał swoją żyłę zębami i przyłożył Ci do ust.Krztusiłaś się,ale piłaś ją łapczywie i w dużych ilościach.Po chwili poczułaś,że coś zaczyna się dziać w Twoim organizmie.Poczułaś jak życie z Ciebie ucieka.Odrzuciłaś rękę Louisa.
-Pij-powiedziałaś.Louis nie czekał aż coś dalej powiesz tylko delikatnie przebił kłami Twoją delikatna skórę szyi.Poczułaś delikatne ukucie.Nastąpiła miedzy wami wymiana krwi.Wasze umysły połączyły się w jedność.Czułaś to co czuł Louis i on czuł to samo co Ty czułaś.Louis pił i pił.Czekałaś cierpliwie aż odzyska siły i wypije Twoją 'ludzką krew' do końca. Straciłaś przytomność.Twoje serce już całkowicie przestało bić.Louis wyjął z twojego serca nóż i rzucił go gdzieś w głąb pokoju.Wiedział,że przemiana się dokonała.Czuł to gdyż nadal wasze umysły były ze sobą ściśle połączone.Poszedł do łazienki,napuścił ciepłej wody do wanny,wrócił po Ciebie i zaczął obmywać Twoje śliczne ciało.Składał miliony pocałunków na nim,szeptał Ci do ucha to jaka jesteś wspaniała.Byłaś nie przytomna,ale wszystko słyszałaś.Potem wytarł Twoje ciało i położył Cię do łóżka.Wskoczył obok Ciebie.Otulił Twoje ciało swoimi ramionami i całował Cię w skroń.Obudziłaś się bardzo zmęczona.Louisa nie było obok.Byłaś przekonana,że to był tylko głupi kolejny sen.Jednak gdy wyszłaś na promienie słoneczne zaczęłaś się palić.Krzyknęłaś i schowałaś się w cień.Louis wbiegł do pokoju.-Co się dzieje słoneczko.?-zapytał i w mgnieniu oka znalazł się przy Tobie.Spojrzałaś na niego wielkimi oczami.-Co Ty..tu..wczoraj mnie...jesteś wampirem.?-zapytałaś dotykając obolałego miejsca na szyi.
-Tak.-powiedział z uśmiechem- teraz Ty też.Będziemy na zawsze razem..na zawsze..już na zawsze będziesz moją Księżniczką Ciemności.-pocałował cię bardzo czule.oddałaś pocałunek.
-Czemu słońce mnie poparzyło.?-zapytałaś dotykając poparzonego miejsca.Louis pocałował je i oparzeni znikło.Wsunął Ci na palec piękny pierścionek z niebieskim kamieniem.
-Będziesz moją żona.?-zapytał ze słodkim uśmiechem.Pokiwałaś twierdząco głową i wpiłaś się czule w jego usta.Wiedliście szczęśliwe życie we dwoje.Kochaliście się tak często jak tylko to się dało.Ty pragnęłaś jego i on pragnął Ciebie i tak było na zawsze.Dosłownie,na zawsze.


#2 Imagin z Liamem. + 18.
TEN IMAGIN JEST POMYSŁEM OLI.JA TYLKO UBRAŁAM GO W SŁOWA.:) Dedykuję go Zuzi . : - * <zbok.!>

 
-Oczami Liama-
Danielle leżała w szpitalu.Tak bardzo ją kochałem,a nic nie mogłem zrobić.Miała raka wątroby.Umierała na moich oczach.Płakałem każdej nocy.Nie mogłem sobie z tym poradzić.Tak bardzo pragnąłem zatrzymać ja przy sobie,ale jak mówiłem nic nie mogłem zrobić.Patrzyłem jak moje słońce,mój skarb,moje całe życie odchodzi,jak się męczy i jak cierpi.Siedziałem calutki czas przy niej trzymając ja za jej wychudzoną rękę.
-Kocham Cię-powiedziała Dani i zamknęła oczy.
-Ja Ciebie też, Skarbie.-powiedziałem.Danielle otworzyła oczy i spojrzała na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Nie zapominaj o tym,dobrze.?-powiedziała ciszej niż poprzednio.
-Nigdy o tym nie zapomniałem.-powiedziałem i pocałowałem ją w dłoń.W tej właśnie chwili do sali weszli nasi przyjaciele.Harry,Niall,Louis,El,Zayn i Perrie.Uśmiechnęła się.
-Dobrze,że jesteście.-powiedziała miłym tonem.Wszyscy mieli łzy w oczach.Wiedziałem,że chciała nam coś powiedzieć.Bałem się najgorszego.Tak bardzo ją kochałem.
-Jak się czujesz,Skarbie.?-zapytała Perrie z troską w głosie.
-Nie jest tak źle.Zadzwoniłam po Was wszystkich,bo chce się pożegnać.
-Nie.-powiedziałem stanowczo.
-Daj mi coś powiedzieć.-powiedziała Dani.Zamilkłem.-Walczę cały czas.Nie poddaję się,ale wiem,że nie mam szans w tej walce.-po jej policzku spłynęła łza.-Chcę żebyście wiedzieli,że bardzo was pokochałam.Bardzo mocno.Byliście i nadal jesteście dla mnie rodziną.-powiedziała i się zatrzymała.-Przytulcie mnie-poprosiła.Wszyscy tak postąpili.-pocałuj mnie-wyszeptała do mojego ucha.Pocałowałem.Delikatnie dotknąłem jej bladych ust.Oddała pocałunek tak jakby to miał być nasz ostatni całus.Spojrzała na nas wszystkich.Jej powieki delikatnie opadły.
-Idź po lekarza-powiedziała zdenerwowana El do Louisa.Louis wybiegł na korytarz i zawołał lekarza.Dani spojrzała na mnie,poruszyła ustami mówiąc(tak bez głosu) ,'KOCHAM CIĘ'.
-Nie.proszę Danielle...nie rób mi tego.-powiedziałem-błagam-płakałem jak małe dziecko.Walczyła jeszcze,walczyła,ale przegrała.Jej powieki ciężko opadły,a na monitorze pokazała się prosta kreska.-Dani..proszę Cię-powiedziałem ruszając jej ręką.-Błagam..nie zostawiaj mnie tu samego..Danielle..Danielle...Danielle..proszę -wyszeptałem płacząc jak małe dziecko.Lekarz wszedł do sali.Podbiegł do niej.Przyłożył słuchawkę do jej serca i spojrzał na mnie kiwając przecząco głową.-Dlaczego mi to zrobiłaś.-powiedziałem bezsilnie opadając na kolana obok łózka mojego słoneczka.-Kochanie..-wyszeptałem kładąc głowę na jej zimnej już rączce.Pocałowałem jej rękę nie wierząc w to,że ona odeszła.Ona nie mogła mi tego zrobić .Tak bardzo ją kochałem,a ona odeszła.Czułem się jakby ktoś wyrwał mi serce.Jakby ktoś pozbawił mnie wolności i sensu życia.Czułem,że traciłem stabilność codzienności,stabilność szczęścia i zatracałem się powoli w otchłani ciemności,otchłani,którą zwano ból i cierpienie.Przyjaciele mnie mocno przytulili.Lekarz wyjął dłoń Danielle z mojej dłoni i kazał mnie stąd wyprowadzić.Nie chciałem jeszcze wychodzić.Nie tak szybko,ale wyciągnęli mnie siłą.Ostatnie co zobaczyłem to, to jak lekarz przykrywa Dani,moją Dani białym prześcieradłem.Poczułem ukucie w sercu.
-Liam..-powiedział Harry,który też płakał.-Pamiętaj,że mas nas.Możesz zawsze na nas liczyć.-powiedział i przytulił mnie.Wtuliłem się w niego bardzo mocno,chowając moje łzy i moje cierpienie.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ.
Na pogrzebie Danielle byli tylko najbliżsi.Nie mogłem się pozbierać, po jej odejściu.Odwołaliśmy wszystkie koncerty,wywiady i wszystkie inne imprezy.Siedziałem w swoim pokoju i nie miałem ochoty wychodzić.Zamieszkałem z chłopakami.Wynajęliśmy dom na uboczu.Z dala od Londynu i tego całego zamieszania.Wszędzie widziałem artykuły 'Danielle nie żyje.Jak to wytrzyma Liam.' 'Co będzie dalej z One Direction.?!-Liam Payne w żałobie'...itd.Męczyło mnie to wszystko.Przybijało,dobijało,pomagało zabijać mnie od środka.Pewnego dnia Niall przyprowadził do domu jakąś dziewczynę.Zawołał mnie.Zlustrowałem ją od góry do dołu.Była piękna.Piękne ciało,oczy,śliczne włosy.Poczułem,że ciepło mi się robi na sercu.Tak dawno tego nie czułem.To uczucie.
-Liam..to jest dziewczyna,która otrzymała...-urwał.Nie mógł z siebie tego wydusić.Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.-która otrzymała serce Danielle.-zamarłem.Teraz wszytko do mnie wróciło jeszcze raz.Wszystkie wspomnienia uderzały we mnie jeszcze raz, z podwójną siłą, z podwójnym skutkiem.Poczułem,że nogi się pode mną uginają.
-Po co ją tu przyprowadziłeś.?!-krzyknąłem.Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona.
-Widzisz..mówiłam,że to głupi pomysł.-powiedziała prawie,że ze łzami w oczach i wybiegła z naszego domu.
-Liam...-powiedział Irlandczyk
-Co...-powiedziałem szorstko.
-Chce Ci pomóc..
-Jak.?Przyprowadzając dziewczynę,która ma serce Danielle..
-Tak.Przecież to nie była wina [T.I]..
-Masz racje.Przepraszam.
-Nie mnie przepraszaj tylko ją.Widziałeś jak się wystraszyła.-powiedział,a ja ubrałem się i wybiegłem za nią.Pobiegłem w prawo i dobrze trafiłem,bo zaraz ukazała mi się ona.
-Przepraszam.-powiedziałem łapiąc ją za nadgarstki.
-Nic się nie stało.-powiedziała.
-Nie chciałem krzyknąć..-tłumaczyłem się.
-Nie tłumacz mi się.-powiedziała radośnie.-Możesz puścić moje nadgarstki to boli.-powiedziała,a na jej twarz wdarł się grymas.Puściłem jej ręce.
-Zechcesz się ze mną przejść.?-zapytałem nonszalanckim tonem.
-Pewnie.-powiedziała i się uśmiechnęła uroczo ukazując swoje śliczne dołeczki.Zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy.Świetnie się dogadywaliśmy,żartowaliśmy nawet.Na chwilę dzięki niej oderwałem się od szarej rzeczywistości.To było świetne uczucie.Czułem jakbym się wybił i zaczął latać.


KONIEC PERSPEKTYWY LIAMA.
Ty i Liam dogadywaliście się świetnie.Rozumiał Cię doskonale.Opowiedziałaś mu swoją całą historię.Wzruszył się..On był chyba jedyną osoba,która Cię wysłuchała i pomogła Ci.Bardzo go polubiłaś.Czułaś się przy nim tak...czułaś się wolna.Tak jakbyś zrzuciła kajdany szarej rzeczywistości i poznawała świta na nowo przez kolorowe okulary.Poszliście do przytulnej kawiarenki.Liam kupił Ci kawę i ciastko.Prawdziwy dżentelmen.
-[T.I] więc..-powiedział Liam.-Jak smakuje Ci kawa.?-zapytał.
-Jest pyszna.Moja ulubiona z wanilią.
-Dani taka lubiła.-powiedział i posmutniał.Poczułaś się winna za to,że się zasmucił.
-Liam..przepraszam,ale muszę już iść.-powiedziałaś.
-Nie..zostań.
-Naprawdę muszę już wracać.-powiedziałam i pożegnałaś się z chłopakiem, a następnie  wyszłaś z kawiarni.Bardzo Ci  się spodobał,ale po ostatnim incydencie obiecałaś sobie,że nie będziesz miała więcej chłopaka.Za dużo przez nich wycierpiałaś.Każdy jeden chłopak pobawił się Tobą i rzucił po kilku dniach.Udałaś się do domu i położyłaś się na kanapie usypiając.Rano musiałaś szybko się ogarnąć gdyż powinnaś się stawić się w pracy.Pracowałaś w butiku,w którym szef Cię poniżał i w ogóle nie posiadał do Ciebie szacunku.Ktoś coś zepsuł ucinał Ci z wypłaty,chociaż i tak płacił Ci marne grosze.Bałaś się mu postawić,bo na utrzymaniu miałaś jeszcze swoją młodszą siostrę,która totalnie Cię olewała i nie mieszkała z Tobą,ale pieniądze bardzo chętnie brała.Z Liamem spotykałaś się regularnie.Staliście się najlepszymi przyjaciółmi.


 PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ.

Liam już wrócił do życia.Wiadomo nie zapomniał o Dan,ale zaczął normalnie funkcjonować.Często przebywałaś u nich w domu.Pomagałaś im w sprzątaniu,praniu,gotowaniu i takie tam.Bardzo się zaprzyjaźniliście.
-[T.I] może zostaniesz dziś na noc.?-zapytał z minką małego słodkiego szczeniaczka.-chłopcy wyjeżdżają do dziewczyn.W końcu są dziś Walentynki.-powiedział uśmiechając się.
-Zapraszasz mnie na randkę-zaśmiałaś się i spojrzałaś w jego oczy.
-Tak.Na najlepszą w Twoim życiu- uśmiechnął się.Kiedy tylko zobaczyłaś jego uśmiech rozpłynęłaś się.Kochałaś jego uśmiech.
-Okey.Zostanę.-powiedziałaś,a Liam ucieszył się jak małe dziecko.
-Więc..skoro randka Ci się podoba..to spodoba Ci się coś co zrobię teraz..-powiedział.Wyszedł a dwór wszedł z koszem pełnym kwiatów i stanął przed Tobą.-Zostaniesz moją dziewczyną.?-zapytał prosto.
-Tak.-odpowiedziałaś takim samym tonem jak on i się słodko do niego uśmiechnęłaś.Liam odstawił kwiaty i czule Cię pocałował w usta.Pogłębiłaś pocałunek i położyłaś ręce na jego torsie.Liam uśmiechnął się przez pocałunek i położył ręce na Twojej tali.Kolana się pod Tobą ugięły pod wpływem aksamitu ust Liama.Twoje ręce zwinnie znalazły się pod koszulką chłopaka i dotykały delikatnie jego pleców.Liam podniósł Cię do góry i zmierzał w stronę kanapy w salonie.Położył Cię na niej i kradł miliony Twoich pocałunków,a Ty z każdym coraz bardziej chciałaś czegoś więcej.Pod wpływem pocałunków brunetka,każda cząstka Twojego ciała chciała więcej i więcej.Pozbyłaś się koszulki Liama.Spojrzałaś na jego tors ze światełkami w oczach.Był piękny.Wyglądał jak anioł.Przekręciłaś go i teraz to Ty siedziałaś na nim okrakiem.Pocałowałaś go delikatnie w usta,potem w policzki,w nosek i całowałaś całą jego twarz.Potem złożyłaś,czuły i mokry pocałunek na jego szyi.Następnie przeniosłaś się i podrażniłaś językiem miejsce z uchem.Usłyszałaś w odpowiedzi cichy śmiech Liama.Jego ręce powędrowały na Twoje pośladki.Zacisnął lekko palce.Zaśmiałaś się wprost do ucha Liama,przez co jego włoski na karku się zjeżyły.Przyssałaś się do jego szyi zostawiając malinkę
-Hmmm..malinka.-zaśmiał się.
-Tak.-pocałowałaś go-Malinka-zaśmiałaś się i delikatnie jeździłaś palcami po jego torsie.Ciało bruneta zadrżało pod wpływem Twojego dotyku.Zaśmiałaś się.Ręce Liama dostały się pod Twoja koszulkę i dotykały pleców.Delikatnie Cie smyrał po nich.Pieściliście swoje usta nawzajem swoim dotykiem,swoimi oddechami. Liam majstrował przy odpięciu Twojego stanika.Po chwili był odpięty.
-Łatwo poszło-skomentował i się zaśmiał.-Chcesz iść na górę-wyszeptał Ci do ucha,przygryzając płatek uszka.
-Yhymm..powiedziałaś.Każda komórka Twojego Ciała go pragnęła tak bardzo,że gdyby nie Niall w pokoju obok juz byście się kochali w salonie,ale krępowałaś się.Po chwili znaleźliście się  w pokoju Payne'a.Mocno przywarł do Twoich ust.Oparł cie o ścianę i wsadził język do Twojej buzi.Drażnił Twoje policzki i podniebienie,a Ty wplotłaś ręce w jego włoski.Po chwili byłaś bez koszulki i stanika,gdyż ten opadł samowolnie na podłogę.Liam spojrzał na Twoje piersi z takim zafascynowaniem,że się bardzo zaczerwieniłaś i zakryłaś je rękami.Liam delikatnie położył Cię na łóżku i całował Twój dekolt,ramiona,szyję.Ręką macał Twoja pierś.Podobało Ci się to.Nie przestawał Cię całować i szeptać czułe słówka między pocałunkami.Wtedy właśnie zapominałaś o wstydzie jaki się pojawił kiedy zdjął Ci koszulkę.Payne zaczął całować Twoje 'wyposażenie przednie' zagryzał brodawki,kreślił na około nich kółka i ssał je bardzo łapczywie.Z Twoich ust wydobywały się pojedyncze westchnięcia.Twój oddech przyśpieszył.Stał się płytki i szybki.Przez spodnie czułaś nabrzmiałe przyrodzenie Liama.Twoja ręka powędrowała na nie i zacisnęłas ją bardzo lekko.Chłopak cicho jęknął.Odepchnęłaś go lekko i kazałaś usiąść na łóżku.Pozbyłaś się jego spodni i ujrzałaś spory namiocik w jego spodniach.Zaśmiałaś się.
-Nie musisz-powiedział patrząc Ci w oczy.
-Nie muszę,ale chce powiedziałaś.-uśmiechnęłaś się i  zacisnęłaś mocniej rękę na jego penisie przez materiał bokserek.Szare bokserki były bardzo opięte.Oddech Liama stawał się płytki i szybki.Zdjęłaś rękę i położyłaś go całkowicie,usiadłaś okrakiem na nim.Pocałowałaś i gwałtownie poruszyłaś biodrami,tak aby ocierały się o przyrodzenie Liama.Chłopak jęknął w Twoje usta.Pogłębił pocałunek.Położył ręce nie Twoich biodrach,a Ty zaczęłaś powoli ruszać biodrami.Liamowi bardzo się to spodobało.Przymknął oczy i szeptał Twoje imię.Kiedy 'przyjaciel' Liama osiągnął rekordowe rozmiary,a przynajmniej tak myślałaś.Zdjęłaś bokserki ze swojego Boy'a.Zaśmiałaś się przyrodzenie Liama stało już 'na baczność'.W tym momencie Liam wstał i położył Cię na łóżko,gwałtownie,ale bardzo deliaktnie.Pozbył się Twoich spodni i zaczął całować Twój brzuch,a rękoma masował Twoje uda,jedną od wewnętrznej strony,a drugą od zewnętrznej.Delikatnie zsunął Twoje fioletowe figi i pocałował Cię bardzo czule.Oddałaś bardzo czule pocałunek i przygryzłaś jego wargę gdyż poczułaś,że jego ręka zbliża się do Twojej kobiecości.Przejechał po niej środkowym palcem,a po chwili poczułaś Liama w sobie.Wszedł w Ciebie powoli i delikatnie.Twój oddech był płytki i szybki.Połżyłaś ręce na jego plecach i wbiłaś delikatnie paznokcie w jego skórę.Liam spojrzał na Ciebie z satysfakcją.Początkowe ruchy Liama były spokojne i wolne,jednak po chwili poruszał się w Tobie naprawdę szybko i pewnie.Z Twoich ust wydobywały się głośne,niekontorolowane jęki.Szeptałąś jego imie i coraz mocniej wbijałaś paznokcie w jego plecy.Liam ciężko dyszał.Doszliście w tej samej chwili.Głośno zawyłaś i poczułaś jak Liam wytrysnął w Tobie.Opadł ciężko obok Ciebie.Przytulił Cię do siebie.
-Kocham Cię.-wyszeptał i pocałował w skorń.Wasze oddechy połączyły się w jedno,wasze klatki piersiowe opadały i podnosiły się w tym samym momencie.
-Ja Ciebie też.-powiedziałaś.
-Niezabezpieczyliśmy się...-powiedział zmartwiony po chwili namysłu.
-To nic.Lekarz stwierdził,że jestem nie płodna.Starałam się o dziecko z wcześniejszym partnerem,bo 20 lat to dobry wiek na dziecko,ale nie wyszło.-powiedziałaś,a Liam mocno Cię przytulił do siebie i pocałował w czoło.-Pojdę się wykapać-powiedziałaś otwierajac oczy.
-Mogę z Tobą.?-zapytał uśmiechając się.Zgodziłaś się.Wzieliście razem długi prysznic.Liam cały czas Cię całował i tulił do siebie.Nastepnie udaliście sięna dół i Liam przygotował dla Ciebie romantyczna.Rano obudziłaś się w ramionach Liama.Cały dzień spędziliście w łóżku wygłupiając się i całując.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Ty i Liaś zaczęliście starać sięo dziecko.Bardzo Wam na tym zależało.Lekarz powiedział,że jak zajdziesz w ciążę to,to będzie istny cud.Wierzyliście w to,że kiedyś to nastanie.Udałaś się na wizytę do ginekologa.Liam czekał w poczekalni,a przed placówką było bardzo dużo reporterów,tak One Direction znów zaczęło koncertować i udzielać się publicznie.Fanki zaakceptował Cię i bardzo Cię polubiły.Występowałaś z chłopcami gościnnie i pracowałaś nad swoją solową płytą,oczywiście z pomocą chłopów.Wyszłaś z gabinetu.
-I jak.?-zapytał zdenerwowany Liam.
-Tak.Jestem w ciąży-powiedziałaś ze łzami w oczach.Tak długo się staraliście o to dziecko.Nareszcie się Wam udało.Liam zaczął Cię całować,wziął Cię na ręce i kręcił się z Tobą krzycząc jak bardzo Cię kocha.Po wyjściu z kliniki,Liam podzielił się swoim szczęściem z całym światem,przed kamreami,które czekały na was przed budynkiem i dodając wpis na Twittera.


#3. Imagin z Niallem,którego dedykuje trzem wspaniałym dziewczynom: Viki Hawik,Paulinie Szymczak i Kindze,Merci,Parzyszek.Mam nadzieję,że Wam się spodoba.


Mamy rok 1940.Niemcy siedzą od roku w Warszwie i obmyślają jak zrównać Twoje miasto z ziemią.Byłaś Żydówką,ale uważałaś się za pełną Polkę.Miałaś dopiero 20 lat i nie chciałaś umierać.Bardzo się bałaś,ale pomagałaś wszystkim jak tylko mogłaś.Kradłaś jedzenie dla dzieci żydowskich,dawałaś im schronienie i pomgałaś uciekać przed Niemcami.Byłaś bardzo wrażliwa na zło jakie się działo w Warszawie.Nie mogłaś patrzeć na to jak zabijają niewinnych ludzi i na to jak cierpią Twoi bliscy.Pewnego dnia udałaś się nad rzekę.Lubiłaś posiedzieć nad Wisłą,pod mostem.Nikt Cię wtedy nie widział.Kiedy przechodziłaś przez Warszawę zauważyłaś jak Niemieckie wojsko robi obchód.Zatrzymałaś się pod jakąś restauracją i jeden rzołnież przykuł Twoją uwagę.Był piekny.Miał blond włosy,co wywnioskowałaś z wystających kosmyków włosów spod zielonego rzołnierskiego kasku,spojrzałaś w jego błekitne piekne oczy i Twoje serce zaczęło bić jak szalone.Szedł dumnie wyprostowany,niosąc karabin w ręku.Spojrzał na Ciebie przelotnie i posłał nieśmiały uśchmiech.Ty już zapomniałaś jak to jest się usmiechać.Twoje życie od roku to ciągła ucieczka.Kiedy rzołnierz wlepiał w Ciebie wzrok szybko sie opamiętałaś i ruszyłaś w Twoje ulubione miejsce.Siedziałaś i zatraciłaś się w swoich myślach.Marzyłaś o świecie gdzie nie było wojny i głodu,marzyłaś,że wszyscy Twoi bliscy się wyrwali z tego piekła na ziemi.Nagle do Twoich mysli wkradł się tamten chłopak.Wyglądał na 20 lat.Nie wiecej.Był taki piękny,jak anioł,ale był Niemieckim rzołnieżem i równie dobrze mógł właśnie zmierzać do Twojego domu żeby zabić Twoją rodzine tylko dlatego,bo była innej rasy.Zerwałaś się na równe nogi i wróciłaś szybko do domu.Twoja mama spała z Twoim rodzeństwem,dwie siostrzyczki-3 lata i brat 15lat.Kochałaś ich.To była jedyna Twoja rodzina.Tata uciekł dużo wcześniej.Udałaś się na swoje łóżko.Wasz dom składał się z jednego pokoju,w którym były cztery łózka.Na jednym Ty,na drugim brat,na trzecim Twoja mama,a na czwartym bliźniaczki.Leżałaś do wieczora,kiedy nagle usłyszałaś skrobanie w okno.To był tamten blondyn.Teraz nie miał kaaku i był ubrany w jakieś luźne spodnie i koszulę.Twoje okno była na tyłach domu.Więc je otworzyłaś,a chłopak mocno przywarł do Twoich ust.Oddałaś pocałunek,ale nagle Twój umysł otrzeźwiał i odepchnęłaś go.Spojrzałaś na niego wystraszona.
-Nie bój się.-powiedział.Jego głos był taki delikatny i słodki.Raj dla Twoich uszu.-Nic Ci nie zrobię.
-Kim jesteś.?Widziałam Cię z nimi..-powiedziałaś przerażona.
-Nazywam się Niall.Jestem z Irlandii.-powiedział chłopak.
-Czego chcesz.?-zapytała.
-Spotkać się z Tobą.-powiedział.-Gdy tylko Cie tam ujrzałem na tym rynku chciałem do Ciebie podejść,ale musiałem dalej przeprowadzić przemarsz.-powiedział pewnie.-A poza tym jutro są Walentynki i bardzo chciałem się gdzieś z Tobą wymknąć.
-Ja nic nie zrobiłam.Proszę nie zabijaj mnie.Błagam..-powiedziałaś,a po Twoim policzku spłynęła duża łza.
-Nie chcę Cię zabijać..-powiedział ocierając Ci łzę z policzka.-Chciałem tylko usłyszeć Twój głos,dotknąć Cię...Mogę wam pomóc...
-Jak.?
-Hitler wydał rozkaz założenia gett...Będą to małe powierzchnie, w których będzie zamykał Żydów...Jeżeli chcesz mogę Wam pomóc.Odstapię Wam moje mieszkanie.Pomogę Wam udawać Niemców,a gdy się to wszystko skończy wyjedziemy stąd.Zabiorę Ciebie i Twoją rodzinę gdzieś bardzo daleko.-powiedział i dotknął Twoich policzków.
-A Ty..gdzie będziesz mieszkać...
-STAĆ.!-usłyszeliście potężny krzyk w Niemieckim języku.Przeraziłaś się.Niall Cię pocałował,jednak nie powinien tego robić.-To z nią spiskujesz...-powiedział potężny meżczyzna i znalazł się przy chłopcu.-Zabieramy ją.-powiedział i weszli do Twojego domu.Dwóch potężnych gestapowców wyciągnęło Cię z łózka.
-Zostawcie ją..!-krzyknęła Twoja mama.Bliźniaczki,Lili i Amy płakały.Gestapowiec podszedł do Twojej mamy i walnął ją z całej siły w twarz.
-Zostaw ją.!-powiedziałaś.-Macie mnie.Weźcie...a ich zostawicie.-powiedziałaś.Gestapowiec spojrzał na Ciebie i jeszcze raz spoliczkował Twoja mamę, a potem zabrali Cię z domu.Zabrali Cię do aresztu.Najgorszego z najgorszych.Przywiązali ręce do krzesła.
-Mów Co Ci powiedział..-powiedział Niemiec o rudych włosach.Jakis Polak Ci to przetłumaczył.
-Nic.-powiedziałaś twardo.Dostałaś w brzuch z całej siły.
-Mów.-powiedział.
-Nic mi nie mówił.Przyczepił się do mnie i mnie sledził.Nic mi nie mówił.Słowo.-Dostałaś po raz kolejny.Zauważyłaś,że za ścianą dwóch rzołnierzy trzyma głowę Niall,tak żeby patrzył na to jak Cię katują i poniżają.Spojrzałaś na niego przerażonym wzrokiem,a on zamknął oczy.
-Otwórz..-ryknął gestapowiec.Niall go nie posłuchał.Uderzyli go pałką po plecach.Spod jego powiek spływały łzy.-Otwórz..-powiedział twardo.Niall rozchylił oczy.Płakał.
-Ty żydowska suko mów to co Ci powiedział.!-Ryknął patrząc Ci prosto w oczy.
-Przysięgam nic mi nie mówił.Przysięgam-kilka razy powtórzyłaś.Odpieli Ci ręce i zaczęli odkładać cienkimi listwami drewananymi po plecach.Płakałaś i krzyczałaś,a Niall był zmuszany do patrzenia na to wszystko.Płakał.Wyrywał się.Za każde wyrywanie się dostawał w brzuch,po twarzy albo pałką po plecach.Patrzyłaś na niego przerażona.Na Twoich plecach pojawiły się rany.Tak bardzo Cię to bolało.Na białej koszuli pojawiły się czerwone plamy krwi.Potem zaczęli się bić po nogach biczem,pałką wszystkim co dostało się w ich ręce.Wyłaś z bólu.W tamtym momencie marzyłaś tylko o śmeirci.Przewrócili Cię i zaczęli kopać po całym ciele.Czterech gestapowców otoczyło Cię i kopało z całej siły..W pewnym momencie straciłaś przytomność.Obudziłaś się w białym pomieszczeniu.BYł przy Tobie jakis facet w białym fartuchu i Niall.Siedział i trzymał Cię za rękę.Domysliłaś się,że to był jakiś szpital.
-Przperaszam.-powiedział Niall.
-Za co.?-wychrypiałaś.
-Przeze mnie dostałaś się w ich ręce.Nie miałam pojęcia,że mnie śledzą.
-Przestań.Wiedziałam,że prędzej czy późńiej to się stanie.-Niall oparł głowę o Twoją rękę.
-Przperaszam.Taka jesteś piękna..a oni..-rozpłakał się.-Kocham Cię.
-Jak to możliwe..Skoro nawet nie znasz mojego imienia...
-Kocham Cię ,po prostu.-powiedział parząc załzawionymi oczami na Ciebie.W tej chwili do sali wpadł ten sam Niemiec,który Cię katował poprzedniego wieczoru.
-Niall...!-krzyknął.-Co Ty wygadujesz.?!
-Puście ją wolno..Proszę..Kocham ją.-powiedział płacząc.
-Nie.-powiedział twardo.-Żydów się kocha ich się zabija.-powiedział podnosząc głos.
-Ale oni są tacy sami jak my.
-Nie...Oni to zwierzyna,którą trzeba wybić,a my jesteśmy ludźmi.Panami tego świata.
-Błagam..Nie zabijajcie jej..
-Za późno.-powiedział Niemiec.-Panowie.!-krzyknął.Do sali weszli trzej niemieccy rzołnierze  i oderwali od Ciebie wszystkie urządzenia ratujące Twoje zdrowie,pisknęłaś z bólu.-Pod ścianę z nią.-powiedział twardo.
-Nie rób tego.-powiedział twardo Niall.Niemcy zabrali Cię z tej sali i wyszliście na zewnątrz.Była ostra zima,a Ty szłaś w cieniutkim fartuszku i na boso.Szarpali Tobą i bili Cię cały czas.Na około miejsca Twojej egzekucji zebrała się spora grupa Niemców.Niall biegł z Wami,krzycząc żeby Cię zosatwili.Kazali Ci stanąć pod ścianą.Zaczęłaś się modlić.Niall uderzył gestapowca
-Zabić psa.!-krzyknął i Niall stał obok Ciebie.Ujął Twoja dłoń.
-Kocham Cię.Do zobaczenia w niebie,Skarbie.
-Ja Ciebie też kocham.-powiedziałaś i poczułaś ostry ból w klatce piersiowej.Opadłaś na ziemię.Usłyszałaś kolejny strzał.Niall opadł obok Ciebie.Złapał Cię za rękę.Splótł wasze ręce i ostatkami sił przysunał się do Ciebie.W tym samym czasie wasze życie uciekło.Zabrali wasze ciała i wrzucili do dołka wykopanego wcześniej.Opusciliście swoje ciała.Unieśliście się nad głowy gestapowców w swoim uścisku.


#4. Imagin z Zaynem. Dedykuję go Monice i Oli. 

 
Dziś 14 Lutego.Walentynki,a Ty siedzisz na parapecie w swoim pokoju,z kubkiem gorącego kakaa i płaczesz.Czemu płaczesz.? Bo dziś właśnie minął rok od kiedy nie ma przy Tobie Zayna.Równy rok temu wyjechał w trasę i się rozstaliście.Oglądałaś wszystkie jego koncerty,wywiady i wszystko gdzie tylko usłyszałaś słowa ONE DIRECTION.Śledziłaś każdy jego ruch w show-biznesie.Wyglądał na szczęśliwego,ale nie wiedział o jednym.O tym,że zaraz po jego wyjeździe dowiedziałaś się,że jesteś w ciąży.Urodziłaś śliczną córeczkę.Miała już roczek.Urodziłaś ją dokładnie w Walentynki.Dziś obchodziła urodziny.Była śliczna.Miała ciemniejszą karnację po Maliku,jego oczka,ale Twoje włoski.Była taka śliczna.Zayn niestety nie utrzymywał kontaktu z Tobą.Bardzo Cię to zabolało.Siedziałaś na parapecie, a Mała spała.Nagle usłyszałaś,że się przebudziła.Pobiegłaś od niej i od razu wzięłaś na ręce.
-Dzień dobry księżniczko.
-Tata..-powiedziała swoje pierwsze słowo i spojrzała na wielki plakat Zayna za Twoimi plecami.
-Tak wiem Skarbie.Też za nim tęsknie.-byłaś z niej dumna.Powiedziała w końcu swoje pierwsze słowo.-Idziemy do babci.?-zapytałaś-Ma dla Ciebie wielki tort z Myszką Miki.-powiedziałaś uśmiechając się do swojej córeczki.Zaśmiała się.Ubrałaś ją bardzo ciepło,a następnie zmieniłaś swoje ubranie na wyjściowe i wyszłyście.Twoja mama mieszkała w Bradford,Ty po wyjeździe Zayna wraz z Amy się wyprowadziłaś do Londynu.Usadziłaś ją w  foteliku.Przypięłaś pasami i wsadziłaś smoczka do ust.Mała go wyjęła i trzymała w ręku.Uśmiechała się.Usiadłaś na miejscu kierowcy i ruszyłyście w stronę domu Twojej mamy.Zawsze urodzi świętowałyście w domu rodzinnym.Zawsze, wtedy nie liczyło się dla Ciebie to,że Zayn ma dom postawiony obok i gdyby wrócił mogłabyś go spotkać w każdej chwili.Od kiedy Amy przyszła na świat ona była dla Ciebie najważniejsza.Po godzinie jazdy byłyście na miejscu.
-[T.I].! Kochanie, nareszcie!-krzyknęła Twoja mama kiedy zobaczyła Was w ganku.Mocno Was przytuliła.
-Cześć mamuś.-przywitałaś się i cmoknęłaś ją w policzek.
-Zayn się nie odzywał.?-zapytała zmartwiona.
-Yyyy..Zayn..? Nie.Pewnie nie ma czasu.-powiedziałaś zmuszając się do uśmiechu.
-Jak to.?-zapytała zdziwiona.-Przecież siedzi już w domu od trzech miesięcy.Wypytywał o Ciebie.
-Powiedziałaś mu o Ams.?-zapytałaś wystraszona.
-Nie,ale powinien wiedzieć.Dziś przyjechali do niego chłopcy.-mimo strachu uśmiechnęłaś się.Ams wskoczyła na ręce do Twojej mamy,a Ty pobiegłaś do swojego pokoju.Zaraz obok Twojego okna było okno Malika.Spojrzałaś w nie.Był w pokoju.Był sam.Leżał na łóżku.Zapatrzyłaś się w niego.Tak dawno go nie widziałaś.Tak bardzo się zmienił,ale Tobie to nie przeszkadzało.Twoje serce zabiło szybciej.Tak jak za dawnych czasów.Zakochałaś się w nim od nowa,chociaż wtedy wcale nie przestałaś go kochać.Teraz ta miłość wzmożyła się dwa razy.Był taki śliczny.Podniósł się.Odwróciłaś się udając że szukasz starej bluzki w szafie.Jego głowa odwróciła się w stronę Twojego okna.Podszedł do niego bardzo wolno i otworzył swoje okno, a następnie zapukał w Twoje.Szybko je otworzyłaś.
-Zayn..-powiedziałaś cicho.
-[T.I]...To naprawdę Ty.?-zapytał.-Przyjdź do mnie.Proszę.-powiedział.-Błagam.Chłopcy też za Tobą się stęsknili.
-Dobrze.Zaraz będę..-powiedziałaś ze łzami w oczach.Nie spodziewałaś się,że spotkasz Zayna.Chciało Ci się krzyczeć,ale opanowałaś się.Zamknęliście okna.Zayn zawołał Nialla,a dalej nic już nie widziałaś,bo wyszłaś z pokoju.Zbiegłaś na dół.
-Mamuś..zajmiesz się mała.?-zapytałaś.
-Pewnie.
-Idę do Zayna.-powiedziałaś i cieszyłaś się jak idiotka.Mama się uśmiechnęła i wróciła do zabawy z Amy.Wyszłaś ze swojego domu i weszłaś na werandę domu Zayna.Zapukałaś i drzwi otworzył Ci Harry.Ucieszył się bardzo.
-Stęskniłem się za Tobą,kociaku.-zawsze tak na Ciebie mówił.
-Ja za Tobą też.-zaśmiałaś się.Harry zaprowadził Cię  do salonu gdzie byli wszyscy oprócz Zayna.Louis,Liam i Niall mocno Cię przytulili.
-Jest w kuchni- wyszeptał do Ciebie Niall do Twojego ucha.Udałaś się do kuchni.Zayn siedział na krześle.
-[T.I].?-zapytał
-Tak to ja.-powiedziałaś i podeszłaś do niego.Zayn wstał.
-Wszędzie rozpoznam Twoje perfumy.-zaczerwieniłaś się.-Tak za Tobą tęskniłem.-powiedział i położył dłoń na twoim policzku.
-Pocałuj mnie.-wyszeptałaś.Po chwili poczułaś ciepłe wargi Zayna na swoich.Całował Cię czule i delikatnie.Zatraciłaś się w aksamicie jego ust.Tak bardzo Ci go brakowało.Przez ten rok ani razu nikogo nie pocałowałaś, ani z nikim się nie spotykałaś.Czekałaś na Zayna.Kochałaś go.Przestał Cię całować.Nie spojrzał Ci w oczy.Nie mogłaś wychwycić jego wzroku.
-[T.I]..tak bardzo chciałbym Cię zobaczyć..-powiedział, a Ty się wzdrygnęłaś.Już wszystko wiedziałaś.Zayn stracił wzrok.Miał otwarte oczy,ale nie były z nich te dwa światełka co zawsze, były puste.
-Zayn..-zaszlochałaś.-Jak...-nie dokończyłaś,bo po Twoim policzku spłynęła łza,która spadła na dłoń Zayna.
-Nie płacz.Proszę.-powiedział i otarł Twoją łzę.Delikatnie dotykał twojej twarzy.-chociaż Cię nie widzę..wiem,że jesteś tak samo piękna jak wcześniej.-powiedział.
-Ale jak...-zaszlochałaś.
-Mieliśmy wypadek..-powiedział i przerwałaś mu długim i namiętnym pocałunkiem.Zatraciłaś sie w jego dotyku i jego ustach.
-Kocham Cię,Zayn.
-Ja Ciebie też.Przepraszam.Chciałem napisać,ale bałem się,że przestaniesz mnie kochać..jak dowiesz się,że straciłem wzrok.
-Głuptas...w życiu nie przestanę Cię kochać..Kochałam,kocham i będę kochać...na zawsze,rozumiesz.?-Zayn wpił się w Twoje wargi,a dłońmi zjechał na Twoje plecy.Przyciągnął Cię bliżej siebie.Oddałaś pocałunek i mocno się w niego wtuliłaś.
-Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć..-wyszeptałaś.
-Tak.?-powiedział.
-Bo widzisz..zaraz jak wyjechałeś..okazało się,że jestem w ciąży.-Zayn trwał w ciszy.
-Mam dziecko.? Jestem ojcem..?-zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Tak.Ma roczek.To dziewczynka.Nazywa się Amy.
-Amy Malik-powiedział-Brzmi pięknie.Gdzie ona jest.?-zapytał zniecierpliwiony.
-Z mamą.-powiedziałaś.Zayn po raz kolejny wpił się w Twoje usta.Klęknął przed Tobą.Ujął Cię za rękę.Podniósł głowę do góry,z kieszonki wyjął małe,ciemne pudełeczko obite aksamitem.
-Wyjdziesz za mnie.?-zapytał-Nie było dnia,żebym o Tobie nie myślał.
-Tak.Wyjdę..Tak.-powiedziałaś szczęśliwa.Zayn namacał ręką Twój palec i wsunął piekny pierścionek na Twój palec.Podniosłaś go i czule pocałowałaś.-Kocham Cię.-wyszeptałaś spod jego ust.


#5. Imagin z Harrym. Dedykuję GO WSZYSTKIM OSOBOM CZYTAJĄCYM TEGO BLOGA.WSZYSTKIM MOIM MISIAKOM Z TWITTERA.: ) + 18 .


Ty i Harry jesteście parą od roku.Właśnie w Walentynki wypadała Wasza druga rocznica. Wróciłaś do domu.Byłaś padnięta.
-Hej kochanie.-przywitał się Harry i pocałował Cię czule.
-Hej.-powiedziałaś i oddałaś pocałunek.
-Dziś wychodzimy..Pamiętasz.?-powiedział kładąc Twoje ręce na pośladkach.
-Pamiętam,ale nie mam siły.Jestem padnięta.
-Ale musisz wyjść z domu żeby zobaczyć swój prezent.-uśmiechnął się.
-Nie uśmiechaj się tak.-zażartowałaś.-Dobrze wiesz,że jak tak się uśmiechasz to nie jestem w stanie Ci odmówić.-zaśmiałaś się.Harry nadal się uśmiechnął.-Dobrze.Idę się wykąpać.
-Ja się już kąpałem.-poinformował Cię i klepnął w tyłek.
-Napalony Harry..-zaśmiałaś się.
-Oj nawet nie wiesz jaka mam na Ciebie chęć..-zaśmiał się.Spojrzałaś w jego oczy z błyskiem w oku.
-Idę się wykąpać kochanie.-powiedziałaś i wyślizgnęłaś się z jego objęcia.Szłaś w stronę schodów i kręciłaś biodrami oraz patrzyłaś na Harrego wzrokiem pełnym pożądania.
-Kolacja może poczekać.-zaśmiał się i szedł za Tobą.-Szybki numerek.?-zaśmiał się.
-No nie wiem,Kocie..Musze się wykąpać.Potem umalować..-zaczęłaś wymieniać,ale Harry podbiegł do Ciebie i wpił się w Twoje usta przyduszając Cię do ściany.Jedną rękę położył na Twoich plecach,a drugą na Twoim udzie.Zacisnął rękę i pociągnął Twoje udo do góry, w wyniku przylgnął do Ciebie jeszcze bardziej.Przez spodnie poczułaś jego 'przyjaciela'.Uśmiechnęłaś się przez pocałunek.Jego ręce powędrowały na Twoje pośladki.Podniósł Cię do góry, a Ty 'oplątałaś' jego biodra swoimi nogami.Zacisnął ręcę na Twoich pośladkach.Oderwałaś się.
-Nie masz co liczyć na szybki numerek...padam ze zmęczenia..-powiedziałaś,ale on Cię nie słuchał.Wiedziałaś,że jak Harry jest napalony nic go nie powstrzyma.Zmierzał w kierunku schodów.Pocałował Cię bardzo czule i wszedł na górę udał się do sypialni.
-Kochanie łazienka jest tam...-wskazałaś inny pokój.
-Hmm..Mój kociak ma chcice na Hazzacondę pod prysznicem..-powiedział ze śmiechem w głosie.Zaniósł Cię do łazienki.
-Mamy nie całą godzinę do wyjścia..
-To co..-powiedział zaczął Cię rozbierać.
-Harry..potem..-powiedziałaś.
-To mogę się chociaż z Tobą wykąpać.?-zapytał zawiedziony.
-Możesz.-powiedziałaś i pozbyłaś sie koszulki Harrego.Po chwili byliście zupełnie nadzy.Weszliście do kabiny prysznicowej i wzięliście prysznic.Całując się i drocząc ze sobą.Po czterdziestu minutach byliście już gotowi do wyjścia.Zayn zabrał Harrego, a Ty z Louisem,Liamem i Niallem pojechałaś do umówionego klubu.Weszliście i zajęliście miejsce w strefie VIP i czekaliście na Harrego i Zayna.Była juz godzina 20.30.Po chwili dołączył do Was uśmiechnięty Zayn.
-Gdzie Harry.?-zapytałaś.
-Zaraz przyjdzie spokojnie.Poszedł po niespodziankę.-powiedział i chłopcy się zaśmiali.
-Co tu się dzieje.?-zapytałaś.-Wiem,że coś kombinujecie.-zaśmiałaś się.Nagle na scenę wszedł Harry w erotycznym stroju policjanta.Zaczęłaś się śmiać.W tle pojawiła się zmysłowa muzyka.Harry podszedł bliżej Ciebie i zaczął ruszać biodrami.Śmiałaś się cały czas.Po chwili muzyka się rozkręcała,a razem z nią Harry.Tańczył dla Ciebie i powoli zrzucał wszystko z siebie.Kiedy stał już bez koszulki,w samych granatowych spodniach,podszedł do Ciebie i  zaczął kręcić Ci tyłkiem przed twarzą.Uszczypnęłaś go w pupę.Zaśmiał się po odtańczeniu swojego erotycznego tańca oddalił się trochę i zrzucił spodnie.Stał w super obcisłych bokserkach koloru złotego.Śmiałaś się i patrzyłaś z pożądaniem na chłopaka.Zbiegł ze sceny,wziął Cię na ręce i zabrał do pokoju wynajętego specjalnie dla Was,Było mnóstwo waniliowych świeczek.W pokoju znalazłaś się pierwsza, a Harry wszedł za Tobą i mocno Cię przytulił od tyłu.
-Kocham Cie.-zagryzł płatek Twojego ucha.-Jak Ci się podobało.?-zapytał zadziornie.
-Byłeś taki podniecający..-powiedziałaś śmiejąc się.-Jak prawdziwy striptizer.Harry się zaśmiał i zdjął z Ciebie koszulkę.Zawiesił wzrok na Twoich piersiach,więzionych przez czerwony stanik.Odwróciłaś się do niego przodem i złożyłaś czuły pocałunek na jego ustach.
-Czy teraz jest potem.?-zaśmiał się.Zaczęłaś się śmiać i położyłaś dłonie na opiętych,złotych materiałem,pośladkach Harrego.-Hmmm..Czyli tak.-powiedział i zaczął całować Twoją szyję.Odchyliłaś głowę do tyłu,tak aby Harry miał większa przestrzeń do całowania.Zamruczał gardłowo do Twojego ucha.Dostałaś gęsiej skórki.Harry dobrze wiedział jak Twój organizm reaguje na różne pieszczoty.Przejechał ręką po Twoich plecach.Zahaczył palcem o zapięcie od stanika.Zrobił Ci malinkę na szyi.Z pocałunkami przeniósł się na obojczyki i ramiona.Kilka razy zagryzał Ci skórę,co bardzo Cię podniecało.Popchnęłaś go w stronę łóżka.Styles się wyszczerzył.Położył Cię na łóżku i bardzo brutalnie ściągnął z Ciebie spodnie.Wylądowały na jakimś fotelu.
-Szykuje się dziki i namiętny sex-skomentowałaś,a Harry się zaśmiał i mocno przywarł do Twoich ust.Usiadł na Tobie okrakiem.Przygryzł Twoją wargę i jedną ręką odpiął czerwony stanik,który po kilku sekundach wisiał na lampie.Harry zaczął składać miliony krótkich,ale długich pocałunków na Twoich piersiach.Przygryzał sutki i ssał je delikatnie.Doprowadzało Cię to do szaleństwa.Uwielbiałaś jak tak robił.Ręka Loka powędrowała do Twoich czarnych fig.Zahaczył o nie lekko palcem.Podważył je lekko,a po chwili zerwał z Ciebie.Pocałował Cię i jego ręką powędrowała na Twoje udo.Gładził Cię po nim,podszczypywał i 'chodził' dwoma palcami.Zmierzał ku Twojej kobiecości.Po chwili poczułaś w sobie dwa palce Harrego.Zaczął nimi bardzo energicznie ruszać.Zawyłaś.Harry się usmiechnął z satysfakcją.Trafił na Twoje czułe miejsce.Styles dołożył trzeci palec i Twój kręgosłup wygiął się w łuk.Zamknęłaś oczy i wyjękiwałaś jego imię.Harry zacisnął drugą ręką na Twojej piersi.Zaczął ją 'miętosić'.Harry wyjął z Ciebie palce i je oblizał i zamruczał.
-Jesteś obleśny.-zaczęłaś się śmiać.Popchnęłaś go żeby teraz to on leżał.
-Napalona [T.I]-zaśpiewał.Zacisnęłaś rękę na jego przyrodzeniu przez materiał slipek.Namiocik w gatkach Harrego robił się coraz większy.Zdjęłaś je bardzo powoli i ujęłaś jego penisa w dłoń.Zaczęłaś poruszać w górę i w dół,na początku bardzo powoli.Harry jęknał.Uśmiechnęłaś się.
-[T.I]-jęknął
-Tak jakiś problem..-zapytałaś z sarkazmem
-Wiesz,że nie lubię wolno...-powiedział i z jego ust wydobył się głośny jęk.'
-Wiem.-przyśpieszyłaś ruchy ręką.Harry zaczął szybciej oddycha.Jego kręgosłup delikatnie się wygiał w łuk.Zatopił rękę w Twoich włosach.Z każdym ruchem zmieniałaś siłę uścisku dłoni.Harry podkurczył palce u nóg.Zabrałaś rękę z jego przyrodzenia i pocałowałaś go bardzo namiętnie.Harry oddał pocałunek.
-Nie przestawaj..-powiedział i się błogo uśmiechnął.Tym razem od razu przeszłaś do konkretów.Przejechałaś językiem po całej długości 'przyjaciela' Harrego.Chłopak jęknął.Wzięłaś go do buzi i zassałaś.Styles delikatnie pociągnął Cię za włosy.Zaczęłaś ruszać głową do przodu i do tyłu.Penis Harrego nadal się rozwijał.Drugą rękę zacisnęłaś na jego pośladku.Zaśmiał i się, a potem głośno zawył.Kiedy czułaś,że Harry dochodził wyjęłaś go z buzi i pocałowałaś Harrego.Lok położył Cię na plecach i wszedł w Ciebie.Jęknęłaś.Wszedł bardzo szybko i bez uprzedzenia.Czułaś się jak w innym świecie.Harry poruszał się w Tobie na razie wolno,ale pewnie.Jęczałaś,szeptałaś jego imię.Harry słysząc swoje imię zaczął poruszać biodrami dużo dużo szybciej.Wiłaś się po chłopakiem,który składał miliony krótkich pocałunków na Twoich ustach.Harry także cicho sapać i jęcząc.Po chwili doszedł w Tobie.Wyszedł z Ciebie i położył się obok Ciebie, z błogim uśmeichem Cię mocno przytulił.
-Mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę..-powiedział.
-Jaką.?-zapytałaż uśmiechając się.
-Spójrz na moje pośladki.-poprosił.
-Okey. Z przyjemnością.-zaśmiałaś się.Harry położył się na brzuchu i zobaczyłaś napis na jego pośladkach,który wyglądał tak: ,,WILL YOU MARRYT ME.?''
-To są jakieś żarty..?-zapytałaś śmiejąc się.
-Nie.Pytam się całkiem poważnie.
-Tak.Wyjdę za Ciebie.-powiedziałaś ze łzami w oczach.Harry sięgnął do szafki nocnej i wyjął z niej piękny piecionek.Wsunął Ci go na palce.Resztę Walentynkowej nocy spędziliście na całowaniu się i droczeniu ze sobą.

_______________________________________________
_____________________________________________

        
Hey.!
Wiem,że Walentynki były wczoraj,ale nie dodałam tego poprzedniego dnia ponieważ nie wyrobiłam się.Jak napisałam w Tytule ma się pojawić ważna inforamcja.Więc zastanawiam się nad zawieszeniem bloga.Mam małe probmlem i zdrowotne i rodzinne.Ostatnimi czasy także straciłam wenę.Wiem,że te imaginy też zepsułam,ale obiecałam sobie,że dodał je jako taki bonus.W niedzielę powinna pojawić się druga część imagina z Zaynem.Więc podsmując...imaginy zjebałam,a bloga zawieszam..prawdopodobnie.Proszę o skromny komentarz i dodawanie mojego bloga do obserwownych,jeżeli Ci się podoba.
Pozdrawiam.
Vas_Happenin_?!    

6 komentarzy:

  1. Masz problem z tym że jestem zbok?!?! Haha,słyszałam waszą rozmowę(siedziałam obok) :D Loff ju pedofilu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże cudowne ! wszystkie !!!!!!!!!!aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa LOUIS !!!!!!
    ACH HARRYY !!!!!!!
    BOŻE CZYTANIE TYCH IMAGINÓW TO JEST PRZEŻYCIE :D
    LOVE YOU ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahahaha!!!!!!!! imagin z Harrym jest bardzo śmieszny...padam:D!!!! a w ogóle wszystkie są BOSKI i jeszcze raz BOSKIE!!!!!!!!!!!!!! dziękuję mamuś za dedykację ♥♥♥love♥♥♥
    Twoja córeczka OLKA:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem..imaginy są słabe.Niby fajne pomyły,ale słabo opisane. Czytałam dużo lepsze. Twoje są po prostu kiepskie i..dziwne...Dobrze by było gdybyś po prostu skończyła z pisaniem,ponieważ jesteś słaba.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ty byś kurwa lepsze napisała co?!

      Cudowne imaginy *O* ostatni najlepszy xD

      Usuń
  5. Imaginy świetne. Najlepsze były z Larrym ^^ :* <3 ~ Anoma Noma

    OdpowiedzUsuń