sobota, 26 października 2013

IMAGIN KINGII. :D

Heyy..<3

Mamy nowość.!
A mianowicie Kinia(Merci.:3) poprosiła mnie abym dodała tu jej imagina z Zaynem. Powiem Wam,że czytałam go chyba kilka razy,ponieważ jest sssajebisty.

Kinia poprosiła mnie żebym go udostępniła tu ponieważ chce się sprawdzić w roli pisania imaginów lub imeginów jak to ona mówi.:D więc do dzieła Aniołki.!



Czytać i pisać szczerze co sądzicie o imaginie/imeginie Kingii/Merci. <3


 Tytuł: Forbidden  Love.                                                                                              Autorka: Merci.        
Łapcie moje Merciątko.<3
                         Chłopak z 1D: Zayn Malik.                          
Opis: Zawsze marzymy o pięknej i odwzajemnionej miłości. Spacery przy zachodzie słońca, kolacje przy świecach i obowiązkowo romantyczny film, który Twój partner ogląda tylko ze względu na Ciebie. Ale czy zawsze miłość taka idealna? Co zrobimy, gdy dostaniemy ją od innej osoby? Jest takie powiedzenie "Miłość trzeba przecierpieć". Ale zdecyduj, którego kochasz szczerze?!

Podkład muzyczny: Michael Buble – End of May


______________________


Wiem jedno:  źle robię.  To jest wręcz sprzeczne z dotychczasowymi moimi osobistymi zasadami. Gdzie one się podziały? Gdzie one są, kiedy ich najbardziej potrzebuje? Kiedy wszystko w moim życiu wywróciło się do góry nogami i nie mogę sobie z tym poradzić? To wręcz nierealne. Wystarczyło jego jedno spojrzenie, by zapomnieć o nich. Jak on to robił? Jak to jest możliwe, że jedna osoba w tak krótkim czasie potrafiła mi namieszać w życiu? Trzeba oswoić się z myślą, że nigdy nie będzie tak samo. Oswoić się z myślą, że teraz muszę żyć w ukryciu z poczuciem, że w każdej chwili mogę zostać na tym przyłapana. Życie w kłamstwie.
- Na mnie już chyba czas.-Podniosłam się z kanapy, gdy zauważyłam wybijającą godzinę 20 na zegarze wiszącym na ścianie pokoju. Wzięłam swój telefon leżący na stoliku obok kanapy i schowałam go do prawej kieszonki dżinsów. Chłopak wstał za mną i w ciszy udaliśmy się do wyjścia.
- Może jeszcze na trochę zostaniesz? Smutno mi bez Ciebie... – złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę, by spojrzeć głęboko w oczy. Uwielbiałam, a wręcz kochałam gdy patrzył na mnie w ten sposób. Nie miałam wtedy wątpliwości co do jego uczuć i do tego, że nigdy nie pozwoli, by mnie skrzywdzono. Szkoda tylko, że nie mógł temu zapobiec.
- Wiesz, że nie mogę. – szepnęłam, próbując powstrzymać cisnące się do moich oczy łzy. Chwycił mój podbródek, bym spojrzała w jego oczy. W jego zauważyłam smutek i rozczarowanie. Ale nie mogłam temu zapobiec. Nasze twarze dzieliła niewielka przestrzeń. Czułam jego oddech na swoim policzku. Nagle zapragnęłam by przestały nas dzielić te centymetry. Widocznie pomyślał o tym samy, gdyż złożył na moich ustach delikatny pocałunek, powoli pogłębiając go, jakby się czegoś bał. Jego ręce objęły moją talię, przyciągając mnie jeszcze bliżej do jego ciała, "gwałcąc" przy tym nasze przestrzenie osobiste. Mogłam przez to wręcz czuć, jak bije jego serce. Swoje palce wplotłam w jego ciemne włosy. Z czasem nasze usta zaczęły współpracować, pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Chciałam, by trwało to wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego dolnej wardze. Odpłacił się tym samym, po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie, łapiąc świeże powietrze. Nie puścił mnie, a jego uścisk nie zmniejszył siły. Schowałam twarz w zagłębienie jego szyi. Jedną dłonią gładził mnie delikatnie po włosach, a drugą wciąż obejmował, jakby się bał, że mnie straci. Ale nie zamierzałam tego robić. Miałam tylko dość tego ukrywania się, robienia wszystkiego w tajemnicy poza wszystkimi. Nawet swojej siostrze nie mogę tego powiedzieć, chociaż mamy bardzo dobry kontakt. Czuję się w tym wszystkim cholernie samotna, nie mam wsparcia w najbliższych.
- Kocham Cię, pamiętaj.
- Ja Ciebie też. Najbardziej na świecie.
- Muszę już iść. – niechętnie wysunęłam się z jego objęć, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
- Boję się, że jak tam wrócisz, to zrobi Ci krzywdę. – mówiąc to przejechał kciukiem po moim policzku, na którym widniał czerwony ślad, za bardzo rzucający się w oczy. Odwróciłam głowę delikatnie w druga stronę. Wstydziłam się tego, wstydziłam się to pokazywać przy chłopaku.
- Wiem o tym, wiele razy mówiłeś, ale jeżeli tam nie wrócę, to możemy mieć pewność, że to zrobi.
- Tego bym sobie nigdy nie wybaczył-.Ponownie przyciągnął mnie, przytulając do swojego ciała. Schował twarz w moje włosy, głęboko oddychając.
- Będzie dobrze. – zapewniłam go, składając pocałunek na jego odkrytym obojczyku. 
– Zobaczymy się niedługo, obiecuję.
- Chciałbym Ci wierzyć, ale oboje wiemy jaki on jest.
- Będę ostrożna. Zaufaj mi, proszę. Kocham Cię, Zayn.
- Ufam Ci, to się nie zmieni. Martwię się. – złożył delikatny pocałunek na moim nosie i się smutno uśmiechnął. 
 – Ja Ciebie również [T.I.].

~ * ~

Weszłam do mieszkania najciszej, jak to było możliwe. Nie chciałam budzić Willa, chłopaka z którym aktualnie byłam w związku, a raczej w jego nieudanej podróbce. Było dopiero w pół do 21, ale i tak było już ciemno. Nawet nie zapaliłam światła, nie chciałam go budzić. Wiem, że rozmowa z nim nie będzie łatwa. Po nim mogę się spodziewać dosłownie wszystkiego, ale na razie o tym nie chciałam myśleć. Zdjęłam z nóg buty i cicho odłożyłam je pod szafką w korytarzu. Po drodze wstąpiłam do łazienki, gdzie w koszu na rzeczy do prania, pozostawiłam ubrania z dnia dzisiejszego. W samej bieliźnie, najciszej jak mogłam, udałam się po schodach do sypialni, by z szafy wziąć czystą pidżamę. Nie zamierzałam się jeszcze kłaść spać, ale nie chciałam by Will mnie widział w samej bieliźnie. Wstydziłam się tych śladów, które pozostawił mi na udach i brzuchu po wczorajszej kłótni. Nie bolały tak bardzo, ale gdy na nie spojrzałam płakać mi się chciało. Nie powiedziałam o tym Zaynowi, nie chciałam go jeszcze dodatkowo martwić. Wystarczyło mi to, że zobaczył siniaka na policzku. Żalu w jego oczach nie zapomnę chyba do końca życia.W sypialni paliła się tylko mała lampka umieszczona na etażerce przy łóżku. Zdziwiłam się, Will zwykle nie zostawiał zapalonego światła. Dopiero gdy spojrzałam w głąb pokoju zrozumiałam , że nie świeci się nadaremno. Na krześle w przy stoliku siedział właśnie on, ze złożonymi rękoma na klatce piersiowej. Gdy mnie zobaczył, tylko jego wzrok utknął na mnie, jakby chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Dobrze, że ta lampka nie dawała mocnego światła, przez co ślady nie były aż tak bardzo widoczne. Szybko odszukałam pidżamę i ją na siebie nałożyłam. Od bardzo dawna nie widział mnie prawie bez ubrań. W ciszy mi się przyglądał, jego wzrok mnie palił, aż w końcu postanowił się odezwać.
- Gdzie. Ty. Kurwa. Byłaś? – każde słowo akcentował przed obawą, że go niedosłyszę, jednak w jego głosie nie można było usłyszeć złość. Mówił to wyjątkowo spokojnie. Przez moje ciało przeszedł dreszcz strachu.
- U przyjaciółki. Chyba jeszcze mogę ją odwiedzać.
- [I.T.P.], tak? No popatrz, dzwoniłem do niej, nie było Cię u niej. Pytam się, gdzie ty kurwa byłaś całe południe? Wiesz, że nie znoszę kłamstw, więc je sobie daruj!
- Will, nie będziesz mnie śledził na każdym kroku. – westchnęłam cicho i spięłam długie włosy w koński ogon gumką, która leżała na szafce obok mnie. Chłopak wstał z krzesła i podszedł do mnie. Serce zaczęło mocniej bić, bałam się go, cholernie sie go bałam. Po wczorajszym dniu strach się tylko nasilił sprawiając, że zaczęłam go powoli nienawidzić. Tyle czasu od pierwszego uderzenia. Nie wiem, jak mogłam kiedyś kochać tego człowieka…
- A właśnie, że będę Cię śledził! Jesteś moją dziewczyną, mam prawo wiedzieć gdzie jesteś, co robisz, z kim spędzasz czas i masz odbierać ten pierdolony telefon, kiedy do Ciebie dzwonię!
- Sądząc po Twoim ostatnim zachowaniu, jestem twoją dziewczyną tylko słowem, a nie uczuciem. – zacisnęłam wargi w jedną linię i gdy już miałam się odwrócić i iść na dół do salonu obejrzeć jakiś film, on złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zabolało. Mimo, że to tylko nadgarstek, nagle poczułam jak robi mi się słabo.
- Jeszcze chwila i te uczucia się zmienią!
- Przemocą nic nie załatwisz. – powiedziałam prawie przez łzy.
- Czyżby?-Wyrwałam nadgarstek gdy poczułam, że jego ucisk maleje i zbiegłam po schodach na dół. Szedł za mną. Dlaczego nie mogę do nikogo zadzwonić, by mi pomógł?! Dlaczego moja rodzina uważa Willa za idealnego faceta, gdy tymczasem życie z nim jest istnym piekłem?! Dlaczego nie chcą mi wierzyć, kiedy im to wszystko mówię?! Własnej córce nie wierzą...W ostatniej chwili złapał mnie za rękę i uderzył mnie prosto w twarz dłonią zaciśniętą w pięść. Nie musiałam dusić w sobie łez, od razu spłynęły po moich policzkach. W tej sytuacji nie potrafiłam ich powstrzymać.
- Ostatnim raz się takim tonem do mnie zwróciłaś! – wskazał na mnie palcem z groźną miną wymalowaną na twarzy i z powrotem poszedł na pierwsze piętro, zostawiając mnie zupełnie samą w salonie na podłodze, z jeszcze bardziej obolałym policzkiem. Łzy ciągle spływały po policzkach. Nie rozumiałam, dlaczego właśnie taki scenariusz napisał mi los.Przyłożyłam do twarzy zimną szklankę, która stała w kuchni na blacie, by zmniejszyć opuchliznę, ale to i tak już niewiele da. Mogłam tylko próbować. Byłam bezsilna. Po tym położyłam się na kanapie w salonie i przykryłam grubym, wełnianym kocem, który leżał na fotelu złożony w kostkę. Noc była chłodna. Ostatnio nawet przestało mi to przeszkadzać, nie czułam nic, oprócz rosnącej pustki w sercu. Jedynie obecność Zayna rozpalała moje wszystkie uczucia i zmysły, rozbudzał je jakby z zimowego snu. Tylko on to potrafił. Nie do wiary, z jaką łatwością mu to przychodziło. Zaczęłam wspominać, jak to się wszystko między nami zaczęło z lekkim uśmiechem na twarzy. To był pierwszy raz, kiedy Will podniósł na mnie swoją rękę. Po tym pobiciu czułam się jeszcze gorzej, niż po wypadku  samochodowym. Zdecydowanie to było najgorsze. Wtedy mi się udało uciec. Nie było to proste, biorąc pod uwagę boląca kostkę lewej nogi. Błąkałam się po ulicach Londynu bez celu aż wreszcie spotkałam Zayna, który widząc mnie w takim stanie zawiózł mnie do szpitala. Jeszcze w tym czasie był mi zupełnie obcy. Wtedy uważałam to za drobiazg, że za parę dni poczuje się lepiej, ale w szpitalu okazało się, że ta wizyta wyszła tylko na moją korzyść . Od tamtej pory regularnie oraz przede wszystkim w tajemnicy spotykałam się z Zaynem, byłam mu bardzo wdzięczna, gdyby nie on pewnie teraz byłoby ze mną źle. Wspierał mnie i nie pozwalał, bym się poddawała i załamywała. Bym była silna. Powoli zakochałam się w nim. To się po prostu stało, nie sądziłam, że jeszcze poczuję w sercu uczucie, zwane miłością. Teraz nasuwa się pytanie, dlaczego w ogóle jestem z Willem? Poznaliśmy się na grillu u kolegi z jednej szkoły. Kochałam go. Z całego serca go kochałam i chyba ze wzajemnością, ale wszystko się zmieniło, kiedy zamieszkaliśmy razem. Zaczął mnie traktować jak rzecz, jak przedmiot którego mógł użyć, gdy tylko chciał. Wiele razy próbowałam od niego odejść, ale nigdy to się dobrze nie kończyło. Boję się, że teraz sytuacja znowu się pogorszy i posunie się do gorszych czynów a co gorsze, zrobi krzywdę Zaynowi gdy się dowie. Dlatego staram się być ze wszystkim ostrożna. Ale po dzisiejszym dniu straciłam jakąkolwiek nadzieję na poprawę. Ile można udawać przed wszystkimi, że jest się silną?Nie mam siły.Poddaję się

.~ * ~

- Co Ci ten drań zrobił!? – usłyszałam zszokowany głos Zayna oraz złość w oczach, kiedy otworzyłam drzwi wejściowe.
- Co ty tutaj robisz? Przecież Will może wrócić w każdej chwili. – chwyciłam go za rękaw czarnej, skórzanej kurtki i wciągnęłam do domu, zamykając drzwi, by przypadkiem żaden z naszych wścibskich sąsiadów nie zobaczył nas. Od razu by poinformowali mojego... Nawet to słowo nie może mi przejść przez usta.
- Nie obchodzi mnie to! Niech mnie zobaczy! On się nad Tobą znęca! [T.I.], proszę Cię, idź z tym na policję, inaczej zrobię to za Ciebie.
- Zayn, nie potrafię… to trudniejsze niż Ci się wydaje
.- Serce mi pęka gdy Cię taką widzę, bo nie mogę Ci pomóc.
- Nie mów tak, bardzo mi pomogłeś. Robisz to cały czas. – chwyciłam jego twarz w dłonie i spojrzałam głęboko w oczy. Następnie zbliżyłam swoją twarz do jego i złożyłam na ustach delikatny pocałunek. Bez zastanowienia się odwzajemnił go.
- Za ile... on wróci ? Gdzie w ogóle poszedł?-Nawet nie mówi o nim po imieniu, tylko zwykłe, puste, beznamiętne on.
- Powiedział tylko, że musi coś załatwić i niedługo wróci. Zayn, może to zrobić w każdej chwili, a gdy nas zobaczy razem…
- Nie boję się go. Niech nie uważa się za lepszego, bo nim nie jest. Przyszedł czas, by ktoś mu to w końcu pokazał!- Mulat nie wyglądał jakby żartował. Martwiłam się, że zrobi coś, przez co stanie mu się krzywda. Tego bym sobie nie wybaczyła.
- Zayn, nie porywaj się z motyką na słońce. Wiesz, że się o Ciebie martwię i nie daruję sobie tego, gdyby ten dupek Ci coś zrobił. – spojrzałam mu w oczy, a jedną ręką chwyciłam jego dłoń, splatając palce.
- Wiesz już co czuję na każdym spotkaniu z Tobą… coraz to nowy ślad na policzku, czy na ciele. Chodź ze mną na policję. Teraz. To nie jest normalne, a w takim tempie do końca życia się od niego nie uwolnisz. Proszę Cię. To Ci na pewno nie zaszkodzi. - Zawahałam się. Nie potrafiłam od tak iść na policję i złożyć zeznania przeciw Willowi. To nie tak, że nie chciałam się od niego uwolnić. Chciałam, naprawdę chciałabym się poczuć wolna i szczęśliwa. Bym wracając do domu  nie czuła się nie pewnie, bym nie czuła strachu. Bym pewnego dnia weszła normalnie do domu, podeszła do swojego ukochanego i złożyła namiętny pocałunek na ustach z tęsknoty, która została wywołana parogodzinną nieobecnością. By serce przestało tak mocno bić, kiedy staję przed drzwiami. Bym mogła schować się w jego ramionach, poczuła się bezpieczna i co najważniejsze… bym po prostu była sobą, nikogo nie udawała.
- W porządku. – zgodziłam się tylko ze względu na Zayna. To z nim chciałam spędzić swoje życie. Poczułam to. Głęboko w sercu. – Pójdziesz ze mną?
- Pewnie.Przytulił mnie mocno do siebie i od razu wszelkie obawy zniknęły. Na chwilkę. Do domu z wielkim hukiem wparował do mieszkania Will. Widząc nas w swoich objęciach, w jego oczach aż zapłonęła złość.
- Co to kurwa ma znaczyć?! Wychodzę na pół godziny, a ty już sobie jakichś kolesi sprowadzasz?!- Spojrzałam przerażonym wzorkiem na Zayna, bo właśnie zostaliśmy przyłapani na zdradzie, lecz on wydawał sie tą sprawa wcale nie poruszony.
- Koleś, wyluzuj! [T.I.] to moja kuzynka. Chyba mi nie zabronisz się z nią spotykac, po tym, jak pół roku się nie widzieliśmy.-Twarz Willa jakby nagle złagodniała. Uwierzył w to? Naprawdę w to uwierzył?
- Mam nadzieję, że mówisz prawdę.
- Nie mam powodów by kłamać. A teraz pozwolisz, zabiorę [T.I.] na spacer. Musimy coś załatwić.-Zayn, co ty kombinujesz?
- Bierz ją. - chłopak beznamiętnie wzruszył ramionami i udał się do kuchni.
- A więc... Ubieraj się. - te słowa Zayn wypowiedział do mnie, puszczając perskie oczko z szerokim uśmiechem na ustach.

~ * ~

- Zayn?
- Tak?
- Ucieknijmy.
- Gdzie?
- Gdziekolwiek. Jak najdalej stąd.
- Teraz gdy wreszcie po złożeniu zeznań na policji jesteś wolna, możemy to robic. Dla Ciebie wszystko.
- To wspaniałe uczucie. Wolność.-Odetchnęłam głęboko, zbierając w płucach jak najwięcej świeżego, leśnego powietrza, podczas wspólnego spaceru z Zaynem. Nie sądziłam, że po złożeniu zeznań na policji i zatrzymaniu Willia, poczuje tak ogromną ulgę na sercu. Kamień ciążący na nim w końcu spadł, pozostawiając mnie wolną, szczęśliwą. Gdyby nie Zayn, nigdy bym się nie odważyła na ten krok. Nadal bym tkwiła w strachu i niepewności przed kolejnym dniem. Teraz to tak po prostu zniknęło.Poczułam ucisk na biodrze, a już po chwili przede mną stał Zayn z najpiękniejszym uśmiechem, jakie mi było dane zobaczyć na jego idealnej twarzy. Brązowe oczy połyskiwały, a usta ułożyły się z wesołym uśmiechu.
- Kocham Cię, wiesz?
- Oczywiście, że wiem.- Mulat objął mnie w pasie przyciągając do siebie, natomiast ja objęłam go wokół szyi i pozwoliłam, by nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam przysłowiowe motylki w brzuchu, bicie serca, które radowało sie na myśl, że resztę życia spędzę tylko z Zaynem, ciało które potrzebowało jego obecności o dotyku.
Teraz nic się nie liczyło, tylko on.
Kocham go.



3 komentarze:

  1. Super :* taki realistyczny, pokazujacy ZYCIE a nie tylko wyobraznie :') Anka xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej Ty... ! czy Merci ma swojego bloga.?
    Olek<3

    OdpowiedzUsuń